sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział 12

Niall
Boże, boże! Zakochałem się! Tak, ja Niall Horan, chłopak który obiecywał sobie że nigdy się nie zakocha, właśnie to zrobił! Przecież ja tego nie przeżyję…
-Niall? Nie słyszysz jak do Ciebie mówię? Potrzebuję twojej pomocy! Niall’er!-Dziewczyna potrząsała mnie delikatnie. Czego znowu Ona chcę?
-Czego?! Nie widzisz, jestem zajęty, więc…
-Czym?-Zapytała lekko zdziwiona.-Uśmiechaniem się i oblizywaniem ust? No super, fajnie jesteś zajęty.-Powiedziała i odwróciła się w drugą stronę.-Ja Ci tu wyznaję miłość i w ogóle, a ty poszedłeś do niej…-Usłyszałem żalenie się Anne. Przewróciłem oczami, jak to miałem w zwyczaju.
-Anne, my przecież ze sobą skończyliśmy, prawda? Więc…o co znowu masz pretensje? Ja…ja Cię nie kocham. Wiem, wiem…tak się nie mówi kobietom, bo je tym krzywdzisz, ale ja muszę Ci to powiedzieć prosto z mostu, bo inaczej się chyba nie odczepisz. Ja Cię nie kocham, ja Cię tylko lubię jak przyjaciółkę. Powinnaś to uszanować.-Zakończyłem długi monolog. Wiem że ją na pewno to zabolało w jakiś sposób, ale to nie moja wina, że ja je nie kocham. Ja kocham…Demi…
-Powiedz mi tylko jedno.-Uklęknęła przede mną, chwytają moją twarz w swoje zimne dłonie. Musiałem na nią spojrzeć.-Zakochałeś się w innej kobiecie, która ma na imię…Demi? Powiedz mi prawdę, dobrze?-Powiedzieć jej prawdę? Ona się obrazi i wyjdzie.
-A uszanujesz to, czy się obrazisz?
-Właśnie się wygadałeś.-Uśmiechnęła się delikatnie.-Nie, przecież nie możesz się ‘od tak’ zakochać we mnie. Potrzebujesz czasu.-Co? O czym Ona mówi? Przecież ja nie chcę być z nią! Nie chciałem, nie chcę i nie będę chciał!-Wybacz, ale muszę już się zbierać. Mam jeszcze do załatwienia jedną sprawę…-Zamyśliła się na chwilę.-No…to ja idę, pa.-Ucałowała delikatnie mój polik i wyszła. Ona myśli że jestem tak głupi i nie wiem, gdzie idzie? To jest w błędzie.
Szybko wybrałem numer do Demi. Nie odbierała…co się dziwić. Wysłałem jej sms’a.
Demi, proszę Cię, odbierz. Muszę z tobą porozmawiać, tylko chwilę. Obiecuję…
Chwilę później dostałem wiadomość:
Niall? Możesz się odwalić ode mnie? Nie chcę Cię znać, zrozum.
Ponownie wybrałem jej numer, lecz nikt nie odpowiedział po drugiej stronie.
Demi! Anne jedzie do Ciebie. Ona może Ci coś zrobić, musisz ze mną pojechać w jedno miejsce. TERAZ. Będę u Ciebie za…10 minut. Zbieraj się.
Anne nie była zdrowa umysłowa, przynajmniej mi się tak wydaje.
Wsiadłem do samochodu i ruszyłem z piskiem opon. Droga nie zajęła mi jakoś dużo czasu, po chwili byłem już po domem brunetki. Szybko podbiegłem pod drzwi, pukając w nie.
-Gotowa jesteś?-Zapytałem szybko, gdy tylko drzwi się otworzyły. Dziewczyna zabrała tylko torbę i wyszliśmy. Demi zakluczyła drzwi i weszła do mojego samochodu. Ponownie ruszyłem z piskiem opon, zwracając uwagę przechodni.
-Dobrze się w miarę trzymasz po tym, co Ci dziś powiedziałem.-Uśmiechnąłem się delikatnie. Dziewczyna odwróciła się w moją stronę, mrożąc mnie wzrokiem. Chyba powiedziałem coś naprawdę głupiego…
-Ty udajesz czy jesteś taki głupi? Jak nawet można tak powiedzieć kobiecie?!-Oburzona przeniosła wzrok w stronę szyby. Ups…chyba teraz przesadziłem.
Zadzwonił mi telefon. Louis. Och…nie mam dziś ochoty na żadne wyścigi.
-Halo?-Odezwałem się zrezygnowany.
-Siema blondyn.-Usłyszałem wesoły głos bruneta.-Jak tam? Masz jaką małą działeczkę?-No tak…po co innego mógł dzwonić Lou.
-Nie, i nie będę już nigdy miał. Sorry Louis, ale się już tym nie zajmuję. Znajdźcie kogoś innego. Ja z Dylan’em skończyłem.
-Dobra, nie denerwuj się. Wpadnij, musimy pogadać chwilę. Mamy małą sprawę…-Po tych słowach się rozłączył. No świetnie! Szybko zawróciłem i pojechałem w stronę garaży. Miałem inne plany, ale jednak muszę to przełożyć.
-Demi, nie fochaj się już, no…-Pogłaskałem są po kolanie dłonią, którą zaraz zepchnęła. Muszę się z nią jakoś pogodzić. Przecież jestem Niall Horan! Mi każda ulegnie!-Demiiiiiiiiiii…proszę Cię… Ja nie chciałem, wiesz o tym.-Spojrzała na mnie. Teraz mi ulegnie.
-Powinieneś być szczęśliwy, jeśli mnie już zaliczyłeś. Dobra…nie ma już tematu.-Powiedziała i uśmiechnęła się na chwilkę.
-No…kocham Cię.-Powiedziałem, trzymając dłoń na kolanie, wędrując coraz wyżej. Uśmiechnąłem się, na co dziewczyna speszona odwróciła wzrok.
Liam
-Patrzcie, nasz blondasek, znalazł sobie już TĘ jedyną.-Zaśmiał się Louis, na co wszyscy zareagowali śmiechem.
-Siema Niall.-Przytuliliśmy się ‘po męsku’. Chłopak zrobił to ze wszystkimi.
-Słuchajcie, mam mały problem. Musicie mi pomóc. Anna się trochę wkurzyła na mnie i chcę się zemścić…na Demi, więc…muszę tak jakby ‘przechować’ ją. Li?-Spojrzałem na Irlandczyka.-Bo wiesz…Danielle się nudzi, co Ona tam sama robi? Może potrzebuje towarzystwa?-Dobrze wiedziałem o co mu chodzi…Mam ją zawieść do Dan, spędzą ze sobą trochę czasu i się zaprzyjaźnią… Cały Niall, zawsze wszystkie panienki mają pojechać do mojej żony, a blondyn i tak je stamtąd nie zabierze.
-Niall… Danielle ma już tego dosyć…
-Ale Demi jest inna niż wszystkie! Ona pomoże przy dzieciach, czy nawet ugotuje obiad…Demi jest inna, każdy o tym wie.-Uśmiechnął się.-To co? Pomożesz mi?-No i co ja mam zrobić? Przecież ja mu muszę jakoś pomóc. Anne jest nie obliczalna, więc…
-Dobra, ale to jest ostatni raz.-Pogroziłem.
-Zawsze tak mówisz.-Szepnął pod nosem.
-Słyszałem!-Krzyknąłem, idąc do samochodu Niall’a. Wsiadłem na miejsce kierowcy, uśmiechając się do brunetki.
-Cześć Demi.-Powiedziałem i odpaliłem.-Pojedziesz dziś do mojej żony i moich dzieci, oke?-Spojrzała na mnie zdziwiona.
-Masz żonę i dzieci? Nie wiedziałam.-Spuściła głowę.-No jeśli muszę, ale ja nadal nie wiem, o co chodzi… Wytłumaczysz mi? Proszę…-Zapytała. Co ja jej mam powiedzieć. Jak powiem trochę za dużo, to Niall mnie chyba zabiję.
-Ja sam dokładnie nie wiem. Wiem tyle, że chodzi o Anne, więc to nic dobrego. Koniec tematu.-Powiedziałem. Droga minęła w ciszy już w ciszy. Demi się denerwowała, widziałem to. A jak przejeżdżaliśmy przez las, to już w ogóle nie wiedziała co ma zrobić.
-Wysiadaj.-Powiedziałem. W drzwiach czekała już moja najpiękniejsza pod słońcem kobieta, Danielle, która trzymała na rączkach mają Violettę, która ma dopiero 2 latka. Jest Ona naszym oczkiem w głowie.
-Liam, ile my mamy na Ciebie czekać, kochanie?-Zapytała swoim anielskim głosem, moja żona. Uśmiechnąłem się w jej stronę. Jak ja ją kocham, mój boże!
Niall
-Odrzuciłeś uczucia Anne? Dobrze się czujesz?! Przecież to jest mega piękna istota! Widziałeś jej nogi?-Zapytał zdziwiony Louis. On tylko o jednym. Która ma dłuższe i szczuplejsze nogi. No i jeszcze która ma większy biust…
-Nie, nie zwracam na to uwagi, wyobraź sobie.-Powiedziałem z wyrzutem.-Anne jest…no jest bardzo ładna i w ogóle, ale ja już do niej nic nie czuję, zrozumcie mnie. Demi pojawiła się w moim życiu i wszystko zmieniła. Ja…ja się w niej zakochałem, no i już…-Powiedziałem trochę speszony. Za 1, 2, 3 zacznie się śmianie ze mnie.
-Co? Ty się zakochałeś? Naprawdę? Niall, może to tylko zauroczenie, nie uważasz?-Usiadł obok mnie Zayn, łapiąc za ramię.
-Nie, ja ją kocham i tyle.
-Cześć.-Zobaczyłem w drzwiach Anne. O boże…-Zakochałeś się…-Uśmiechnęła się.-Gdzie Ona teraz jest?
-Ja nie wiem. Skąd ja mam to wiedzieć? Nie wiem.-Mówiłem szybko.
-Gdzie Liam?-Zapytała. Już wiedziałem że wie.
-Pojechał do Danielle. Pantoflarz.-Zaśmiał się Lou.
-Z Demi pojechał, no nie? Wiem gdzie On mieszka, nie będę miała problemu jej znaleźć.-Powiedziała i wyszła. Wybrałem numer Liam’a.
-Li? Musisz gdzieś pojechać zawieść Demi. Anne wie gdzie jest.-Powiedziałem cicho i się rozłączyłem. Wiedziałem że Ann jest za drzwiami. Zawsze tak robiła. Tak jak myślałem, wychyliła się zza framugi.
-Przejrzałeś mnie pierwszy raz, jeszcze Cię zaskoczę.-Powiedziała i ponownie wyszła. Ta…przecież Ona jest mówiąc szczerze…tępa.

Hej miśki <3 Wiem, że nic się nie zdarzyło wiele, ale… nie miała pomysłu…;c Następny będzie lepszy, obiecuję
Kocham waaas <3
Daaga <3

piątek, 22 listopada 2013

Rozdział 11

Ten rozdział, jest nieodpowiedni dla ludzi poniżej 18-ego roku życia. (Nie dotyczy Directioners <3)
Harry
Obudziły mnie promienie słoneczne, które dostawały się przez nie zasunięte do końca żaluzje. Obok mnie leżała Ona. Moja najlepsza pod słońcem przyjaciółka, na którą mogę liczyć.
-Cześć.-Powiedziała zachrypniętym głosem, Demi. Kocham ten głos z poranka.-Wstałeś już? Połóż się jeszcze chwilę, jest wcześnie.-Dopiero teraz otworzyła swoje oczy.
-Nie, ja muszę iść do szkoły. Niestety, muszę Cię zostawić, mała. Przyjdę po zajęcia, okey? Obiecuje.-Ucałowałem jej czoło i wstałem z wygodnego łóżka. Szybko ubrałem spodnie, podkoszulek i buty. Już miałem wychodzić, lecz zatrzymał mnie głos brunetki.
-Dziękuję Ci Harry, że zostałeś ze mną.-Spojrzałem na nią.-Nie wiem, co by bez Ciebie zrobiła. Naprawdę.-Podszedłem do niej, przelotnie całując policzek.
-Nie dziękuj tak strasznie. Od tego są przyjaciele, tak?-Pokiwała delikatnie głową.-No właśnie. Przyjdę później, a ty nigdzie nie wychodź. Pa.-Wyszedłem z pokoju. Zszedłem po schodach, wchodząc do kuchni i zabierając jabłko i pepsi ze stołu. Wyszedłem z domu, zamykając drzwi na klucz, który zobaczyłem na szafce, w przedpokoju. Wsiadłem do swojego samochodu, ruszając do szkoły. Jak ja się wytłumaczę, że nie mam zadania domowego i nie umiem na odpowiedź…
Demi
Po wyjściu Hazzy, poczułam…pustkę? Wiem, że ten loczek jest dla mnie ważny, ale że aż tak? Czy tylko przy nim czuję się tak naprawdę bezpiecznie? A co z Seleną?
Wyskoczyłam z łóżka, ubierając ciepłe kapcie na stopy. Podeszłam do lustra które jest w mojej sypialni. Prawie krzyknęłam, widząc jak wyglądam. Rozmazany tusz i kreski, podkrążone oczy, czerwona szminka rozmazała się z poślizgiem. Harry się mnie nie przestraszył? Dziwne…
Po przebraniu się, nałożeniu nowego, lepszego makijażu, poszłam do kuchni, w celu przygotowania dla śniadania. Otworzyłam lodówkę i zrezygnowana zamknęłam ją z powrotem. Przecież tu nie ma nic do jedzenia! Szybko wzięłam portfel i telefon, wrzucając do torebki. Ubrałam swoje vans’y, zarzucając na ramiona bluzę. Ranki robią się coraz zimniejsze!
Już miałam wychodzić, gdy zorientowałam się, że nie wzięłam kluczy. Spojrzałam na mają szafeczkę, ale tam ich nie było. Przecież zawsze je tu zostawiam, więc gdzie indziej mogły być? Zostało jedno rozwiązanie. Przecież drzwi są zamknięte. Harry.
Niall
-Niall? Możemy pogadać ?-Zobaczyłem szczuplutką dziewczynę w moich drzwiach do sypialni. Anna była ubrana w MOJĄ koszulkę, z logo mojej ulubionej drużyny piłkarskiej, a dokładnie F.C Barcelona.
-Musimy?-Zapytałem ośle. Wiem, wiem…nie powinienem, ale dziś nie mam naprawdę humoru. Demi nie chcę ze mną rozmawiać? To normalne? Chyba nie…
-Tak musimy, kiedyś chyba trzeba, tak?-Zamknęła za sobą drzwi, wchodząc do sypialni. Anna, proszę Cię, daj mi spokój!-Pomyślałam, że ty coś czujesz do Demi. Musisz chyba mnie odsunąć od tej myśli, prawda? Nic do niej nie czujesz, chyba się nie mylę.-Uśmiechnęła się, jednak zaraz jej pewny siebie uśmiech zniknął z twarzy. Ja nie jestem zakochany, ja nie potrzebuje dziewczyny!
-Nie chce dziewczyny. Wybacz.-Wstałem z łóżka, kierując się do drzwi, lecz Anna mi w tym przeszkodziła.
-Niall, ty coś do niej czujesz.-Powiedziała, patrząc na mnie swoimi dużymi oczami. Nie, Anna nie!
-Wiesz co…to chyba moja sprawa, co do kogo czuję, więc… Nie chcę dziewczyny!
-Ale nie zaprzeczysz, że Demi Ci się podoba.-Oczy dziewczyny wypełniły się słonymi łzami. Następna będzie ryczeć.
-Anna…-Podszedłem do dziewczyny. Musiałem ją teraz przytulić?-Przestań ryczeć.-Powiedziałem, widząc ją czerwoną twarz. Nie miałem wyboru, musiałem ją przytulić. Dziewczyna wtuliła się we mnie, jak w pluszowego misia.
-Niall, ja Cię kocham.-Uśmiechnąłem się do niej… Co? Co Ona powiedziała?!
-Yyy…lepiej idź się przespać, coś Ci się przyśniło, nie wiem. Idź spać.
-Niall, ja Cię kocham.-Powtórzyła. Ale to tak naprawdę? Ona jest ode mnie starsza!
-Ja…ja muszę iść do…do sklepu. Yyy…zostajesz.-Powiedziałem, gdy zauważyłem że wychodzi za mną, z pokoju. Zbiegłem ze schodów, łapiąc w pośpiechu skurzaną kurtkę. Ubrałem wysokie nike i wyszedłem z domu, kierując się do Demi.

Zapukałem do białych jak śnieg drzwi. Co ja jej powiem?
-Mogę w czymś pom…-Urwała, gdy zobaczyła mnie w drzwiach. Aż ta źle wyglądam?-Co ty-y tutaj robisz, Niall?-Zapytała poważnie.
-Sam nie wiem, ale musiałem do kogoś przyjść , a myślałem o tobie dużo i ty mi przyszłaś na myśl. Proszę Cię, pomóż mi.-Oparłem się o framugę drzwi z nadzieją. Ona mi pomoże, prawda?
-Ja mam Ci pomóc? Ja Cię nie chce znać, Niall. Żegnaj.-Zamykała już drzwi, ale ja byłem szybszy i włożyłem nogę w drzwi, hamując je.
-Demi, błagam Cię, ja już nie proszę.-Wiedziałem że wymięknie. Ona jest jaki milutki piesek, który boi się wszystkiego, co napotka na swojej drodze. Zaufa każdemu, kto będzie wydawał się miły. Demi jest tak strasznie łatwowierna, jest ją tak łatwo skrzywdzić.
-Niall, bo zacznę krzyczeć, a wtedy przyjdzie mi ktoś na pomoc. Proszę Cię, idź stąd. Ja…
-Ty się mnie boisz.-Wdarłem się do mieszkania. Dziewczyna zaszokowana zamknęła drzwi.-To dobrze. Będziesz na siebie bardziej uważać, przynajmniej. Naucz się jednego.-Podszedłem do niej, bardzo blisko. Bardzo blisko. BARDZO.-Ja jestem inny, ty jesteś inna. Ja jestem twardy, ty jesteś miękka, krucha i delikatna. To jest naprawdę uroczę, ale…nie dla mnie. Znaczy ja lubię Cię taką jaką jesteś, ale…ty jesteś inna.
-Znaczy gorsza?-W jej oczach pojawiły się łzy. Jezu, nie. Ona znowu będzie beczeć.
-Nie, ale jesteś inna, no!-Krzyknąłem trochę głośniej niż powinienem.-Ty jesteś inna, ja inny. My chyba nie powinniśmy się przyjaźnić, no nie? Ja tak myślę a ty? I weź przestań ryczeć.
-Ty jesteś jakiś…naprawdę inny.-Ująłem jej twarz w swoje duże dłonie.
-Anne wyznała mi miłość.-Wiedziałem że trafiłem w sam środek.-Ona mnie kocha. Ta dziewczyna mnie kocha, a ja nawet nie wiem jakie to jest uczucie.
-Co mnie ma to obchodzić? To twoje życie, Niall. Ja się miałam w nie, nie wtrącać, tak? No to ja nie wiem co ty tu robisz. Żegnaj, Niall i pozdrów swoją dziunie.-Chciała mnie wypchnąć za drzwi, jednak nie dała rady. Jestem mężczyzną, jestem silniejszy.
-Harry’ego nie ma. Kto Ci pomoże?-Zapytałem. Wiem, że posuwam się odrobinę za daleko, ale Ona na to chyba trochę zasłużyła. Uratowałem jej życie, tak?!
Przybliżyłem się do niej blisko, patrząc prosto w oczy. Ponownie się mnie bała. Co ja w sobie takiego mam, powiedźcie mi?
-Niall, wyjdź!-Krzyknęła. Uśmiechnąłem się. Właśnie wygrałem.-Co się uśmiechasz jak idiota? Wyjdź!-Jej wystraszony wyraz twarzy, był nawet słodki, muszę przyznać. Jednak wolę ją w innej wersji.
-Demi, nie bój się mnie. Ja Ci nic przecież nie zrobię.-Położyłem jedną rękę na jej biodrze, a drugą na twarzy, głaszcząc jej polik. Była tak wystraszona, że nie miała siły mnie odepchnąć, czy cokolwiek powiedzieć. Mówiłem już. Wygrałem.

Demi
Boże, Jezu, Matko Boska, Kuźwa, jak ja się boje, boże!
-Chcę z tobą porozmawiać, tak? Wysłuchasz mnie, doradzisz prawidłowo i wyjdę wtedy. No…co innego jak będziesz chciała, abym został.-Uśmiechnął się w TEN* sposób, w który tylko On potrafi. Czy ja zawsze mu muszę ulegać? Ja tak bardzo chcę, aby On został i żeby zdarzyło się TO. Ale…jak On mnie tylko wykorzysta i zostawi? Niall jest do tego zdolny? Może i jestem naiwna, ale i zakochana. I będę walczyć o swojego chłopaka, niezależnie co będzie się dziać. Niall’er jest mój, i tylko mój. Niech Anne znajdzie sobie innego naiwnego chłoptasia. Powtarzam, Niall jest mój! MÓJ!
-Zostaniesz? Na zawsze?
-Ahh…-Uśmiechnął się ponownie w TEN sposób. Wygrał, nie jestem aż taka silna, żeby się mu oprzeć.-Zostanę, kochanie.-Ucałował mój czubek nosa. Zrobił to tak słodko! To ten jedyny, na pewno!
-Pogadamy może później?-Zapytałam, całując go przelotnie w policzek. Niall uśmiechnął się ponownie i poruszył śmiesznie brwiami.
-Prowadź, mała.-Klepnął mnie w tyłek, na co zachichotałam. Co za świntuch!
*****
Ruszyliśmy po schodach do mojej sypialni, zrzucając z siebie ubrania. Na pierwszy ogień poszedł Niall’a podkoszulek, który był nawet ładny, ale teraz się nie przyda. Później moja bluzka i cała nasza garderoba w mgnieniu oka znikła z naszych rozpalonych ciał. Pchnęła mocno drzwi, aby otworzyły się szerzej. Niall popchnął mnie na łóżko, na które upadłam z wielką mocą. Chłopak wpił się w moje usta, tak mocno i namiętnie, jak nikt inny nie umie. Schodził pocałunkami coraz niżej, po obojczyk, całując go bardzo dokładnie. Swoje dłonie wplątałam w blond czuprynę, uśmiechając się po przez pocałunek. Niall rozwiązał mojego kucyka, rzucając dwoma gumkami za siebie.
-Na pewno tego chcesz?-Zapytał, przerywając pocałunek. Przyciągnęłam go mocno do siebie, całując mocno i namiętnie.
-Ty się jeszcze pytasz? Jesteś Bogiem, kochanie. Chcę tylko z tobą, aby to łóżko tego nie wytrzymało.-Zagryzłam seksownie wargę.
-Nie wiedziałam, że jesteś taka niegrzeczna, Pani Lovato. Coś się zmieniło od naszego ostatniego spotkania?-Zapytał, uśmiechając się w TEN sposób. Aww…jak ja go kocham!
-Wybrałeś mnie, a nie ją.-Powiedziałam. Chłopaka delikatnie włożył swojego przyjaciela w moją przyjaciółkę(Mój boże! o.O). Na początku robił to powoli, jednak z czasem przyspieszył na maksymalne obroty. Żaden mężczyzna nie robi tego lepiej. Niall jest najlepszy!
-Niall…ja-a dochodz-e-e.-Wydusiłam z siebie, gryząc chłopaka kark. Przejechałam długimi paznokciami po plecach, zostawiając czerwone ślady. Po chwili, nasze płyny zmieszały się ze sobą. Ten chłopak jest niemożliwy. Jak On to robi?
Niall położył się obok mnie, przykrywając mnie kocem. Sam wstał i zaczął zbierać swoje ubrania. Spojrzałam na niego zdekoncentrowana.
-Co ty robisz? Już wychodzisz? Myślałam, że pogadam, wypijemy kawę…
-Demi…-Zatrzymał się w drzwiach.-Ale ty jesteś naiwna. Chciałem Cię tylko przelecieć. Nie wiedziałem, że aż tak prosto mi to pójdzie. Cześć.-Powiedział, wychodząc. Słucham? Czy on właśnie mnie wykorzystał? Niall…przecież ja Cię kocham…


*TEN-Directioners, przecież wiecie jak Niall potrafi się uśmiechać, prawda? Tylko ON tak potrafi <3
Czy On nie jest idealny *.*
Link: Jego uśmiech <3 (Jakby się wam nie chciał pokazać gif.)

No czeeść <3 Jak tam u was, kochane moje potejtosy, lool ;D No to jak tam? Wszyscy czekają na śnieg tak samo mocno, jak ja? Ja chcę śnieg! *_* A mama i tak swoje; Jeszcze będziesz go mieć dość, zobaczysz. Następny prawdopodobnie za 2 tygodnie ;)
Nieprawda xd
Kocham wass <3

wtorek, 5 listopada 2013

Rozdział 10

-Dylan? Co ty chcesz zrobić? Przecież Ona nic nie zrobiła!-Zacząłem wrzeszczeć.
-Och, młody… Naprawdę myślisz, że to chodzi o jej śmierć? Nie rozśmieszaj mnie. Chodzi o Ciebie. Dobrze wiem, że Demi jest twoją słabością, więc Ona stała się przynętą. Mogłem też wziąć Anne, ale Ona jest za sprytna. Wszystko by wyczuła i jakimś sposobem by uciekła. Demi taka nie jest, co ułatwia mi tylko sprawę.-Powiedział mi to prosto w twarz. Zabolało. Mój jedyny przyjaciel, chcę właśnie zabić niewinną dziewczynę, aby się zemścić na mnie. Chore, prawda? Lecz wiem, że On mógłby się do czegoś takiego posunąć. Znałem Go, jak własną kieszeń.
-Dobra. Ale wytłumacz mi jedno. Dlaczego chcesz się na mnie zemścić? Co Ja Ci takie zrobiłem? Ja tylko żyję, oddycham…jak normalny człowiek, tak? Więc nie rozumiem tego wszystkiego. Myślałem, że jesteś moim przyjaciel, który będzie mnie wspierał i pomagał w dorosłym życiu. Pracuję dla Ciebie. Pomagam sobie, jaki i tobie. Dylan, nie wiem co się z nami stało. Zawsze sobie pomagaliśmy, a teraz chcesz zabić osobę, która o niczym nie wie. Tak samo jak ja.-Zakończyłem ten długi monolog. Naprawdę nie rozumiałem, co w niego wstąpiło.
-Udajesz?-Zapytał podnosząc ton głosu.-Ty zawsze a to zawsze miałeś wszystko, czego zechciałeś! A Ja? Ja co?! Ja tylko patrzyłem na twoje lepsze życie. Nic nie mogłem zrobić, bo Ty jesteś młodszy i zawsze Tobie się więcej należało! Nienawidzę Cię za to.-Mówił, patrząc mi prosto w oczy. Ja tego nie zauważałem, naprawdę! Przecież… Jesteśmy PRAWIDZIWYMI przyjaciółmi, prawda?
-Dylan… Jezu, Ja nie miałem pojęcia, że tak to odbierasz. Ja tego nie widziałem, boże. Ale…Ty udawałeś mojego przyjaciela? Nigdy nim nie byłeś? A wszystko co Ci powiedziałem, Cię nie obchodziło i rozpowiadałeś to wszystkim swoim znajomym? Dylan, powiedz że to nieprawda.-Modliłem się w duchu, iż było zupełnie inaczej. Tak nie mogło być.
-Jakby tak było, to chyba bym Cię tego wszystkiego nie uczył, tak? Nic nie zmądrzałeś. Ale…obchodziło mnie to, lecz niektórzy o czymś na pewno wiedzą, więc…
-Dlatego ze mną nie chcieli gadać! To wszystko przez Ciebie, zawsze tak jest!
-Przestać krzyczeć, albo ją zabiję.-Ostrzegł mnie, jednak ja się nie umiałem opanować, to było ode mnie silniejsze.
-Dylan! Nie strasz mnie, nie boję się Ciebie! Nic Jej nie zrobisz, ponieważ Ci się podoba! Jest cudowna!-Chłopak mocniej pociągną dziewczynę za włosy. Chciałem szybko do niego podejść, jednak Anne mnie zatrzymała.
-Nie rób tego. Ona będzie tylko bardziej cierpieć. Lepiej odpuść.-Szepnęła mi na ucho, a Ja dopiero zrozumiałem, że Ona ma coś z tym wspólnego. To było zaplanowane.
-Anne, powiedz mi, że ty nie masz z tym nic wspólnego…-Dziewczyna odwróciła wzrok, patrząc na uśmiechniętego bruneta. Właśnie straciłem przyjaciółkę.-Nienawidzę Cię. Nie chcę Cię znać.-Powiedziałem, odwracając się na pięcie.
-Co muszę zrobić, żebyś Ją zostawił w spokoju?-Zapytałem chłopaka. Przyglądał mi się uważnie.
-Sprzedałeś cały towar?-Pokiwałem twierdząco głową.-Dzieciom?-Ponownie pokiwałem.-To nielegalne, wiesz?-Zaczął przybliżać się w moją stronę, jednak wcześniej puszczając Demi. W duchu odetchnąłem. Przynajmniej Ona będzie bezpieczna.-Chyba będzie trzeba powiedzieć to policji, nie? Sprawiedliwość musi być.
-A jak Ty Mi to przynosiłeś, było dobrze, tak? Dylan opanuj się.-Mówiła Anne. Spojrzałem na nią morderczym spojrzeniem.
-Nie możesz coś innego? Wyścigi?-Zapytałem z nadzieją w głosie. Byłem w tym naprawdę dobry. Lecz Dylan też. Przecież to On mnie wszystkiego nauczył, a ja tylko to doszkoliłem.
-Haha… Wyścigi? Chyba zwariowałeś. To za proste dla mnie, wygrałbym z palcem w nosie.-Ta jego pewność zawsze mnie wkurzała. Nigdy nie był skromny.-Walka? Ring? Oczywiście nielegalne, jak zawsze.-Uśmiechnął się delikatnie.-Na razie Demi jest twoja, ale uważaj! Bądź czujny, mam ludzi, którzy będą Cię pilnować. Ciebie i twoją laleczkę.-Zacisnąłem wargi w wąską linię. Nie chciałem tego. Nie lubiłem się bić, wolałem wyścigi.
-10 na 10, mogę się zgodzić. Lecz bez nas i bez jakikolwiek dziewczyn. Nie ma Anne, rozumiesz?-Spojrzałem na niego. Zastanawiał się, patrząc na brunetkę.
-Nie! Ja się nie zgadzam.-Zaprzeczyła Anne.-Nie będzie żadnych walk, wyścigów ani nic podobnego! Macie się rozejść i nigdy nie spotkać, to będzie najlepsze rozwiązanie.-Powiedziała poprawiając grzywkę spadającą na oczy.
-Nie udzielaj się. Ty nie jesteś w to zamieszana, przyjaciółko.-Podkreśliłem ostatnie słowo.
-Idź do niego. Szybko.-Mówił do Demi, która wykonała szybko Jego rozkaz. Była tak strasznie wystraszona, jak nigdy.
Podeszła do mnie i wtuliła się we mnie. Przycisnąłem Ją do swojego torsu, głaszcząc po głowie. Spojrzałem na Dylan’a. To co zobaczyłem, przeraziło mnie. Całował się z Anne. Z moją pierwszą miłością… Obiecywał, że nigdy Jej nie dotknie. Złamał obietnicę.
-Niall, Ja się tak strasznie boję.-Szepnęła mi na ucho. Przyciągnąłem Ją jeszcze mocniej.-Już jest dobrze, prawda?-Nie wiedziałem jak odpowiedzieć na to pytanie. Nie okłamie Jej.
-Nie jest dobrze, ale się nie przejmuj. Zaraz przyjedzie po Ciebie Harry, dobrze? Uspokój się, jesteś bezpieczna, no.-Powiedziałem, wyciągając telefon i wybrałem numer loczka.
-Harry? Pomożesz mi, prawda? Przyjedź na obrzeża Londynu, do starej opuszczonej hali. Nie znam dokładnie adresu, chyba Poland Street coś tam. Znajdziesz, wierzę w Ciebie.-Rozłączyłem się, nie dając mu dojść do słowa.
-Już? Przestaliście się migdalić?-Powiedziałem, na co Oni przestali. Anne odwróciła głowę, aby nie patrzyć na mnie. Było Jej wstyd? Tej dziewczynie jest wstyd? Naprawdę? Tego jeszcze nie było. Zawsze taka odporna na wszystko, a teraz jest Jej głupio? Trochę za późno.-Dzięki, że dotrzymałeś obietnicy, Dylan. Jesteś najlepszym przyjacielem, jakiego było mi dane spotkać na swojej drodze, naprawdę.
Posadziłem Demi na jakiejś starej ławce. Usiadłem obok niej. Splątałem nasze palce tak, jak robią to zakochane pary, jednak nas to nie dotyczy. My parą nie mamy zamiar zostać. O czym ja w ogóle mówię? Nie chcę dziewczyny, nie potrzebuje Jej. Świetnie sobie sam radzę, wręcz idealnie jak na mnie.
-Kiedy On przyjedzie?-Zapytała, ocierając łzy z policzka. Trzęsła się tak bardzo, że nie umiała utrzymać telefonu, którym się teraz baw…Co?! Ona miała telefon?!
-Ty miałaś telefon i go nie użyłaś?! Boże, jesteś głupia!-Zaskoczyłem na nią znienacka.-Miała telefon i nie zadzwoniła. Gratuluję inteligentności.
-Przestań! Nie pomyślałam, za dużo się denerwowałam! Nie krzycz na mnie, nic nie zrobiłam!-Powiedziała, jeszcze bardziej płacząc. Pogłaskałem ją po dłoni, którą zaraz wzięła.-Nie przeżyłeś nic podobnego.-Szepnęła, patrząc na mnie załzawionymi oczami. Jej oczy jak czekolada, były wręcz czarne. Ściemniały ponieważ się bała? Nie wiem, jednak wolę ich naturalny, radosny kolor. Nienawidzę patrzeć na płaczącą dziewczynę. Wtedy coś we mnie pęka i chcę Ją mocno do Siebie przytulić i powiedzieć że Jej pomogę. Jednak się przed tym hamuje. Nie mogę pokazać, że jestem też odrobinę wrażliwy. Że pod tą grubą skórą, kryje się zwykły chłopak z wielkimi marzeniami.
-Demi… Nie chciałem żeby tak wyszło. Trochę się zdziwiłem, że masz ten cholerny telefon a z niego nie skorzystałaś. Trochę było to niemądre posunięcie.-Skrzywiłem trochę usta.-Ale najważniejsze, że jesteś już bezpieczna. Nic Ci się nie stanie, teraz.
-Masz głupią dziewczynę.-Skomentował Dylan. Dłonie zacisnąłem pięść, aż zbielały kostki. Nikt nie będzie obrażał Demi.
-Mówiłeś coś?-Zapytałem podchodząc do chłopaka. Byliśmy tego samego wzrostu, może był centymetr niższy, co ułatwiało spojrzeć w jego niebiesko-szare oczy.-Nikt nie będzie tak wypowiadał się o Demi. Sam mnie nauczyłeś szacunku do kobiet, więc dlaczego teraz Ją obrażasz?-Zmarszczyłem czoło, przyglądając się uważnie chłopakowi. Miał niewielki znamię obok nosa i lekką bliznę po bijatyce. Pamiętam jak pojechałem wtedy z nim, jednak nie mogłem w tym uczestniczyć, ponieważ byłem za mały, jak to wszyscy mówili.
-Mam szacunek do kobiet, lecz nie dziś. Dziś muszę się na tobie wyżyć.-Powiedział i uderzył mnie w twarz, pięścią. Zakryłem krwawiący nos. Przybliżyłem się do Niego, uderzając go z kolana w brzuch. Ten upadł na ziemię, a Ja ponownie kopnąłem go w brzuch.
-Niall! Przestań!-Podbiegła do mnie Anne, odciągając mnie od Dylan’a. Odwróciła mnie tak, że patrzyliśmy sobie w oczy. Powoli zbliżała się po moich ust, po czym złożyła na nich delikatny pocałunek. Odwzajemniłem go, czują wzrok Demi na sobie. Przecież nic złego nie robię, prawda? Jestem jeszcze młody, mogę się bawić.
-Niall!-Usłyszałem wołania Harry’ego. Odepchnąłem delikatnie dziewczynę, oblizując usta. Co ja robię?-Pomyślałem. Spojrzałem na Demi, która bawiła się swoimi palcami. Po chwili wyłonił się Hazza.
-Boże, co się stało Dylan’owi?-Zapytał, patrząc na chłopaka, który tarzał się po podłodze. Nie miał dość siły, aby samodzielnie wstać. Pomógł mu w tym Styles.
-Niall się trochę wkurzył i wiesz… Jak On się wkurzy, to trudno go uspokoić. A to są rezultaty.-Powiedziała Ann, chwytając moją dłoń. Wspominałem, że jest ode mnie starsza? I to 4 lata? A jednak tak bardzo mnie pociąga, jak nikt inny. Jej idealna figura, tatuaż na ramieniu, niebiesko-szare oczy i brązowe włosy robiły ją taką piękną. Naprawdę, mogłaby zostać modelką.
-Weź mnie stąd.-Powiedział cicho Demi, patrząc na Hazze. Chłopak szybkim krokiem podszedł do niej i przytulił mocno.-Proszę Cię.-Wyszeptała, po czym kolejne łzy wypłynęły z jej pięknych oczu.
Demi
Chciałam jak najszybciej się stąd ulotnić. Jest to jeden z najgorszych dni w moim życiu. Zostałam prawie zabita, Niall na mnie nakrzyczał i jeszcze pocałował JĄ. Nie mnie, tylko tą jakże piękną istotę. Była naprawdę ładna, lecz nie przesadzajmy. Nie byłam chyba aż taka brzydka, prawda? Nigdy nie uważałam się za jaką modelkę lub coś podobnego, lecz chyba nie było tak najgorzej. Ale chyba było. On wolał Ją.
-Już jedziemy, ale muszę najpierw pogadać z Horan’em.-Niall spojrzał na niego pytającym wzrokiem.-Dlaczego mi nie powiedziałeś, że coś się tu dzieje? Dzięki, wiesz?
-Harry, przestań. Nie musisz wszystkiego wiedzieć. To jest Moje życie, prawda? Ja decyduję o nim, nie Ty. Nie musisz być Moją matką.-Powiedział a Jego tęczówki ponownie zrobiły się ciemniejsze. Zawsze się tak dzieje, gdy się denerwuje.-Odwal się ode Mnie. Od Demi też możesz, nic się nie stanie.-Osłupiałam. Co znowu Ja zrobiłam?
-Niall, zamknij się. Nie decydujesz za mnie.-Warknęłam, patrząc na niego. Puścił dłoń Anne i podszedł do Mnie. Bałam się, że coś mi zrobi.
-Jesteś ode mnie młodsza o rok. Masz mnie słuchać.-Powiedział patrząc na mnie wściekły. Nie dam się tak traktować, muszę się Mu postawić.
-To jest Moje życie, wyobraź sobie. Ciebie w nim nie ma. Nie potrzebuję Cię w ogóle. Mógłbyś być niewidoczny, jak dla mnie. Idź do swojej laluni, może znowu Cię wykorzysta. Biegnij! Na co czekasz?-Chłopak zacisnął usta w wąską linie. Jednak nie odszedł do dziewczyny. Stał naprzeciwko mnie, przyglądając się Mi.-Idź.-Powiedziałam stanowczo. Chłopak złapał mnie za nadgarstki podnosząc je do góry nad głowę. Przycisnął mnie do ściany, rozbierając Mnie wzrokiem. Cholernie się bałam, lecz sama nie wiedziałam czego. Przecież nie zrobi Mi krzywdy. Nie On, nie Niall. Niall jest inny, dobrze o tym wiem.
-Nie ma Mnie? Jakby nie Ja, to byś już nie żyła.-Wypowiedział przez zaciśnięte zęby. Był strasznie zły.
-Jakoś bym sobie bez Ciebie poradziła. Ty jesteś tylko wielkim problemem.-Zacisnął mocniej Swoje dłonie na Mych nadgarstkach.-Ałć, to boli.-Syknęłam z bólu jaki mi sprawiał. Nie rozluźnił od razu ucisku. Dopiero po chwili, gdy w Moich oczach pojawiły się słone łzy.
-Nie żyłabyś. Dylan by Cię zabił, bez problemów. Nie przeżyłbym tego Ja.-Powiedział odwracając się na pięcie idąc do brunetki która uśmiechała się od ucha do ucha. To Ona go w tej chwili zdobyła.
-1:0 dla mnie.-Powiedziała idąc za blondynem. Wcisnęła dłoń w jego, splatając dłonie. Uśmiechnęła się jeszcze raz do mnie i zniknęli z Mojego pola widzenia. Po chwili usłyszałam jak odjeżdża samochód.
-Jedziemy do domu?-Zapytał Harry, stojąc za mną. Spojrzałam na Dylan’a, który siedział na ławce, gdzie wcześniej siedziałam.
-Po co to robisz? Zostaw mnie, Niall’a i wszystkich w spokoju. Możesz wziąć tą całą Anne, ale nas zostaw.-Ucałowałam Jego polik i odeszłam do bruneta. Złapał mnie w tali, przytulając do siebie.-Do widzenia, mam nadzieje.-Uśmiechnęłam się krzywo i wyszłam z chłopakiem z pomieszczenia. Wsiałam do jego BMW.
-Boże, jak Ty wyglądasz.-Powiedział patrząc na mnie wystraszonym wzrokiem. Zaśmiałam się cicho.-Gorzej niż wrak człowieka, normalnie.-Pokręciły głową, wzdychając. Odpalił samochód, po czym ruszył do centrum Londynu.
Droga przebyła w totalnej cichy. Wsłuchiwaliśmy się w radio, z którego płynęła raz spokojna, raz szalona piosenka. Nie lubiłam jeździć autem, a zwłaszcza a Harry’m. Nigdy się do mnie nie odzywał. Na co dzień, jest On strasznie rozgadany. Lecz nie, gdy prowadzi samochód. Potrzebuje ciszy, aby się skoncentrować.
-Jesteśmy na miejscu. Pójść do Ciebie, czy sobie poradzisz? Jestem do twojej dyspozycji, kochana.-Uśmiechnął się, pokazując słodkie dołeczki w policzkach, które tak uwielbiałam.
-Nie mam 3 lat, poradzę sobie jakoś. Idź do dom, umyj się i do łóżka. Jest 2 w nocy.-Skrzywiłam się, patrząc na zegarek w telefonie.
-Dobra, ale jako coś, to dzwoń, okej? I nikogo nie wpuszczaj, jest noc.-Jego zielone tęczówki, wpatrywały się w moje jak czekolada oczy. Moim ulubionym kolorem jest zielony. Przypadek? Nie sądzę, Harry.
-Harry, daj spokój. Aż taka głupia nie jestem. A tak w ogóle, kto by przychodził o takiej godzinie? Nie przesadzaj, ludzie śpią.-W odpowiedzi usłyszałam ciche ‘prócz jednej osoby’. Spojrzałam na niego zdziwiona. Ma na myśli Dylan’a? Niall’a? A może Anne?
-O kogo Ci dokładnie chodzi?
-Niall do Ciebie przyjdzie, zobaczysz. Będzie się o Ciebie bał, że Dylan przyjdzie i coś Ci zrobi. Strasznie się o Ciebie troszczy, jak nikt inny. Podobasz się Mu, widzę to w jego oczach, jak na Ciebie patrzy. Co się dziwić, laska jak się patrzy.-Uśmiechnął się cwaniacko, za co dostał w żebra.-Mówię tylko, jak jest. Nie wkurzaj się, Demi, no!-Zrobił naburmuszoną minę i wyglądał jak słodki piesek.
-Dobra, wypad do domu. Już.-Powiedziałam, wysiadając z jego samochodu i zaczęłam kierować się do swojego mieszkania.
-Jestem pod telefonem, jak coś. Dobranoc.-Usłyszałam jeszcze za plecami. Odpowiedziałam ‘kolorowych’, odwracając się jeszcze w jego stronę.
Chciałam sobie smacznie pospać, jednak nie było mi to dane. Nie mogłam zasnąć, ciągle miałam przed oczami Niall’a gdy na mnie krzyczy.
-Demi? Śpisz?-Usłyszałam chłodny głos jakiegoś chłopaka. Szybko otworzyłam oczy i spojrzałam na osobnika. Już chciałam piszczeć, jednak dostrzegłam w nim…Niall’a? Naprawdę? Co On wyprawiał?
-Boże, Niall. Wystraszyłeś…-Nie dał mi skończyć, tylko wpił się w moje malinowe usta. Oddawałam każdy pocałunek, jaki wypłyną z jego strony.
-Nie boisz się sama tu spać? Nie potrzebujesz towarzysza?-Zrobił słodkie oczka, niczym kot ze Shrek’a. Jednak Ja jestem na niego zła.
-Nie, tam są drzwi.-Pokazałem na duże białe, pokojowe drwi, które dostałam od mamy na dobry początek życia w Londynie.-Chcę, abyś przez nie wyszedł.-Spojrzał na Mnie zdziwiony. Nie spodziewał się, że tak zareaguje.
-Ale…dlaczego? Co znowu zrobiłem?-Przewrócił teatralnie oczami. Teraz to byłam na niego cholernie wkurzona.
-Dlaczego? Boże, Ty nigdy nic nie rozumiesz.-Westchnęłam ciężko.-Jesteś dupkiem, wiesz?-Jego tęczówki ponownie nabrały ciemniejszego koloru. Czyżby się zdenerwował? Och…jak mi przykro, naprawdę.
-Jak Mnie nazwałaś?-Jego duże dłonie, ponownie znalazły się na moich chudych nadgarstkach. Teraz nie czuję się bezpiecznie.-Jestem dupkiem? Ty się puszczasz na każdym kroku, ale jest dobrze, nie? Dobrzy są Ci kolesie w łóżku? Bardzo skrzypiało?-Pytał co raz mocniej ściskając moje już siwe nadgarstki.-Nikt nie jest lepszy ode mnie.-Powiedział i ponowie wpił się w moje usta. Próbowałam Go odepchnąć, jednak jest za silny, jak dla mnie.-Jesteś tylko moja, nikogo więcej.-Przeszedł z pocałunkami na moją szyję. Zostawiał po Sobie ogromne czerwone plamy.
-Niall! Przestań, Ja nie chcę.-Mówiłam płacząc. On chciał mnie właśnie zgwałcić? Nie, to jest ten Niall, jakiego poznałam.
-Jezu, co Ja robię.-Puścił moje obolałe nadgarstki. Szybko złapałam się za wspomnianą część ciała.-Demi, Ja Cię przepraszam, naprawdę nie wiedziałem co robię.-Mówił szybko, patrząc na mnie przestraszonym wzrokiem.-Ja bym Ci nie zrobił krzywdy, obiecuję Ci to. Nigdy nic Ci nie zrobię. Nie tobie, nie żadnej kobiecie. To był impuls. Ja…ja nie chciałem, nie.-Spuścił wzrok.
-Wyjdź, nie chcę Cię znać. Jesteś dupkiem, idiotą, debilem i Bóg wie kim jeszcze. Idź do Anne, Ona Cię przyjmie z otwartymi ramionami i jeszcze zadowoli, na pewno. Odejdź ode mnie.-Mówiłam, coraz mocniej płacząc.
-Demi, ale Ja taki nie jestem, naprawdę. Ja…ja bym nie mógł.-Spojrzał na mnie, przybliżając się odrobinę w moją stronę. Szybko podwinęłam nogi pod brodę, patrząc na Niego wystraszona.-Ty się mnie boisz.-Stwierdził.-Boże, jestem głupi.-Usiadł na łóżku.
-Masz rację, ale wyjdź.-Powiedziałam półszeptem. Nie chciałam Go teraz widzieć, nie chciałam już nigdy. Dla Mnie, On nie istnieje.
-Demi, ale obiecaj mi, że jeszcze się spotkamy. Jeszcze porozmawiamy, ja taki nie jestem.-Wstałam i wyszłam z pokoju, zbiegając po schodach. Szybko wybiegłam z domu, przebiegając przez ulicę. Zapukałam do drzwi Harry’ego.
-Demi, co się dzieje?-Zapytał, a Ja wtuliłam się w jego białą koszulkę. Chłopak przytulił mnie mocniej.
-Niall.-Wyszeptałam i rozpłakałam się jeszcze bardziej.
-Zabiję.-Usłyszałam i poczułam jak mnie puszcza. Wbiegł do mojego domu, a ja za nim. Nie chciałam, aby się tam pobili.
-Człowieku, jesteś normalny? Co Ty Jej robisz?-Zapytał Harry, wymachując rękami. Horan wstał i podszedł do mnie, przytulając. Nie objęła Go, tylko odepchnęłam.
-Demi, nie bój się mnie, nic Ci nie zrobię do jasnej cholery!-Podniósł głos, patrząc w moje oczy. Tak strasznie się bałam.
-Niall, wyjdź. Nic tu po tobie.-Powiedział Styles, otwierając mu drzwi wejściowe, które wcześniej zamknęłam. Chłopak spojrzał na Mnie błagalnym wzrokiem.
-Boisz się, Jezu.-Powiedział i opuścił posesję. Harry zatrzasnął za Nim drzwi i odwrócił się w moją stronę. Dobrze wiem, że będzie czekał na wyjaśnienia.
-Miałaś nikogo nie wpuszczać.-Spiorunował Mnie wzrokiem.-I co? Wpuściłaś Go i co Ci zrobił?
-Nie wpuściłam. Sam wszedł. Nie pytaj jak, bo nie wiem jak to zrobił. Drzwi były zamknięte.-Wyprzedziłam jego pytanie.-Zwyzywał mnie i próbował się do mnie dobrać.-Nowe łzy spłynęły po moim rozgrzanym policzku.-Całował mnie po szyi i w usta, a Ja głupia Mu pozwalałam. Jestem głupia.-Chłopak przytulił mnie mocno.
-Demi, nie jesteś głupia. Szybciej naiwna.-Spojrzałam z grymasem na niego.
-Dzięki, Styles.
-Nie ma za co, Lovato.
~*~
Heej <3 Co tam u was miśki? Jej…tak bardzo was przepraszam… Miałam wcześniej wrócić, ale…nie miałam jak, naprawdę! Zaczęło się gimnazjum, więc…
Kocham was najmocniej na świecie, bardziej niż mojego brata xd Kocham waaaaaaaaas! <3
Daga xoxo

czwartek, 8 sierpnia 2013

Informacja 2

Na sam początek, chcę was ogromnie przywitać! Tęsknie za wami, i to bardzo... Lecz... Yyy... Jest drugi miesiąc wakacji a tu brak rozdziałów...maskara jakaś. Lecz tak;
  1. Jadę 16 sierpnia do Zakopanego. Powrót prawdopodobnie 20-21 sierpnia, lecz wszystko może się przedłużyć!(Więc pewnie nic nie dodam, a jakby nie ten wyjazd, miałabym czas..;/)
  2. MAŁO CZASU! Wszystko tak szybko ucieka, normalnie...WOW! Nie mam kiedy siąść i napisać ten rozdział, no nie mam kiedy!
  3. Wszystko mnie boli... Grr...nie lubię być spalona, wy też? Grrr..;/
  4. Mam do was prośbę. Pod 9 rozdziałem są 2 KOMENTARZE, a chciałabym, aby pojawiło się ich tam 8 KOMENTARZY! dacie radę? Proszę, do doda weny <3 TYLKO PROSZĘ WAS, SZCZERZE! BŁAAAAAGAAAAAAAM!
  5. Kocham was najmocniej na świecie, wiecie? Jesteście kochani, maleństwa <3 
4 podpunkt, jest dla mnie najważniejszy. Wtedy bym się bardziej starała...no... ;D
Kocham was <3
Daga x

środa, 31 lipca 2013

Informacja

Hej kochani <3 Jak wam mijają wakacje? Mi wręcz świetnie, jednak czasu brak. Więc..rozdział 10 nie pojawi się tak szybko, jak przypuszczałam ;c
Ale pamiętajcie, kocham Was ♥
Daga x

poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział 9

Niall

Wyciągnąłem szybko telefon, sprawdzając, czy Demi dała znak życia. Pusto. Nie ma nic. Może zapomniała. Szybko wybrałem numer dziewczyny.
-Niall...pomocy.-Powiedziała cicho. Ledwo co ją słyszałem.
-Demi? Demi jesteś tam? Jesteś już w domu? Miałaś zadzwonić.-Upomniałem ją. Słyszałem jej niespokojny oddech. Powoli się denerwowałem.
-Niall, to koniec. On...nie wiem.-Pisnęła z bólu. Wydawało mi się, że
-Demi! Gdzie ty jesteś?!-Zapytałem zdenerwowany, tą całą sytuacją.
-Co ty robisz?!-Usłyszałem jak ktoś wrzeszczy w jej stronę i się rozłącza. Stałem jak słup, nie wiedząc co zrobić. Nawet nie wiem, czy jest w domu.
-Niall? Wszystko gra?-Zapytała zaniepokojona Anne. Spojrzałem na nią i wzruszyłem ramionami. Nie miałem pojęcia, co mam teraz zrobić. Pojechać...ale gdzie?
-Anne... Ja nie mam pojęcia co się właśnie stało. Demi, ona...no ja nie wiem właśnie. Rozmawiałem z nią i ktoś krzyknął. Ktoś, kto ma bardzo podobny głos do... Nie, to niemożliwe.-Mówiłem jak najęty, nawet nie wiedząc, czy Ann mnie słucha.
-Niall'er, uspokój się. Kto krzyknął? Musimy się dowiedzieć co z nią.-Mówiła, delikatnie mnie przytulając. Powoli zacząłem się uspokajać, jednak nie na długo.
-Dylan...-Powiedziałem cicho, a dziewczyna szybko się ode mnie odsunęła, patrząc na mnie z niedowierzaniem. Naprawdę...to był jego głos, mojego najlepszego przyjaciela.
-Niall, to nie są żarty. Nie kłam.-Mówiła, kręcąc głową. Spojrzałem w jej szare tęczówki. Ściemniały bardzo.
-Anne...musimy ją znaleźć.-W pośpiechu podszedłem do Liam'a, aby dał mi kluczki od mojego auta. Bez zastanowienia wsiadłem z Ann i odjechałem z piskiem opon. Kierowałem się w stronę jej domu, lecz nie miałem pewność że ją tam znajdę. Nie miałem pewności, że w ogóle żyje.

Droga minęła w cichy, której teraz potrzebowałem. Byłem tak bardzo wściekły na Dylan'a, że nie potrafiłem normalnie funkcjonować. Trzęsące ręce w niczym nie pomagały.
-Niall, uspokój się wreszcie. To nic nie da, że będziesz się wkurzał.-Powiedziała delikatnie zirytowana dziewczyna.
-Słyszysz siebie?! Nie mam pojęcia, czy ona żyje!-Wybuchnąłem, naskakując na dziewczynę. Miałem już dość tego, że wszystko ja robiłem źle.-Kurwa.-Powiedziałem, gdy upadły mi klucze od samochodu. Dziewczyna bez zastanowienie podniosła je i wsadziła mi do kieszeni. Bez żadnych podziękowań wbiegłem po schodach, które prowadziły do domu Dem. Dzwoniłem i dzwoniłem, lecz na marne.
-Hej, Niall.-Drzwi się otworzyły, a w nich stał...Dylan? Czyli jednak to prawda. Momentalnie zrobiłem się czerwony na twarzy.
-Kurwa, zajebie Cię.-Powiedziałem i podszedłem do niego, bijąc co mocno w brzuch. Chłopak upadł, a ja zacząłem go kopać, jak najmocniej potrafiłem.
-Niall!-Wrzasnęła Anne, odciągając mnie od mojego 'przyjaciela'. Miałem teraz taką wielką ochotę go zabić. Nie  mogę uwierzyć, że kiedyś się z nim przyjaźniłem.
-Co ty wyprawiasz? Co Ci zrobiłem?-Zapytał, próbując się podnieś. Anne podeszła do niego i mu pomogła. Stał na nogach, lekko się kiwając.
-Gdzie jest Demi?-Zapytałem, zaciskając pięści. Byłem tak wściekły, że mogłem go zabić bez żadnych problemów.
-Chodzi Ci o Demi, kochany. Hm...pod dobrą opieką.-Powiedział, uśmiechając się wrogo. Podszedłem do niego, przyciskając go do ściany domu.
-Mów gdzie jest Demi. Jeśli nie, to...
-To co? Zabijesz mnie? Pójdziesz siedzieć, a to chyba nie jest Ci potrzebne w życiu, prawda?-Mówiąc to, widziałem ten błysk w jego oczach. Zawsze się pojawiał, gdy był z czegoś zadowolony.
-Dylan, gdzie ona jest? Co ty kombinujesz?-Zapytałem puszczając chłopaka, lecz blisko stojąc obok niego.
-Mówiłem już. Nie bój się o nią, nic jej nie będzie.-Zapewniał mnie.
-Zdzwoniłem do niej. Prosiła mnie o pomoc. Czyli nie jest bezpieczna. Co mam zrobić przyjacielu, abyś ją wypuścił?-Zapytałem, próbując się opanować. Chłopak zaśmiał się donośnie.
-Ciekawe co jeszcze, przyjacielu.-Zacytował ostatnie słowo.-Demi nie chcę Cię znać.-Powiedział i zamknął drzwi. Stałem jak słup, próbując poukładać sobie całą sytuację. Ona nie chcę mnie znać? Ale za co?
-Coś zrobił, Horan?-Stanęła przede mną, kładąc ręce na swoje biodra.
-Anne...sam bym chciał wiedzieć.-Powiedziałem, łapiąc się za głową, rozwalając tym swoją fryzurę. Przecież się nie pokłóciliśmy, prawda? Więc, o co może być zła?

-Horan przestać!-Krzyknęła w moją stronę Anne, wyrywając telefon z mojej dłoni. Nie mogłem się do niej dodzwonić, więc się martwiłem, tak? Mam chyba do tego prawo, jednak brunetka tego nie rozumiała.
-To nic nie da, jak będziesz męczyć ją tymi telefonami. Musi teraz odpocząć od całego, tego chorego życia. Musimy wszyscy to uszanować.-Przytuliłam mnie mocno.
-Muszę lecieć.-Powiedziałem, pospiesznie wyrywając się z jej objęć. Zmieszana dziewczyna podążyła za mną, do przedpokoju. Ubrałem wysokie czarne nike.
-Jak się odezwie, to zadzwoń, dobra? Chcę wiedzieć.-Mówiła, patrząc w moje oczy.
-Najpierw oddaj mój telefon.-Speszona wykonała moją prośbę, odwróciłem się w stronę drzwi, wychodząc przez nie, rzucając krótkie pożegnanie. Przyspieszyłem kroku, ponownie dzwoniąc na numer brunetki. Po 3 sygnałach odebrała.
-Demi! Gdzie jesteś, mów szybko.-Powiedziałem zatrzymując się.
-Chciałbyś żeby była to Demi, prawda?-Usłyszałem głos Dylan'a. Westchnąłem ciężko.
-Dylan, mów gdzie ona jest, proszę.
-Niall...zawsze byłeś naiwny. Dlaczego nie wszedłeś do jej domu, co? Może ona tam była? Nigdy niczego nie przemyślisz.-Byłem pewny, że teraz się uśmiecha.
Szybkim ruchem rozłączyłem się i pobiegłem do samochodu, odpalając je. Słyszałem echo, więc mogą być w opuszczonej fabryce.

Demi
Gdy Dylan zakończył rozmowę, kazał mi szybko wstać i wyjść z pomieszczenia. Posłusznie jak baranek, wykonałam jego rozkaz.
-Dlaczego mi to robisz?-Zapytałam przez łzy, które płynęły ciurkiem. Chłopak odwrócił się w moją stronę, śmiejąc się w prost w twarz.
-Myślałaś, że zostaniemy przyjaciółmi? Jeśli tak, to jesteś jeszcze bardziej naiwna niż Niall'er.-Zakończył, popychając mnie w stronę drzwi wyjściowych. Na podwórku zauważyłam samochód Niall. W głębi serca cieszyłam się jak dziecko, kiedy dostanie nową zabawkę.
-Jednak nie jestem taki naiwny, jak myślałeś.-Skierował te słowa do drugiego chłopaka, Niall.
-Demi, do samochodu.-Ponownie powiedział blondyn. Bez zastanowienia ruszyłam, lecz ucisk Dylan'a mi w tym przeszkodził. Poczułam, jak przykłada mi broń do skroni...

                                                                                            ~*~
Witajcie moje kochane potejtosy <3 Dodałam wcześniej, postarałam się, prawda? Mamy porwanie, niebezpieczeństwo i być może śmierć Demi.
Chcecie, żeby było wszystko szczęśliwie, czy smutno?
Kocham was ♥
Daga x
Ps. Rozdział pod koniec tygodnia ;)

wtorek, 2 lipca 2013

Informacja

Witajcie kochani pierwszy raz w lipcu! Nie zdajecie sobie sprawy, jak teraz mam mało czasu, naprawdę. Cóż...jestem w tej chwili u mojej siostry, która mieszka 15 kilometrów od mojego domu, więc trudno mi wrócić i napisać następny rozdział. Tak w ogóle, wrócenie nie wchodzi w grę przed końcem tego tygodnia.
Mój brat przyjeżdża jutro(środa) z Anglii i muszę mu także pozwolić na chwilę, aby coś sobie sprawdzał na laptopie. Będzie w Polce do końca lipca...więc na pewno ten miesiąc będzie ubogi. Mało rozdziałów a także pomysłów.
No i są teraz wakacje. Czas, który poświęcam swoim kolegom i koleżanką. Cóż...mało czasu na bloga. Sierpień powinien być o niebo lepszy! Kocham was i na pewno tak szybko nie odpuszczę pisaniu. Nie, nie!
Z racji tego, iż niedawno odwiesiłam bloga, nie mam zamiaru ponownie go ZAWIESZAĆ. Jest to w tej chwile niedopuszczalne.
Przepraszam że was zaniedbuje, lecz...muszę teraz wszystko poukładać i czas...ten głupi czas...bardzo szybko mija, a ja na to nie mam wpływu, niestety.
Pamiętajcie jedno... Kocham was najmocniej na świecie. To się nie zmieni nigdy. Jesteście dla mnie wielkim szczęściem. Mam nadzieję, że obdarzacie mnie taką samą miłością. Szczerą do bólu i ogromną. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak usta układają się w banana, gdy widzę TEN JEDEN komentarz. Oczywiście chciałabym, aby było więcej, ale...nie mam na to wpływu.
Chciałam podziękować anonimkowi za to, że przez 2 rozdziały nie opuścił mnie i pisał ten JEDEN, lecz cholernie ważny dla mnie komentarz. Dziękuje Ci i mam nadzieję, że dalej komentarze od Ciebie się pojawią :)
Kocham was miśki ♥ BLOG NIE JEST ZAWIESZONY, PAMIĘTAJCIE.
Daga <3
Ps.Wrócę na milion w sierpniu, lecz teraz was nie opuszczam! KOCHAM WAS ♥
PPs. Rozdział prawdopodobnie w środę(10 lipca), lub czwartek.

sobota, 29 czerwca 2013

Rozdział 8

Harry
Mój piękny sen o wakacjach, zagłuszył budzik w telefonie. Mój samolot jest o 13:20, lecz musiałem wstać już po 7, aby się porządnie przygotować.
Niechętnie wstałem z łóżka, podchodząc do okna, odsłaniając rolety. Moim oczom, ukazała się prawie naga Demi, która opalała się w swym ogrodzie. Jej ciało było przysłonięte tylko strojem kąpielowym, który był bardzo wyzywający. Dziewczyna leżała na leżaku, jej oczy były zasłonięte czarnymi, przeciwsłonecznymi okularami. Mimowolnie spojrzałem na nią, nie jak na przyjaciółkę, lecz jak na prawdziwą kobietę, o nieziemskich kształtach. Przygryzłem lekko dolną wargę, rozkoszując się widokiem.

Mój widok, zakłócił Niall. Podszedł do dziewczyny, całując jej policzek i perfidnie gapiąc się ja jej piersi. 'Cały Horan' pomyślałem i ruszyłem w stronę łazienki. Tam umyłem się dokładnie i uczesałem swoje loki, aby wyglądały choć trochę przyzwoicie. Wszedłem ponownie do mojego pokoju, aby dobrać ciuchy. Ubrałem swoje ulubione granatowe spodnie i białą koszulkę, spod której było widać odrobinę mojego tatuażu, czyli ptaków. Ubrałem białe buty i brązową smerfetkę. Do swojej torby, włożyłem butelkę wody, dokumenty i różne potrzebne rzeczy. Zszedłem do kuchni, w celu przygotowania jakiegoś śniadania. Gdy wyciągałem jaka, ktoś zadzwonił do drzwi. Powolnym krokiem, ruszyłem otworzyć.
-Hej, stary. Musieliśmy do Ciebie, bo sam byś nie łaska.-Powiedział uśmiechnięty Niall, który trzymał w pasie Dem. Bez żadnych zbędnych rozmów, wszedł do domu, czując się jak u siebie. Zamknąłem drzwi mówiąc ciche 'jasne, wejdźcie'.
-No Harry! Ty mój kochany! Kuźwa, zostanę poetą, no. Będziesz jeszcze czytać moje wiersze, zobaczysz.-Podeszła do mnie, i wtuliła się w moje ciało.
-Piękny masz strój, muszę przyznać.-Powiedziałem do jej ucha, a tam momentalnie odsunęła się ode mnie, robiąc zabawną minę.
-Wszyscy już widzieliście? Zadowoleni? Chciałam się opalić, ale ten debil przyszedł i nic z tego nie wyszło.-Poskarżyła się, pokazują palcem na Niall'a. Ten w geście obrony, podniósł ręce do góry.
-Ja chciałem się tylko do Ciebie przejść. Nic więcej.-Powiedział bronią się, lecz to nic nie dało. Po chwil oberwał poduszką od blondynki.
-Robię jajecznicę, zapewne też chcenie, nie?-Zapytałem w stronę przyjaciół, gdy już trochę się uspokoili. Pokiwali twierdząco głowami.
-Niall, pomożesz mi. A ty Demi, idź do góry i poszukaj mojego telefonu, bo gdzieś go rzuciłem, jak wyłączałem budzik.-Powiedziałem, uśmiechając się do niej. Posłusznie weszła po schodach do góry, a Niall przeniósł się do kuchni.
-Wiesz...musisz się nią zająć. Jeśli cokolwiek się jej stanie, to Ci nie wybaczę, pamiętaj.-Mówiłem, smażąc szynkę.-Ona nie może...ona musi być szczęśliwa.
-Harry, dlaczego Ci tak zależy? Jest dużą dziewczyną i umie się chyba sama sobą zająć, prawda? Nie muszę chodzić krok w krok za nią.
-Ty nic nie rozumiesz. Ona ma tylko nas. Jest jeszcze Selena, ale ona...ona na razie nie da rady przylecieć. Może w następnym miesiącu, tylko cicho. To ma być niespodzianka. Masz się nią zająć, tyle.-Powiedziałem, wbijając jajka. Chłopak pokiwał głową.
-Masz to jak w banku.-Skomentował krótko, rozkładając talerze.

Demi
-No...wreszcie poleciał. Odpocznie sobie trochę.-Powiedziałam, gdy wychodziliśmy z lotniska.
-Tak...-Odpowiedział.-Przyda się mu. Co dziś robisz?-Zapytałem, zdając sobie sprawę, że dziś jest piątek. Spotkanie...
-Dziś? Nudzić się chyba.-Powiedziała, siadając na pobliskiej ławce.-A ty?
-Dziś? Nudzić się z tobą chyba.-Uśmiechnąłem się do niej.-Ale najpierw...mam parę rzeczy do zrobienia.-Powiedziałem wstając. Dziewczyna zrobiła to samo.
-Kiedy do mnie przyjdziesz? Będziesz u mnie nocował?-Zapytała, robiąc minę zbitego pieska. Nie umiałem odmówić tej kobiecie.
-Będę. Ale przyjdę dopiero o...około 21, dobra? Muszę coś załatwić, a teraz chodź na lody.-Uśmiechnąłem się co dziewczyna odwzajemniła.
Poszliśmy do mojej ulubionej knajpki. Sprzedają tam wszystko. Lody, chipsy, napoje, a także pizze i gorące dania. A do tego jest naprawdę pysznie.

Niall
-Demi, jest już 18, muszę się zbierać. Będę u Ciebie około 21, dobrze? Teraz wróć spokojnie do domu i jak dojdziesz, to do mnie zadzwoń, rozumiesz?-Mówiłem, patrząc jej w oczy.
-Niall...nie mam 3 lat. Umiem się sobą zająć. Przecież...
-Obiecaj, że zadzwonisz.-Powiedziałem, przerywając jej w połowie zdanie. Zmieszana dziewczyna, nie miała wyjścia.
-Zadzwonię, Niall. Jak tam bardzo Ci na tym zależy...-Powiedziała, przewracając oczami.
-Dobra, Demi. Zadzwoń.-Powiedziałem całując jej rozgrzany policzek.-Do zobaczenia później.-Powiedziałem, ubierając bluzę na swoje ramiona. Bez żadnych większych pożegnań, wyszedłem z knajpy, kierując się na przedmieścia Londynu. Kątem oka, zauważyłem także, że Demi się zbiera.

Po pół godzinie, byłem na miejscu, gdzie życie dopiero nabierało tępa. Dym tytoniowy, rozchodził się z moim ust. Uwielbiałem ten moment, gdy wszystko zależy ode mnie i ja dyryguje wszystkim.
-Siema Niall!-Zawołał mnie Louis. Podszedłem do niego i przytuliłem go, tak jak to robią faceci. To samo zrobiłem z Dylan'em i Zayn'em.
-Macie choć jedną działkę? Nie chcę, aby Harry i Demi się powiedzieli. Mam około 3 godziny, damy radę, nie?-Zapytałem, a wszyscy pokiwali głowami.
-Liam gdzie? Pewnie znowu z Dan...nieważne.-Powiedziałem, gdy chłopaki zaczęli się śmiać. Liam i Danielle są naprawdę nie wyżytą parą.
-Cześć.-Usłyszałem za sobą znajomy głos. Momentalnie na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech.
-Anne! Jak ja się stęskniłem!-Powiedziałem, przytulając mocno dziewczynę.
-Horan, ty mój kochany blondasku. Gdzie Harry, miałeś go przecież zaprosić, tak?-Powiedziała, uśmiechając się do mnie uroczo. Ona cała jest urocza.
-Pojechał odwiedzić rodzinę. Mamusia się stęskniła. Z tego co pamiętam, ma też siostrę. Niezłą siostrę.-Powiedziałem patrząc na Malik'a. Dobrze wiedziałem, że on zapewne się nią zainteresuje, tak samo jak Dylan.
-Dylan...musimy chyba pogadać, nie uważasz?-Chłopak zgasił papierosa, patrząc na mnie zdziwionym wzrokiem.-Demi.-Powiedziałem, na co chłopak uśmiechnął się delikatnie. Wiedziałem, że on coś kombinuje. Jak zawsze z resztą.
-Demi to świetna dziewczyna, co ty od niej chcesz, co?-Zapytał, opierając się o maskę samochodu. Powoli się denerwowałem.
-Masz ją zostawić w spokoju. Ona...ona jest...-Zaciąłem się, nie wiedząc co powiedzieć.
-Co ona jest? Niall, to wolny kraj, więc...-Powiedział wsiadając do swojego. Odjechał z piskiem opon. Spojrzałem na Lou.
-Wszystko gotowe? Chcę się wreszcie trochę rozluźnić.-Chłopak podszedł do mnie i podarował mi kluczyki do pięknego autka. Uśmiechnąłem się na myśl, o moim zwycięstwie.


Podszedłem do mojego przeciwnika.
-Nie wiedziałem, że się ścigasz. W dodatku ze mną, kochanie.-Powiedziałem, przybliżając jej ciało do mojego. Uśmiechnęła się pociągająco.
-Muszę zobaczyć, na jakim poziomie jestem.-Powiedziała cicho, jeżdżąc ręką, po moim torsie. Przyciągnąłem do siebie jeszcze mocniej blondynkę, tak, abyśmy stykali się czołami.
-Powodzenia, będę trochę wolniejszy. Dla Ciebie.-Powiedziałem i musnąłem delikatnie jej usta, po czym wsiadłem do swojej bryki. Na środek wyszła Danielle której pomachałem. Po chwili dała znak, że możemy ruszać. Pierwsze zakręty za nami, a blondynka prowadzi. Na ostatnim okrążeniu, dodałem gaz do dechy i do tego nitro, której tak bardzo kocham.
-No, Niall...gratuluję.-Wszyscy do mnie podchodzili i wypowiadali te słowa. Podszedłem do blondynki.
-Świetnie jeździsz, tylko za wcześnie nitro, mała.-Powiedziałem, i musnąłem jej rozgrzany policzek.
-Demi będzie kiedyś z Ciebie dumna.-Powiedział Liam, a mnie olśniło. Przecież miała zadzwonić.

                                                                                ~*~
Misiaki! Heej ♥ WAKACJE, KTÓRYCH NIE CZUJĘ, ZAWSZE SPOKO ;C
Nieważne, ważne, aby się wam podobało. Mam świetny pomysł na to opowiadanie! Aww..;D
Prawda, że mam piękny szablon? *__* Jest cudowny! Jeszcze raz dziękuje Eli! <3
Ps. Komy...;/ Dlaczego ich tak mało? Aż tak źle piszę ;c SMUTAS...;ccc
Kocham wass <3
Daga ♥

czwartek, 27 czerwca 2013

Informacja

ASK! ASK! ASK! ASK!

ASK!!!!!!!!!!!!!!!

ASK>>>>

Rozdział 7

2 tygodnie później
Niall
Ciężko jest pracować dla kogoś, a właściwie dla swojego przyjaciela, dobrze wiedząc, że jest się w niebezpieczeństwie. Czuje się źle z faktem, że sprzedaje narkotyki, dzieciom. Tak, dzieciom. No bo jak nazwać czternastolatka? Dziecko, które rujnuje sobie życie od początku. Byłem podobny, lecz na pewno inny. Dobrze, nie byłem jakiś święty, lecz umiałem przystopować. Co innego Dylan, ale to inna historia.
Siedziałem przed mieszkaniem mojej ciotki i u której zatrzymałem się przez pewien czas, dopóki nie znajdę mieszkania dla siebie. Siedziałem i obmyślałem, jak powiedzieć Dylan'owi, że nie chcę tak pracować. Nie w takiej branży.
-Cześć.-Powiedziała Demi, a ja ucałowałem delikatnie jej policzek.-Muszę Ci o czymś opowiedzieć.-Powiedziała uśmiechając się radośnie.
-Słucham Cię.-Odpowiedziałem, siadając na murku blisko szkoły Demi. Dziewczyna zrobiła ten sam czyn.
-Dzwonił Dylan. Pytał, czy mam wolny piątek.-Powiedziała szczęśliwa.
-Dylan? Demi, nie możesz się z nim spotykać. To nie chłopak dla Ciebie. Nawet nie wiesz, jaką on ma przeszłość.-Powiedziałem kręcąc głową.-Może nie jestem lepszy, ale ja się z tobą nie umawiam, tak? To chyba proste. Nie możesz się z nim spotykać. On...
-Niall! Przestań.-Powiedziała unosząc ton głosu.-To jest moje życie dla twojej wiadomości. Będę się z nim spotykać, bo już to robię!-Krzyknęła wstając.-Jest sympatyczny, miły a do tego przystojny i umie szanować kobiety. Chodzący ideał!-Siedziałem wryty w mur. On...on uwierzyła mu w te jego opowiadania, które nigdy nie miały miejsca? Zawsze tak podrywał laski.
-Rób co chcesz. Ale ja Cię uprzedzałem. Jest świetnym przyjacielem, ale na chłopaka on się nie nadaje. Zawsze tak było.-Wstałem, poprawiając bluzę.-Nie płacz, jak Cię zostawi. To świnia.-Dziewczyna machnęła ręką.
-Przecież go znam...
-Tak! Całe 2 tygodnie! To wieczność!-Przerwałem jej w połowie zdania.
-Niall... Przepraszam.-Powiedziała, przytulając się do mnie. Nie reagowałem. Byłem odrobinę na nią zły. Nie za na go praktycznie nie zna. Nie wie, jaki on jest naprawdę.
-Niall?-Zapytała, zmieniając swój naturalny głos, na głos małej rozpieszczonej dziewczynki.-Wiesz, że Cię lubię, prawda?-Spojrzała na moją twarz. Oczy świeciły blaskiem słońca, które padało na jej bladą buzię, robiąc różowawy kolor.
-No nie wiem. Ostatnio jakoś mi tego nie okazujesz, za bardzo, mało.-Potknąłem delikatnie nosa dziewczyny, która uśmiechnęła się.
-Ale dobrze wiesz, że ja Cię bardzo lubię. I wiesz, że jestem niemądra i głupia. I popełniam błędy, które ty musisz mi wytykać.-Uśmiechnęła się do mnie dziewczęco, a ja mocniej przycisnąłem ją do mojego ciała.
-Jesteś idiotką.-Stwierdziłem, całując jej czoło. Dziewczyna uderzyła mnie w ramię i zaczęła się śmiać.

-Fajnie się gada i w ogóle, ale się umówiłem.-Powiedziałem zakładając swój sweter na ramiona. Rozmawialiśmy podajże 3 godziny, o swojej przeszłości i przyszłości.
-Niall się umówił? Z dziewczyną? Nie wierzę!
-Haha...-Powiedziałem z sarkazmem.-Nie z dziewczyną, tylko z przyjacielem. Dokładnie z Dylan'em.-Dopiero teraz ugryzłem się w język. Po co ja jej mówiłem z kim?
-Am...nie no...miłego spotkania...-Powiedziała dosyć zmieszana.-Pozdrów go...ode mnie...-Dokończyła, wstając z zimnego murku.
-Dem... To mój przyjaciel. Obiecałem mu spotkanie. Odmówić nie mogę.-Powiedziałem, podchodząc do mniej. Dziewczyna bawiła się swoimi palcami, które stały się bardzo ciekawe.-Słyszysz?
-Słyszę.-Niepewnie zerknęła na moją twarz.-Rozumiem. Przyjaciele. Cóż...zakazać Ci nie mogę, prawda?-Uśmiechnęła się blado.

Demi
Szłam spokojnie drogą, kopiąc kamyki, które spotykałam na swojej drodze. Rozmyślałam, co teraz mam zrobić z zaproszeniem od Dylan'a. Jest miły, sympatyczny i naprawdę przystojny. Mam go...odrzucić? Jakoś  nie potrafię. Być może jest jedynym taki facetem na ziemi, a ja mam go odrzucić, zostawić?
Weszła do domu, ściągając po drodze buty. Usiadłam na taborecie w kuchni, wcześniej wyciągając z lodówki jogurt malinowy. Zaczęłam sączyć napój pitny. Włączyłam telewizor, aby dowiedzieć się czegoś z tego świata.

Harry
-Tak mamo. Obiecuję że jutro się zobaczymy. Nie zawiodę.-Tłumaczyłem swojej matce, iż na milion procent odwiedzę ją.
-Harry. Trzymam Cię za słowo. Nie widziałam Cię prawie 3 miesiące, to wieczność.-Usłyszałem w słuchawce.
-Mamo...przyjadę jutro, obiecuje. A teraz muszę kończyć. Kocham Cię i Gemmę. A ta w ogóle, pozdrów ją ode mnie.-Uśmiechnąłem się sam do siebie, wiedząc iż kobieta uczyniła ten sam czyn. Zawsze tak robi, gdy mówię że ją kocham.
-Też Cię kocham, Harry. Trzymaj się i pozdrów Demi.-Rozłączyła się. Włożyłem urządzenie do kieszeni spodni, dalej idąc do swojego domu. Dziś miałem naprawdę ciężki dzień. Cały dzień musiałem spędzić w szkole, a teraz wieczorem z niej wracać. Po drodze muszę jeszcze wstąpić do Demi, aby z nią chociaż 10 minut porozmawiać przed wyjazdem. Niall obiecał, że się nią zajmie przez ten tydzień. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby jej się coś stało. Jest dla mnie, jak druga siostra, najlepsza przyjaciółka, pocieszycielka, bez niej, trudno byłoby mi żyć. Jest dla mnie tak jakby tlenem, którego brakuje mi, gdy nie ma jej w pobliżu. Dem jest cudowną dziewczyną, poszukującą szczęścia w niewłaściwych facetach, który bawią się jej sercem, jakby była to zabawka dla dziecka. Ta dziewczyna naprawdę chcę, aby wreszcie ktoś ją pokochał. Jest taką zagubioną kobietą, której nikt nie potrafi pomóc w odnalezieniu szczęścia.
Zadzwoniłem do drzwi Demi, bardzo charakterystycznym dzwonkiem.
-Cześć.-Powiedziałem, uśmiechając się w jej stronę. Było widać, że ma jakiś problem, kłopot, z którym nie może sobie poradzić.
-Hej, wejdź Hazz.-Zachęciła mnie ruchem ręki do środka. Niepewnie przekroczyłem próg domu, upewniając się, że na pewno nie będę przeszkadzał.
-To słucham co się stało. Masz jakiś problem, nie?-Zapytałem, siadając na brzegu kanapy. Dziewczyna poszła w moje ślady, wcześniej przynosząc mi herbatę.
-Rozmawiałam dziś z Dylan'em i zaprosił mnie na spotkanie w piątek. Jeszcze rozmawiałam z Niall'em i mi powiedział, że nie powinnam się z nim spotykać, ponieważ to nie facet dla mnie. I co ja mam teraz zrobić? Dylan jest naprawdę miły, słodki i przystojny. Prawie jak mój ideał, no. Harry, co ja mam teraz zrobić? Odpuścić?-Zapytała, patrząc na mnie smutnymi oczami, które były wypełnione łzami. Przytuliłem dziewczynę do swojego torsu, dając pocieszenie.
-Demi, zrobisz jak zechcesz. To twoje życie, nikt nie może Cię w nim upominać. Ale...później wszystkiego możesz pożałować, wiesz o tym.-Powiedziałem przytulając ją jeszcze mocniej. Poczułem jak mój podkoszulek, robi się wilgotny. Demi nie wytrzymała napięcia i po prostu rozpłakała się z bezsilności.
-Nie płacz, mała. Cii...-Uciszałem ją, kołysząc się raz w prawo, raz w lewo.
-Nie może tak być, wszystko można przecież naprawić. Nie chcę Dylan'a.-Powiedziała, odsuwając się ode mnie i uśmiechając delikatnie.


                                                                                 ~*~
Heej <3 Obiecałam i jest, kochani ;* Teraz liczę na komentarze, których jest coraz mniej, miśki ;c To smutne, naprawdę. :/
Kocham Was ♥
Daga x
PS. ANKIETA W PRAWYM, GÓRNYM ROGU! 

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Informacja

Czeeść kochane pyszczki ♥ Mam dziś taki dobry humor, że muszę wam coś przekazać! Aww...wracam! Tak, tak...będę dalej pisać x Mam nadzieje, że się trochę stęskniliście, nie?
Ps. Co myślicie o Eleanor? Wierzycie w Larry'ego? Bo ja już nie wiem ;_;
Kocham was ♥
Daga x
Ps2. Rozdział pojawi się w tym tygodniu :)

piątek, 14 czerwca 2013

Informacja

Zabijcie mnie, powieście i co tam jeszcze chcecie, ale muszę. Ja was tak bardzo kocham...tak bardzo mocno. ALE. Ale muszę to zrobić, na czas nieokreślony. Chyba się domyślacie, nie?
Tak... ZAWIESZAM BLOGA, NA CZAS NIEOKREŚLONY.
Przepraszam was.
Teraz możecie śledzić mnie na tym blogu: Imaginy o One Direction.
Kocham <3
Daaga!

niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 6

Następnego dnia po szkole.
Niall

Obudziłem się, nie zwykle zmęczony. Wczorajsza idiotyczna sytuacja, naprawdę nie powinna mieć miejsca. Demi nie ma prawa wiedzieć o niczym. Nie powinna mną się zajmować, lecz odwrotnie. Harry mi powiedział, że musi wyjechać na jakiś tydzień do swojej rodziny, która mieszka z Liverpool. Więc, powierzył mi zadanie, abym pilnował Dem, i nie pozwolił jej w nic się wpakować, co jest trudne, ponieważ ta dziewczyna, uwielbia kłopoty.
Ledwo co wyszedłem z swojego aktualnego mieszkania, zacząłem robić to, co kocham taka samo jak muzykę. Praktycznie cały Londyn, był przeze mnie sfotografowany. Uwielbiałem to robić i nikt nie nie powstrzyma.
-Widzę, że mistrzu ćwiczy.-Usłyszałem za sobą czyiś głos. Po chrypce domyślam się, że tym osobnikiem jest Styles.
-Ja nie muszę ćwiczyć. Moim zdaniem, nie jest tak najgorzej.-Stwierdziłem, przeglądając zdjęcia w aparacie. Jedno szczególnie mi się spodobało.
-Harry, masz aparat ze sobą?-Zapytałem. Ten pokiwał twierdząco głową. Uśmiechnąłem się do niego promiennie.
-Usiądź na tych liściach i udawaj, że robisz zdjęcie, okay?-Zapytałem. Chłopak bez słowa wykonał moją prośbę. Ustawiłem odpowiednio aparat, i wykonałem zdjęcie. Byłem dumny, sam z siebie.
Harry podniósł się z posadzki, otrzepując. Podszedł do mnie.
-Pokaż to twoje dzieło.-Zaśmiałem się. Pokazałem zdjęcie, a chłopakowi szczęka opadła. Naprawdę było aż tak dobre?
-Stary, to jest jedno z najlepszych zdjęć, jakie widziałem w swoim życiu. Masz talent.-Stwierdził. Położył rękę na moim ramieniu, i w takiej pozycji oglądaliśmy dalsze moje 'dzieła'.

Demi
Obudziłam się, nadzwyczajnie wcześnie. Ogólnie nie mogłam spać w nocy. Bolała mnie okropnie głowa, a teraz doszedł jeszcze brzuch. Jestem chora, czy jak?
Ubrałam swoje delikatnie mówiąc zniszczone vansy. Założyłam swoją katanę, która świetnie pasowała do moich dżinsowych spodenek, w których znajdowała się koszula ombre. Przejrzałam się w lustrze i uznałam, że nie jest tak źle. Przeczesałam włosy szczotką i pomalowałam rzęsy, usta i nałożyłam trochę pudru. Zadowolona z swego wyglądu, wyszłam z domu. Zadzwoniłam do mojego przyjaciela, Hazzy.
-Słucham?-Usłyszałam w słuchawce.
-Siema, Hazza. Gdzie jesteś? Może się spotkamy...-Zapytałam niepewnie nie wiedząc, jaka będzie jego reakcja. Raczej to on proponował takie spotkania.
-Ee. Jasne, tylko że jestem z Horan'em. Przyjdź do naszego parku, na nasz murek. Będziemy tam czekać na Ciebie.-Usłyszałam w oddali, jak blondyn krzyczy do mnie coś w stylu 'hej'. Uśmiechnęłam się na myśl o nim.
-Okey. Będę za 10 minut. Do zobaczenia.-Rozłączyłam się i wyruszyłam do wyznaczonego celu.

-No heej, laska!-Usłyszałam za swoimi plecami. Szli jacyś facecie, którzy nie są w ogóle wychowani. Przewróciłam oczami i szłam dalej przed siebie.
-Dylan! Ta laska musi być twoja!-Usłyszałam za sobą. Przeszedł mnie dreszcz. Przyspieszyłam tępa. Słyszałam za sobą kroki. Coraz głośniejsze...
-Cześć, jestem Dylan.-Powiedział chłopak, zatrzymując się przede mną i wyciągając rękę, aby ją ucisnęła. Zrobiłam to, jak najdelikatniej umiałam. Chłopak uśmiechnął się do mnie przyjaźnie.
-Demi.-Powiedziałam, dosyć zmieszanym głosem. Bałam się? Nie powiem, że nie. Lecz ten facet, wydawał mi się na dosyć miłego i sympatycznego.
-Wybierasz się gdzieś?-Zapytał, wkładając ręce do kieszeni swoich czarnych rurek.
-Tak, do przyjaciół. Może chciałbyś ze mną pójść?-Zapytałam. Chciałam pokazać, że jestem pewna siebie. Chłopak uśmiechnął się do mnie szeroko.
-Jasne. Jeśli nie będę przeszkadzał...
-No co ty. Oczywiście że nie.-Powiedziałam uśmiechnięta i ruszyłam w dalszą drogę.

Pogrążeni w rozmowie, doszliśmy do celu. Na murku, siedzieli chłopcy z aparatami.
-Hej.-Powiedziałam uśmiechnięta. Przywitałam się z Harry'm i Niall'em. Blondyn spojrzał na osobę, która stała obok mnie. Rozszerzył swoje źrenice, do możliwości. Dylan zareagował podobnie.
-Cześć. Jestem Dylan, a wy?-Zapytał brunet, wyciągając rękę. Chłopaki ucisnęli ją.
-Harry.
-A ja jestem, Niall.-Powiedział odwracając wzrok.-Gdzieś Cię już widziałem.
-Mnie? To niemożliwe. Mieszkam w Niemczech, tylko jestem na wakacjach. Chyba tam nie byłeś, prawda?

Niall
Co on sobie robił? Przecież...jest moim przyjacielem, tak? Więc jak możemy się nie znać? Co on znowu wymyślił?
-Nie, nie byłem. Jednak wydaje mi się, że widziałem Cię...w Ameryce.-Chłopak zaśmiał się cicho.
-Wydawało Ci się, Niall. Nigdy tam nie byłem.-Powiedział. Widziałem w jego oczach, że coś wymyślił i nie ma zamiaru odpuścić. Nie wiedziałem dokładnie o kogo chodzi. O mnie? O Demi? A może o Harry'ego? Przecież on ich nie zna. O co tu chodzi do cholery?
-Słuchajcie. Ja muszę lecieć. Masz Demi.-Podał dziewczynie aparat.-Później po niego wpadnę, okey?-Dziewczyna pokiwała twierdząco głową. Chłopak powiedział jeszcze, że spotkamy się później i odszedł.
-Co będziemy robić?-Zapytała dziewczyna, siadając na lekko zabrudzonym murku.
-Idziemy do mnie? Znaczy, do mojej mamy.-Poprawiłem się. Moja mam mieszka w Londynie, a tata w Irlandii. Rozwiedli się, gdy ja miałem tylko 5 lat. Pamiętam ten moment, gdy mama zniosła ze schodów,  swoje duże 2 walizki. Kazała także mi się spakować i mojemu starszemu bratu, Greg'owi. Płakałem, tak samo mocno i długo jak tata. Nie chciałem nigdzie się przeprowadzać. Jednak matka lepiej wiedziała, co jest dla mnie lepsze.
Gdy ukończyłem lat 11, przeprowadziłem się do Irlandii, do ojca. Zostawiłem tu wszystko. Życie, szkołę, przyjaciół... Prawdziwych przyjaciół, takich jak Harry. Żałowałem tej decyzji? Może trochę, lecz poznałem tam Dylan'a, który stał się moim drugim, prawdziwym przyjacielem. Nigdy nie pożałuje że go poznałem. Jest to osoba, którą w jakimś sensie, kocham. Kocham całym sercem. Prawdopodobnie bez niego, nigdy bym się niczego nie nauczył. Przez niego, zdarzyły się małe problemy. Lecz nie żałuję. To wzmocniło naszą więź, która dalej jest bardzo mocna. Ale chyba mniej mocna.
Dylan miał wtedy 16 lat, tyle samo ile ja. Jego matka zachorowała. I to poważnie. Musieli wybrać decyzję. Życie matki-lub jej śmierć. Nad decyzją długo się nie zastanawiali. Chcieli, aby żyła jak najdłużej. Rak. Jest to najgorsza choroba, jak może dotknąć człowieka. Nie masz siły na życie. Nie masz...
Z tą decyzją, wiązała się jeszcze jedna decyzja. Decyzja o przeprowadzce. Przeprowadzce do Ameryki. Pamiętam, jak się żegnałem z nim na lotnisku. Gdy powiedział do mnie słowa, których nigdy nie zapomnę. Nigdy. 'Niall. Pamiętaj, dbaj o swoją rodzinę jak najlepiej umiesz. Nie pozwól, aby cokolwiek jej się stało. Zaopiekuj się naszymi interesami, stary.(..)I pamiętaj. Kocham Cię, bracie...' Po tych słowach, przytulił mnie jak najmocniej. Najmocniej jak umiał. Pamiętam, że uronił łzę. To było dowodem na to, że naprawdę mnie kocha i chcę, abym był jego przyjacielem.
Żyłem bez przyjaciół. Nie miałem ochoty poznawać nowych ludzi, ponieważ i tak kiedyś Cię zostawią, lub ty ich. Życia nie wybierasz. Urody też nie, lecz charakter możesz mieć tak, jaki tylko zechcesz. A serce, dostosuje się do wszystkiego.
Chciałem wrócić do Londynu. Pragnąłem tego tak bardzo... Chciałem ponownie spojrzeć na jego roześmiane oczy i te urocze dołeczki w policzkach. Nigdy nie zapomnę, jak się ze mną żegnał. Czy wszystko musiało się ułożyć w takie NIC? Dlaczego nie mogłem mieć normalnego dzieciństwa? Dlaczego musiałem zostawić prawdziwego przyjaciela? Dlaczego prawdziwy przyjaciel, musiał zostawić mnie? Życie jest czymś, jego nie przewidzisz. Dlatego nienawidzę życia.

Weszliśmy całą trójką do 'mojego' domu. Nigdy nie będę się tak tu czuł. Mój dom, jest w Irlandii, bez wątpienia.
-Mamo! Jestem!-Krzyknąłem, ściągając swoje przetarte vans'y. Rodzicielka wyszła z kuchni i spojrzała na mnie.
-Słyszę, nie musisz się tak wydzierać. Widzę, że przyprowadziłeś przyjaciół.-Zauważyła. Módlmy się, aby nie rozpoznała Dylan'a.
-Dzień dobry.-Przywitali się równocześnie, co wywołało cichy śmiech u mnie. Kobieta pokiwała głową i także przywitała się.
-Pójdziemy do mnie, mamo.-Powiedziałem, stawiając pierwsze kroki na schodach. Pozostała dwójka, wykonała to samo. W pokonaniu schodów, skręciliśmy w prawo, trafiając do mojego królestwa.
-Dobra. Co robimy?-Zapytał Dylan.
-To twoja gitara?-Zapytała Demi z entuzjazmem. Zaśmiałem się z jej reakcji.
-Tak, tak. Kiedyś grałem coś tam. Przeszłość.-Powiedziałem uśmiechnięty. Spojrzałem na bruneta. Od jako jedyny wiedział, że umiem grać i dalej to robię.
-Zagraj coś! Proszę Cię, Niall.-Błagała Demi.-Ja zrobię Ci świetne zdjęcie, no! Proszę!-Przewróciłem oczami. Tej dziewczynie, nie umiem odmówić.
Podszedłem do rogu pokoju i wziąłem moją księżniczkę w dłonie.
-Okey. Ustaw się tu, a ja wykonam swoją pracę.-Powiedziała. Wykonałem jej prośbę. Dziewczyna poprawiła jeszcze moje włosy a także ustawienie mojego ciała.
-Okey. Robimy.-Powiedziała. Słyszałem tylko cichy 'pstryk', że zdjęcie jest wykonane. Ustawiałem się w prze różne pozy.
Na jednych byłem uśmiechnięty, a na drugich wręcz odwrotnie. Bawiliśmy się aparatami, praktycznie cały dzień...









                                                                                    ~*~
Czeeść ♥ Co tam u wass? Koniec weekend'u :C Cóż...trudno..:/
Oparłam się trochę, na mojej historii życia. Chodzi mi tu o tą chorobę..
Kochaam wass miśki, nooo! <3
Loffki ;D
Daga x
Ps.Rozdział 7, pojawi się WTOREK-ŚRODA-CZWARTEK.

środa, 5 czerwca 2013

Rozdział 5

Dziś wieczorem, wyjeżdżamy do Anglii. Całą trójką. Mimo, mojej chęci, aby Niall i Harry się pogodziły, nic z tego nie wyszło. Hazza cały czas myśli, że nie ma większego sensu, aby blondyn wyjeżdżał ze swego Państwa. Dobrze, rozumiem, że może chcieć jak najlepiej, jednak Niall nie ma dwóch lat i powinien wiedzieć, co robi, prawa?
Selena jak na razie, nie ma zamiaru ruszyć z Ameryki. Będzie próbowała mnie odwiedzać, lecz nic nie obiecuje. Brakuje mi jej, i to bardzo. Zawsze mogłam znaleźć w niej oparcie, zawsze mnie pocieszała i mówiła tylko i wyłącznie prawdę. Za to ją najbardziej kocham.
Selena, uparła się, że musi nas odwieź na lotnisko i poczekać na samolot, abyśmy wsiedli do odpowiedniego. A już nie wiem. Czy ona myśli, że jesteśmy na tyle idiotami, aby pomylić samoloty? Naprawdę, Sel?
-No, jesteśmy.-Powiedziałam niezadowolona czarnulka. Wyszliśmy wszyscy z pojazdu. Podeszłam do przyjaciółki.
-Sel...-Powiedziałam cicho.
-Nic nie mów. Ja wszystko wiem.-Odpowiedziałam mi.
-Ja już naprawdę nie wiem, o co Ci chodzi.-Powiedziałam, poprawiając włosy.-O co jesteś zła?-Dziewczyna prychnęła pod nosem.
-O co? O to, że mnie okłamujesz.-Powiedziała. Zamurowało mnie totalnie. O czym ona mówi? Kiedy ją okłamałam?
-Słucham? Ja Cię okłamałam?-Zapytała z niedowierzaniem. Nigdy nic podobnego.
-A co? Może ja, co?-Podniosła ton głosu. Chwyciłam ją za ramiona.
-Niby kiedy Cię okłamałam?
-Nie pamiętam kiedy dokładnie mi mówiłaś, że ty i Harry to tylko przyjaciele.-Powiedziała, zakładając ręce na klatce piersiowej.
-Sel? Przecież to prawda.-Przypomniałam jej, na co dziewczyna uśmiechnęła się dziwnie.
-Prawda? Wczoraj też to było prawdą?-Zapytała z sarkazmem. Wybuchłam śmiechem. Jej chodzi o tą sytuację w domu?
-Ja Cię kiedyś zabiję, mała.-Powiedziałam i podeszłam do chłopaków. Klepnęłam Hazze w tyłek, na co Sel mocno się zmieszała. A chłopaka jakby nic, stał dalej i gadał, a raczej kłócił z blondynem. To były już w naszym 'związku', normalne. Tylko że, nie jesteśmy żadną parą. Jeśli coś, to parą przyjaciół, którzy nie potrafią bez siebie żyć.

Od dwóch godzin, lecimy tym samolotem. Nudziło mi się okropnie.
-Niall...-Położyłam głową, na jego ramieniu.-Nudzę się.
-Nie moja wina.-Skomentował, patrząc w swój telefon, gdzie z kimś pisał.
-Anne? Kto to?-Zapytałam, widząc że przyszła od niej świeża wiadomość. Chłopak odpisał jej, że napiszę później.
-Anne to moja stara przyjaciółka. Jednak dalej najlepsza.-Uśmiechnął się delikatnie do mnie, co odwzajemniłam.-To w co chcesz grać?-Zapytał poprawiając się na fotelu. Uśmiechnęłam się do niego promiennie.
-W...prawdę?-Zapytałam, poruszając śmiesznie brwiami, na co farbowany blondyn, wybuchł śmiechem.
-Pośpiewajmy coś, okey?-Poprosił Harry, na co ja momentalnie się zgodziłam. Uwielbiałam to robić. Zawsze mi mówiono, żeby szła do jakiegoś x-factor' lub coś podobnego. Każdego wyśmiewałam i mówiłam żeby sam poszedł.
-Niall też umie śpiewać. I to bardzo dobrze.-Dodał po chwili loczek, patrząc na Horan'a. Ten tylko pokiwał twierdząco głową. Śpiewaliśmy tak, aby mało kto nas usłyszał. Na początek, śpiewaliśmy Katy Perry, a później wszystko po kolei co leciało nam w głowach.
-Demi. Nasza piosenka.-Powiedział Harry, a mnie olśniło. Ta jedyna w swoim rodzaju. Kochałam ją, kocham i kochać będę na zawsze.
-If you ever find yourself stuck in the middle of the sea, I'll sail the world to find you..-Zanucił cicho Harry. Bruno Mars-Count on me. Jedną z najlepszych piosenek na świecie. Przyłączyłam się i zachęcałam Niall aby zrobił to samo. Po namowach, uczynił to, a ja usłyszałam jego piękny głos.

-To do zobaczenia.-Powiedział Niall, przytulając mnie do siebie. Nie powiem, ten gest mnie naprawdę ucieszył. Lubiłam być przytulana, a blondyn, robił to chyba najlepiej na świecie.(Wiem, że na zdjęciu nie jest to Demi, tylko siostra Zayn'a, ale tu wydaje się trochę podobna)Uśmiechnęłam się i ucałował polik blondyna.
-Kiedy wpadniesz do nas, na następne lekcję śpiewu?-Zaśmiał się i pokiwał śmiesznie głową, wkładając dłonie do kieszeni spodni.
-Jak najszybciej się da, Demi. Obiecuję Ci. Nie mógłbym przepuścić takie okazji, jak śpiewanie ze Styles'em.-Spojrzał na chłopaka, który nie miał ucieszonej miny. Wręcz przeciwnie. Zjadał wzrokiem.
-Nie no, żartuje. Dziś jest niedziela, więc może wtorek? Wcześnie kończysz lekcję?-Zapytał. Zastanawiałam się chwilę, aby mogła sobie przypomnieć mój plan lekcji na ten dzień.
-Kończę o 13:20. Przyjdziesz po mnie? Proszę.-Zrobiłam maślane oczka. Chłopak przewrócił oczami.
-Przyjdę. Będę czekał przed szkołą, okey?-Pokiwałam twierdząco głową.
-Ej. A ty nie powinieneś chodzić do szkoły?-Zapytałam. Przecież był w moim wieku. Chłopak westchnął głośno.
-Wiesz, nie jest mi to jakoś szczególnie potrzebne w życiu.-Odpowiedział. Momentalnie spoważniałam.
-Horan, nie. Do jakiej szkoły chcesz chodzić?-Zapytałam, krzyżując ręce.
-Demi, daj spokój. Nie jest mi to potrzebne.-Powiedział, unosząc odrobinę ton głosu.
-Do jakiej się pytam. Może ze mną i Hazzą, co?-Dopytywałam. Chłopak przygryzł swoją dolą wargę.
-Mówiłem Ci, że nie jest mi to potrzebne, tak!?-Krzyknął, patrząc na mnie wściekłym wzrokiem. Jeszcze takiego Niall'a, nie widziałam.
-Uspokój się i odpowiedz na moje pytanie, dobra?
-Demi! Daj mi spokój do jasnej cholery! Nie chcę chodzić i nie będę. Nie jesteś moją matką!-Powiedział wściekły. Przewróciłam oczami.
-Szybko się denerwujesz i masz ciężki charakter.-Stwierdziłam.-Mam podobnie. Chłopak wyciągnął z tylnej kieszeni spodni, paczkę papierosów.Wyciągnął jednego, zapalił zapalniczką i zaciągnął się.
-Nie poczęstujesz?-Zadałam pytanie, którym zdziwiłam blondyna.
-Palisz? Nie spodziewałbym się.-Powiedział i wyciągnął przede mnie paczkę. Wzięłam jednego do dłoni, a chłopak podpalił go.
-Dużo jeszcze o mnie nie wiesz, Horan.-Skomentowałam krótko, zgodnie z prawdą. Staliśmy tak, na zimnym powietrzu i po prostu paliliśmy.
-Nie będę tego wdychał.-Powiedział Harry i wszedł do mojego domu. Uśmiechnęłam się delikatnie.
-Jest bardzo wrażliwy na tego typu rzeczy.-Powiedziałam. Wahałam się, czy zadać Niall'owi pytanie, które prześladuje mnie od wczoraj.
-Niall?
-Tak?-Wypuścił dym z płuc. Spojrzałam prosto w jego niebieskie oczy.
-Czy ty ćpasz?-Zadałam pytanie, a blondyn zaczął głośno kaszleć...

                                                                                                ~*~
Siema miśkii ;3 Dodałam dziś, ponieważ w weekend, nic się nie pojawi :/ Mam trochę do załatwienia, ale w niedziele, powinno się coś znaleźć.
Jak wam się podoba? Nie ma jakoś dużo akcji i takie tam, ale mi się podoba :] Wreszcie napisałam, co ich wszystkich łączy, łącznie z Seleną. Muzyka, śpiew.
A teraz mniej przyjemna sprawa. Jest piąty rozdział, a tylko 2 komentarze :/ Jest mi trochę smutno, że praktycznie nikt tego nie czyta. Teraz zawiesiłam 2 inne blogi i chciałam oddać się temu, ponieważ mnie najbardziej wciągnął, jednak widzę, że chyba źle zrobiłam :c
Cóż...jeszcze się zastanowimy, co z tym zrobimy ;)
                                                            KOMENTARZ=SZACUNEK
Kocham.
Daga x
                                                                 

wtorek, 4 czerwca 2013

Rozdział 4

-Dylan? Co ty tu robisz? Przecież powinieneś siedzieć w pace..-Powiedziałem. Przecież...miał jeszcze prawie dwa lata do odsiedzenia.
-O, Niall. Jak ja Cię długo nie widziałem, bracie.-Podszedł do mnie i przytulił mnie, tak jak to robią faceci. Dylan, to mój przyjaciel od piaskownicy. To on nauczył mnie tak dobrze jeździć samochodem, jak dobrze je kraść i się do nich bezproblemowo włamać. To ona był i jest w ciągu dalszym, moim bratem. Oczywiście nie prawdziwym, jednak czasem nas pytają, jakie jest między nami pokrewieństwo.
-Też się cieszę, Dylan. Ale nie powinieneś siedzieć?
-Stary, przecież chyba umie się uciekać, nie?-Powiedział ze swym uśmieszkiem. Jest naprawdę nieobliczalny, jednak wiem, że w jego towarzystwie mogę się czuć bezpiecznie, tak samo, jak jakakolwiek dziewczyna. To podziwiałem w nim, od zawsze. Do każdego ma szacunek, niezależnie od tego, czy jest grubszy, innego koloru skóry... Po prostu ma do wszystkich szacunek i to się nie zmieni, wiem o tym.
-No wiem że ty to potrafisz robić, ale będziesz mieć teraz przerąbane.-Zauważyłem, a on spojrzał na mnie zdziwiony.
-Niall? Co się  z tobą stało, gdy mnie nie było? Jesteś...inny.-Powiedział, przyglądając mi się uważnie. Przewróciłem oczami.
-Uwierz mi, mało się zmieniło. Tylko to, że ograniczyłem papierosy.-Chłopak uśmiechnął się. Już wiedziałem o co mu chodzi.-Nie, to robię. Ale muszę to ograniczyć, bo tak długo nie pociągnę.-Chłopak wyjął z tylnej kieszeni, to czego potrzebowałem. Uśmiechnąłem się na samą myśl, że dziś się trochę zabawimy. Dylan podał mi woreczek, a ja wepchnąłem go do kieszeni bluzy.
-Dzięki, stary. Ratujesz mi życie. Anne już nie ma, trzeba dostawy.-Zaśmiałem się. Chłopak zamyślił się chwilę.
-Chcesz dla mnie pracować?-Zapytał, pokazując mi ławkę, abym na niej usiadł. Wykonałem prośbę.
-Pracować? Dla przyjaciela? W jaki sposób?
-Wszystko Ci wytłumaczę.-Powiedział, popijając zimną lemoniadę.

Harry
Usłyszałem sygnał moje telefonu. Rzuciłem się na niego, jak jakieś zwierzę mówiąc w prost. Odczytałem sms od Niall'a i podziękowałem w duchu bogu, że nic mu nie jest i za niedługo wróci.
-Selena!-Zawołałem czarnulkę. Po chwili usłyszałem kroki dziewczyna. Była tylko okryta lekkim ręcznikiem. Mimowolnie zawiesiłem swój wzrok, na wysokości jej ud. Dziewczyna założyła dłonie, na biodrach i patrzyła tak na mnie. Szczerze? Jej ciało, było jednym z najlepszych, jakie widziałem. Idealne można rzec.
-Harry...-Powiedziała cicho. Spojrzałem na jej twarz. Na jej polikach, można było postrzec lekkie, rumieńce. Przeniosłem wzrok na jej usta. Przygryzłem wargę, nawet o tym nie wiedząc.
-Harry.-Powtórzyła, lecz teraz głośniej. Wybudziła mnie, tak jakby z transu.
Potrząsnąłem głową, patrząc na telefon. Uśmiechnąłem się delikatnie pod nosem.
-Słucham?-Powiedziałem, jakby cała sytuacja nie miała miejsca. Poprawiła ręcznik, aby jej nie opadł i posłała i wrogie spojrzenie.
-Wołałeś mnie, tak Ci przypomnę.
-Aa. Tak. Niall przysłał wiadomość. Napisał, abym się nie martwił i że będzie tu za jakieś dwie godziny.-Powiedziałem, uśmiechając się do Sel. Odwzajemniła uśmiech i ruszyła ponownie do łazienki, ruszając ponętnie biodrami. Nie potrafiłem oderwać od niej wzroku. Ma coś w sobie, co przyprawia mnie o gęsią skórkę. Nie ukrywajmy. Jest modelką, bardzo piękną i...interesującą. Umie postawić na swoim i być bezczelna. Gdy ktoś na to oczywiście zasłuży.

Demi

Od rana w domu, panował harmider. Harry praktycznie wyszedł na cały dzień, Sel miała jakąś sesję. Zostałam sama, w ogromnym domu. Nie żebym się bało, lub coś podobnego, ale nie jest to za miłe uczucie.
Zeszłam do salonu, gdy usłyszałam wołanie Seleny, przez Hazze. Tak, z czystej ciekawości. Przystanęłam, widząc jak chłopak przygląda się Sel, która paradowała w samym ręczniku. Szczerze mówiąc, nie mógł oderwać od niej wzroku. Był zapatrzony w nią, jak w obrazek. Nie chciałam im przeszkadzać, więc udałam się do 'mojego' pokoju, uśmiechając się pod nosem. Po chwili, słyszałam kroki. Zapewne Seleny, gdy wchodziła do góry. Postanowiłam wykorzystać fakt i pójść do Hazzy.
-Siema.-Powiedziałam uśmiechając się do niego. Odwrócił się i pocałował mnie w policzek. Spojrzałam na niego zaskoczona.
-Co Ci jest, Styles, co?-Zapytałam, łapiąc go w biodrach i patrząc w oczy. Chłopak uśmiechnął się, pokazując przy tym swoje urocze dołeczki.
-Muszę Ci jakoś wynagrodzić to, że mało z tobą czasu spędziłem. Szczególnie dziś.-Wymruczał mi ostatnie zdanie do ucha, z tą niesamowitą chrypką. Przeniósł swoje duże dłonie, na moje biodra, delikatnie je ściskając. Uśmiechnęłam się i wtuliłam się w niego, jakby był moim jedynym misiem.
-Zachowujecie się, jakby byliście parą.-Usłyszałam głos Sel. Momentalnie zaczęłam się śmieć. Brunet poszedł w moje ślady.
-Jakbym to pierwszy raz słyszała.-Skomentowałam, odrywając się od chłopaka. Spojrzałam na dziewczynę. Przegryzła nerwowo wargę i wyszła z domu, bez jakiegokolwiek pożegnania.
-Ee. Co jej się stało?-Zapytał Harry. Wzruszyłam ramionami i ponownie przytuliłam się do niego. Uwielbiałam to robić.-Ej, muszę Ci powiedzieć, że czuję się, jakbym był twoim chłopakiem.
-Marzenia, Styles.-Powiedziałam, wymijając go. Włożyłam na swoje stopy, ulubione trampki.-Idę na miasto coś zjeść. Podejrzewam, że ty razem ze mną.-Powiedziałam, delikatnie się uśmiechając.
-Chciałbym i to bardzo, ale muszę poczekać na Niall'a i z nim porozmawiać.-Zrobił smutną minkę.
-Dobra, rozumiem. To...do zobaczenia później.-Powiedziałam i wyszłam z domu, zatrzaskując za sobą drewniane, białe drzwi. Postanowiłam, że pójdę do Nando's, który wręcz uwielbiam.

Selena
Wyszłam z domu, bez żadnego pożegnania. Nie miałam ochoty, patrzeć na tą 'słodką' parę, przyjaciół. To, co widziałam, nie przypominało czystych relacji przyjacielskich. Wręcz odwrotnie. Demi wtulała się w niego mocno, a Hazza trzymał swoje dłonie na jej biodrach, delikatnie je ściskając. Naprawdę, wyglądało to, jakby miał na nią ochotę. A nie wiele wcześniej gapił się na mnie. Zwykły podrywacz.
Rozmyślałam, chodząc po moim kochanym Chicago. Tyle wspomnień z tym miastem. A najwięcej to oczywiście z moją kochaną Dem. Jest moją przyjaciółką, od przedszkola i to się chyba nigdy nie zmieni. Jest dla mnie jak siostra, której nigdy nie miałam. Kocham ją i tak zostanie na zawsze.

Niall
Wszedłem cicho do domu. Miałem wielką nadzieję, że Hazzy nie będzie. Ta. Marzenia.
-No siema, stary.-Usłyszałem głos z salonu. Udałem się w jego stronę. Harry leżał rozłożony na kanapie i graj w swoją ulubioną grę, 'fifę'.
-Część, Harry.-Powiedziałem, siadając obok niego. Chłopak nic nie mówił, tylko grał i grał. Spodziewałem się, wielkiego naskoczenia.
-Nic nie powiesz? Przygotowywałem się, na jakieś kazanie,a tu...nic?-Zapytałem, patrząc na niego.
-Przecież jesteś pełnoletni.-Przypomniał mi.-Ja Cię wychowywać nie będę. Dobrze o tym wiesz.-Mówił, nie przerywając gry. Było widać, że jest na mnie trochę zły.
-Hazza... Wiem, że jesteś trochę wściekły, ale pogadaj ze mną normalnie.
-Rozmawiam normalnie, przecież.
-Harry! Wykrzycz mi, jaki jestem nieodpowiedzialny i głupi. Że powinienem zadzwonić, lub dać jakiś znak życia! Wykrzycz mi to, prosto w twarz!-Mówiłem, a nawet krzyczałem do niego, jednak z jego strony, było zero reakcji. Walnąłem z całej siły w stół, powodując rozbicie szklanki z prawdopodobnie sokiem pomarańczowym.
-Uspokój się po pierwsze, okey? A po drugie, sam na siebie się wydarłeś, więc ja nie widzę potrzeby, abym ja to robił.-Powiedział, bardzo spokojnie. Wkurzało mnie to, bardzo, nie będę ukrywał.
-Kurwa, Styles. Obiecuję, że Ci przywalę.-Wydusiłem, przez zaciśnięte zęby. Czułem, jak każdy mięsień na moim ciele, spina się do granic możliwości. Chłopak zastopował grę i odłożył dżojstik. Popatrzył na mnie.
-Niall. Masz natychmiast się uspokoić, rozumiesz?-Pokiwałem twierdząco głową.-Teraz. Dobrze wiesz, że powinieneś odebrać ode mnie telefon, tak?-Ponownie pokiwałem twierdząco głową.-Więc, dlaczego do cholery tego nie zrobiłeś?-Uniósł swój głos. Teraz wiedziałem, że będę mieć przerąbane.
-Harry, miałem do załatwienia parę spraw.-Powiedziałem spokojnie.
-Horan! Znowu bierzesz!-Krzyknął, unosząc się w górę. Spuściłem głowę na dół.
-Hazza...
-Nie ma, Hazza! Bierzesz i tyle! Znowu? Po co Ci to? Dobrze wiesz, że wszystko tym zepsujesz. Zepsujesz swoje całe życie, Niall.-Powiedział siadając na miejsce.
-Wyjeżdżam do Londynu.-Powiedziałem szybko. Chłopak znieruchomiał. 
-Co ty powiedziałeś? Masz zamiar wyprowadzić się z Irlandii? Naprawdę tego chcesz?-Zapytał, patrząc tym przenikliwym wzrokiem, którego takie nie lubię.
-Harry, jadę tam pracować.-Poinformowałem go, ściągając bluzę.-A tak w ogóle, gdzie jest Demi i Selena?-Zapytałem, zmieniając temat na bardziej przyjemniejszy.
-Nie zmieniaj tematu, Horan.-Powiedział wściekły.-Demi na mieście, to samo Selena.
-Harry, proszę Cię. Jadę do Londynu, do twojego miasta pracować. Potrzebuje forsy i jadę zarobić trochę, okay? Nie wkurzaj się, dobra? Moje życie, moja sprawa.
-A nie pomyślałeś, że może się o Ciebie martwię?! Nie? -Powiedział naprawdę wkurzony. Bez słowa, ubrałem swoją bluzę. Chciałem już wyjść z domu, lecz się na chwilę wróciłem do niego.
-Że biorę, to nie oznacza, że nie przestanę.-Powiedziałem w jego stronę. Otwarłem drzwi, a w nich, napotkałem, Demi.
-O! Jaka miła niespodzianka. Zguba się znalazła.-Uśmiechnęła się do mnie, promiennie. Odwzajemniłem czynność, lecz bez większego entuzjazmu. Dziewczyna wyczuła coś, przez co zmarszczy swoje czoło.
-Coś się stało?-Zapytała zatroskanym głosem.
-Nie. Tylko trochę z Harry'm się pokłóciłem.-Powiedziałem, krzywiąc się trochę. Dziewczyna westchnęła cicho i wskazała ręką, abym wszedł ponownie do pomieszczenia. Wykonałem jej prośbę.
-Pogadamy, co? Tak we trójkę. Przyda nam się to.-Uśmiechnęła się, zdejmują trampki.
-Ładne masz buty.-Powiedziałem. Demi posłała mi szczery uśmiech w podziękowaniu. Szedłem za dziewczyną, przyglądając się jej krągłością. Były naprawdę, niezłe.
-Harry, wyłącz to natychmiast.-Powiedziała, a loczek wykonał jej rozkaz. Słuchał jej, jak jakiś baranek. Usiadłem na fotelu, który znajdował się nieopodal kanapy.
-To tak. O co poszło chłopaki? Tylko szczerze, Harry.-Powiedziała a chłopak popatrzył na nią z wyrzutem. Widzę, że zna go lepiej niż nie jeden jego kuzyn.
-Niall chcę się przeprowadzić do Londynu i zostawić swoją kochaną Irlandię, która jest dla niego całym światem. To nienormalne.-Powiedział Harry.

Demi
Chłopaki zaczęli ze sobą dyskutować, a ja wykorzystałam fakt i słuchałam wszystkiego, co wyszło z ich ust. Dowiedziałam się, że Niall coś tam bierze, pali papierosy i lubi wypić. Bierze. Ale co? Narkotyki? Tego w prost żadne z nich nie powiedział. Cóż, może kiedyś się dowiem.

                                                                                         ~*~
Heej! ;* Obiecałam i jeeest! <3
Kocham.
Daga x
Ps. Następny w czwartek-piątek :)