poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział 9

Niall

Wyciągnąłem szybko telefon, sprawdzając, czy Demi dała znak życia. Pusto. Nie ma nic. Może zapomniała. Szybko wybrałem numer dziewczyny.
-Niall...pomocy.-Powiedziała cicho. Ledwo co ją słyszałem.
-Demi? Demi jesteś tam? Jesteś już w domu? Miałaś zadzwonić.-Upomniałem ją. Słyszałem jej niespokojny oddech. Powoli się denerwowałem.
-Niall, to koniec. On...nie wiem.-Pisnęła z bólu. Wydawało mi się, że
-Demi! Gdzie ty jesteś?!-Zapytałem zdenerwowany, tą całą sytuacją.
-Co ty robisz?!-Usłyszałem jak ktoś wrzeszczy w jej stronę i się rozłącza. Stałem jak słup, nie wiedząc co zrobić. Nawet nie wiem, czy jest w domu.
-Niall? Wszystko gra?-Zapytała zaniepokojona Anne. Spojrzałem na nią i wzruszyłem ramionami. Nie miałem pojęcia, co mam teraz zrobić. Pojechać...ale gdzie?
-Anne... Ja nie mam pojęcia co się właśnie stało. Demi, ona...no ja nie wiem właśnie. Rozmawiałem z nią i ktoś krzyknął. Ktoś, kto ma bardzo podobny głos do... Nie, to niemożliwe.-Mówiłem jak najęty, nawet nie wiedząc, czy Ann mnie słucha.
-Niall'er, uspokój się. Kto krzyknął? Musimy się dowiedzieć co z nią.-Mówiła, delikatnie mnie przytulając. Powoli zacząłem się uspokajać, jednak nie na długo.
-Dylan...-Powiedziałem cicho, a dziewczyna szybko się ode mnie odsunęła, patrząc na mnie z niedowierzaniem. Naprawdę...to był jego głos, mojego najlepszego przyjaciela.
-Niall, to nie są żarty. Nie kłam.-Mówiła, kręcąc głową. Spojrzałem w jej szare tęczówki. Ściemniały bardzo.
-Anne...musimy ją znaleźć.-W pośpiechu podszedłem do Liam'a, aby dał mi kluczki od mojego auta. Bez zastanowienia wsiadłem z Ann i odjechałem z piskiem opon. Kierowałem się w stronę jej domu, lecz nie miałem pewność że ją tam znajdę. Nie miałem pewności, że w ogóle żyje.

Droga minęła w cichy, której teraz potrzebowałem. Byłem tak bardzo wściekły na Dylan'a, że nie potrafiłem normalnie funkcjonować. Trzęsące ręce w niczym nie pomagały.
-Niall, uspokój się wreszcie. To nic nie da, że będziesz się wkurzał.-Powiedziała delikatnie zirytowana dziewczyna.
-Słyszysz siebie?! Nie mam pojęcia, czy ona żyje!-Wybuchnąłem, naskakując na dziewczynę. Miałem już dość tego, że wszystko ja robiłem źle.-Kurwa.-Powiedziałem, gdy upadły mi klucze od samochodu. Dziewczyna bez zastanowienie podniosła je i wsadziła mi do kieszeni. Bez żadnych podziękowań wbiegłem po schodach, które prowadziły do domu Dem. Dzwoniłem i dzwoniłem, lecz na marne.
-Hej, Niall.-Drzwi się otworzyły, a w nich stał...Dylan? Czyli jednak to prawda. Momentalnie zrobiłem się czerwony na twarzy.
-Kurwa, zajebie Cię.-Powiedziałem i podszedłem do niego, bijąc co mocno w brzuch. Chłopak upadł, a ja zacząłem go kopać, jak najmocniej potrafiłem.
-Niall!-Wrzasnęła Anne, odciągając mnie od mojego 'przyjaciela'. Miałem teraz taką wielką ochotę go zabić. Nie  mogę uwierzyć, że kiedyś się z nim przyjaźniłem.
-Co ty wyprawiasz? Co Ci zrobiłem?-Zapytał, próbując się podnieś. Anne podeszła do niego i mu pomogła. Stał na nogach, lekko się kiwając.
-Gdzie jest Demi?-Zapytałem, zaciskając pięści. Byłem tak wściekły, że mogłem go zabić bez żadnych problemów.
-Chodzi Ci o Demi, kochany. Hm...pod dobrą opieką.-Powiedział, uśmiechając się wrogo. Podszedłem do niego, przyciskając go do ściany domu.
-Mów gdzie jest Demi. Jeśli nie, to...
-To co? Zabijesz mnie? Pójdziesz siedzieć, a to chyba nie jest Ci potrzebne w życiu, prawda?-Mówiąc to, widziałem ten błysk w jego oczach. Zawsze się pojawiał, gdy był z czegoś zadowolony.
-Dylan, gdzie ona jest? Co ty kombinujesz?-Zapytałem puszczając chłopaka, lecz blisko stojąc obok niego.
-Mówiłem już. Nie bój się o nią, nic jej nie będzie.-Zapewniał mnie.
-Zdzwoniłem do niej. Prosiła mnie o pomoc. Czyli nie jest bezpieczna. Co mam zrobić przyjacielu, abyś ją wypuścił?-Zapytałem, próbując się opanować. Chłopak zaśmiał się donośnie.
-Ciekawe co jeszcze, przyjacielu.-Zacytował ostatnie słowo.-Demi nie chcę Cię znać.-Powiedział i zamknął drzwi. Stałem jak słup, próbując poukładać sobie całą sytuację. Ona nie chcę mnie znać? Ale za co?
-Coś zrobił, Horan?-Stanęła przede mną, kładąc ręce na swoje biodra.
-Anne...sam bym chciał wiedzieć.-Powiedziałem, łapiąc się za głową, rozwalając tym swoją fryzurę. Przecież się nie pokłóciliśmy, prawda? Więc, o co może być zła?

-Horan przestać!-Krzyknęła w moją stronę Anne, wyrywając telefon z mojej dłoni. Nie mogłem się do niej dodzwonić, więc się martwiłem, tak? Mam chyba do tego prawo, jednak brunetka tego nie rozumiała.
-To nic nie da, jak będziesz męczyć ją tymi telefonami. Musi teraz odpocząć od całego, tego chorego życia. Musimy wszyscy to uszanować.-Przytuliłam mnie mocno.
-Muszę lecieć.-Powiedziałem, pospiesznie wyrywając się z jej objęć. Zmieszana dziewczyna podążyła za mną, do przedpokoju. Ubrałem wysokie czarne nike.
-Jak się odezwie, to zadzwoń, dobra? Chcę wiedzieć.-Mówiła, patrząc w moje oczy.
-Najpierw oddaj mój telefon.-Speszona wykonała moją prośbę, odwróciłem się w stronę drzwi, wychodząc przez nie, rzucając krótkie pożegnanie. Przyspieszyłem kroku, ponownie dzwoniąc na numer brunetki. Po 3 sygnałach odebrała.
-Demi! Gdzie jesteś, mów szybko.-Powiedziałem zatrzymując się.
-Chciałbyś żeby była to Demi, prawda?-Usłyszałem głos Dylan'a. Westchnąłem ciężko.
-Dylan, mów gdzie ona jest, proszę.
-Niall...zawsze byłeś naiwny. Dlaczego nie wszedłeś do jej domu, co? Może ona tam była? Nigdy niczego nie przemyślisz.-Byłem pewny, że teraz się uśmiecha.
Szybkim ruchem rozłączyłem się i pobiegłem do samochodu, odpalając je. Słyszałem echo, więc mogą być w opuszczonej fabryce.

Demi
Gdy Dylan zakończył rozmowę, kazał mi szybko wstać i wyjść z pomieszczenia. Posłusznie jak baranek, wykonałam jego rozkaz.
-Dlaczego mi to robisz?-Zapytałam przez łzy, które płynęły ciurkiem. Chłopak odwrócił się w moją stronę, śmiejąc się w prost w twarz.
-Myślałaś, że zostaniemy przyjaciółmi? Jeśli tak, to jesteś jeszcze bardziej naiwna niż Niall'er.-Zakończył, popychając mnie w stronę drzwi wyjściowych. Na podwórku zauważyłam samochód Niall. W głębi serca cieszyłam się jak dziecko, kiedy dostanie nową zabawkę.
-Jednak nie jestem taki naiwny, jak myślałeś.-Skierował te słowa do drugiego chłopaka, Niall.
-Demi, do samochodu.-Ponownie powiedział blondyn. Bez zastanowienia ruszyłam, lecz ucisk Dylan'a mi w tym przeszkodził. Poczułam, jak przykłada mi broń do skroni...

                                                                                            ~*~
Witajcie moje kochane potejtosy <3 Dodałam wcześniej, postarałam się, prawda? Mamy porwanie, niebezpieczeństwo i być może śmierć Demi.
Chcecie, żeby było wszystko szczęśliwie, czy smutno?
Kocham was ♥
Daga x
Ps. Rozdział pod koniec tygodnia ;)

3 komentarze:

  1. To jest genialne *___* Muszę pozostałe rozdział nadrobić, czekam nn.;*

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest świetne już nie mogę doczekać się następnego :-)

    OdpowiedzUsuń