sobota, 29 czerwca 2013

Rozdział 8

Harry
Mój piękny sen o wakacjach, zagłuszył budzik w telefonie. Mój samolot jest o 13:20, lecz musiałem wstać już po 7, aby się porządnie przygotować.
Niechętnie wstałem z łóżka, podchodząc do okna, odsłaniając rolety. Moim oczom, ukazała się prawie naga Demi, która opalała się w swym ogrodzie. Jej ciało było przysłonięte tylko strojem kąpielowym, który był bardzo wyzywający. Dziewczyna leżała na leżaku, jej oczy były zasłonięte czarnymi, przeciwsłonecznymi okularami. Mimowolnie spojrzałem na nią, nie jak na przyjaciółkę, lecz jak na prawdziwą kobietę, o nieziemskich kształtach. Przygryzłem lekko dolną wargę, rozkoszując się widokiem.

Mój widok, zakłócił Niall. Podszedł do dziewczyny, całując jej policzek i perfidnie gapiąc się ja jej piersi. 'Cały Horan' pomyślałem i ruszyłem w stronę łazienki. Tam umyłem się dokładnie i uczesałem swoje loki, aby wyglądały choć trochę przyzwoicie. Wszedłem ponownie do mojego pokoju, aby dobrać ciuchy. Ubrałem swoje ulubione granatowe spodnie i białą koszulkę, spod której było widać odrobinę mojego tatuażu, czyli ptaków. Ubrałem białe buty i brązową smerfetkę. Do swojej torby, włożyłem butelkę wody, dokumenty i różne potrzebne rzeczy. Zszedłem do kuchni, w celu przygotowania jakiegoś śniadania. Gdy wyciągałem jaka, ktoś zadzwonił do drzwi. Powolnym krokiem, ruszyłem otworzyć.
-Hej, stary. Musieliśmy do Ciebie, bo sam byś nie łaska.-Powiedział uśmiechnięty Niall, który trzymał w pasie Dem. Bez żadnych zbędnych rozmów, wszedł do domu, czując się jak u siebie. Zamknąłem drzwi mówiąc ciche 'jasne, wejdźcie'.
-No Harry! Ty mój kochany! Kuźwa, zostanę poetą, no. Będziesz jeszcze czytać moje wiersze, zobaczysz.-Podeszła do mnie, i wtuliła się w moje ciało.
-Piękny masz strój, muszę przyznać.-Powiedziałem do jej ucha, a tam momentalnie odsunęła się ode mnie, robiąc zabawną minę.
-Wszyscy już widzieliście? Zadowoleni? Chciałam się opalić, ale ten debil przyszedł i nic z tego nie wyszło.-Poskarżyła się, pokazują palcem na Niall'a. Ten w geście obrony, podniósł ręce do góry.
-Ja chciałem się tylko do Ciebie przejść. Nic więcej.-Powiedział bronią się, lecz to nic nie dało. Po chwil oberwał poduszką od blondynki.
-Robię jajecznicę, zapewne też chcenie, nie?-Zapytałem w stronę przyjaciół, gdy już trochę się uspokoili. Pokiwali twierdząco głowami.
-Niall, pomożesz mi. A ty Demi, idź do góry i poszukaj mojego telefonu, bo gdzieś go rzuciłem, jak wyłączałem budzik.-Powiedziałem, uśmiechając się do niej. Posłusznie weszła po schodach do góry, a Niall przeniósł się do kuchni.
-Wiesz...musisz się nią zająć. Jeśli cokolwiek się jej stanie, to Ci nie wybaczę, pamiętaj.-Mówiłem, smażąc szynkę.-Ona nie może...ona musi być szczęśliwa.
-Harry, dlaczego Ci tak zależy? Jest dużą dziewczyną i umie się chyba sama sobą zająć, prawda? Nie muszę chodzić krok w krok za nią.
-Ty nic nie rozumiesz. Ona ma tylko nas. Jest jeszcze Selena, ale ona...ona na razie nie da rady przylecieć. Może w następnym miesiącu, tylko cicho. To ma być niespodzianka. Masz się nią zająć, tyle.-Powiedziałem, wbijając jajka. Chłopak pokiwał głową.
-Masz to jak w banku.-Skomentował krótko, rozkładając talerze.

Demi
-No...wreszcie poleciał. Odpocznie sobie trochę.-Powiedziałam, gdy wychodziliśmy z lotniska.
-Tak...-Odpowiedział.-Przyda się mu. Co dziś robisz?-Zapytałem, zdając sobie sprawę, że dziś jest piątek. Spotkanie...
-Dziś? Nudzić się chyba.-Powiedziała, siadając na pobliskiej ławce.-A ty?
-Dziś? Nudzić się z tobą chyba.-Uśmiechnąłem się do niej.-Ale najpierw...mam parę rzeczy do zrobienia.-Powiedziałem wstając. Dziewczyna zrobiła to samo.
-Kiedy do mnie przyjdziesz? Będziesz u mnie nocował?-Zapytała, robiąc minę zbitego pieska. Nie umiałem odmówić tej kobiecie.
-Będę. Ale przyjdę dopiero o...około 21, dobra? Muszę coś załatwić, a teraz chodź na lody.-Uśmiechnąłem się co dziewczyna odwzajemniła.
Poszliśmy do mojej ulubionej knajpki. Sprzedają tam wszystko. Lody, chipsy, napoje, a także pizze i gorące dania. A do tego jest naprawdę pysznie.

Niall
-Demi, jest już 18, muszę się zbierać. Będę u Ciebie około 21, dobrze? Teraz wróć spokojnie do domu i jak dojdziesz, to do mnie zadzwoń, rozumiesz?-Mówiłem, patrząc jej w oczy.
-Niall...nie mam 3 lat. Umiem się sobą zająć. Przecież...
-Obiecaj, że zadzwonisz.-Powiedziałem, przerywając jej w połowie zdanie. Zmieszana dziewczyna, nie miała wyjścia.
-Zadzwonię, Niall. Jak tam bardzo Ci na tym zależy...-Powiedziała, przewracając oczami.
-Dobra, Demi. Zadzwoń.-Powiedziałem całując jej rozgrzany policzek.-Do zobaczenia później.-Powiedziałem, ubierając bluzę na swoje ramiona. Bez żadnych większych pożegnań, wyszedłem z knajpy, kierując się na przedmieścia Londynu. Kątem oka, zauważyłem także, że Demi się zbiera.

Po pół godzinie, byłem na miejscu, gdzie życie dopiero nabierało tępa. Dym tytoniowy, rozchodził się z moim ust. Uwielbiałem ten moment, gdy wszystko zależy ode mnie i ja dyryguje wszystkim.
-Siema Niall!-Zawołał mnie Louis. Podszedłem do niego i przytuliłem go, tak jak to robią faceci. To samo zrobiłem z Dylan'em i Zayn'em.
-Macie choć jedną działkę? Nie chcę, aby Harry i Demi się powiedzieli. Mam około 3 godziny, damy radę, nie?-Zapytałem, a wszyscy pokiwali głowami.
-Liam gdzie? Pewnie znowu z Dan...nieważne.-Powiedziałem, gdy chłopaki zaczęli się śmiać. Liam i Danielle są naprawdę nie wyżytą parą.
-Cześć.-Usłyszałem za sobą znajomy głos. Momentalnie na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech.
-Anne! Jak ja się stęskniłem!-Powiedziałem, przytulając mocno dziewczynę.
-Horan, ty mój kochany blondasku. Gdzie Harry, miałeś go przecież zaprosić, tak?-Powiedziała, uśmiechając się do mnie uroczo. Ona cała jest urocza.
-Pojechał odwiedzić rodzinę. Mamusia się stęskniła. Z tego co pamiętam, ma też siostrę. Niezłą siostrę.-Powiedziałem patrząc na Malik'a. Dobrze wiedziałem, że on zapewne się nią zainteresuje, tak samo jak Dylan.
-Dylan...musimy chyba pogadać, nie uważasz?-Chłopak zgasił papierosa, patrząc na mnie zdziwionym wzrokiem.-Demi.-Powiedziałem, na co chłopak uśmiechnął się delikatnie. Wiedziałem, że on coś kombinuje. Jak zawsze z resztą.
-Demi to świetna dziewczyna, co ty od niej chcesz, co?-Zapytał, opierając się o maskę samochodu. Powoli się denerwowałem.
-Masz ją zostawić w spokoju. Ona...ona jest...-Zaciąłem się, nie wiedząc co powiedzieć.
-Co ona jest? Niall, to wolny kraj, więc...-Powiedział wsiadając do swojego. Odjechał z piskiem opon. Spojrzałem na Lou.
-Wszystko gotowe? Chcę się wreszcie trochę rozluźnić.-Chłopak podszedł do mnie i podarował mi kluczyki do pięknego autka. Uśmiechnąłem się na myśl, o moim zwycięstwie.


Podszedłem do mojego przeciwnika.
-Nie wiedziałem, że się ścigasz. W dodatku ze mną, kochanie.-Powiedziałem, przybliżając jej ciało do mojego. Uśmiechnęła się pociągająco.
-Muszę zobaczyć, na jakim poziomie jestem.-Powiedziała cicho, jeżdżąc ręką, po moim torsie. Przyciągnąłem do siebie jeszcze mocniej blondynkę, tak, abyśmy stykali się czołami.
-Powodzenia, będę trochę wolniejszy. Dla Ciebie.-Powiedziałem i musnąłem delikatnie jej usta, po czym wsiadłem do swojej bryki. Na środek wyszła Danielle której pomachałem. Po chwili dała znak, że możemy ruszać. Pierwsze zakręty za nami, a blondynka prowadzi. Na ostatnim okrążeniu, dodałem gaz do dechy i do tego nitro, której tak bardzo kocham.
-No, Niall...gratuluję.-Wszyscy do mnie podchodzili i wypowiadali te słowa. Podszedłem do blondynki.
-Świetnie jeździsz, tylko za wcześnie nitro, mała.-Powiedziałem, i musnąłem jej rozgrzany policzek.
-Demi będzie kiedyś z Ciebie dumna.-Powiedział Liam, a mnie olśniło. Przecież miała zadzwonić.

                                                                                ~*~
Misiaki! Heej ♥ WAKACJE, KTÓRYCH NIE CZUJĘ, ZAWSZE SPOKO ;C
Nieważne, ważne, aby się wam podobało. Mam świetny pomysł na to opowiadanie! Aww..;D
Prawda, że mam piękny szablon? *__* Jest cudowny! Jeszcze raz dziękuje Eli! <3
Ps. Komy...;/ Dlaczego ich tak mało? Aż tak źle piszę ;c SMUTAS...;ccc
Kocham wass <3
Daga ♥

czwartek, 27 czerwca 2013

Informacja

ASK! ASK! ASK! ASK!

ASK!!!!!!!!!!!!!!!

ASK>>>>

Rozdział 7

2 tygodnie później
Niall
Ciężko jest pracować dla kogoś, a właściwie dla swojego przyjaciela, dobrze wiedząc, że jest się w niebezpieczeństwie. Czuje się źle z faktem, że sprzedaje narkotyki, dzieciom. Tak, dzieciom. No bo jak nazwać czternastolatka? Dziecko, które rujnuje sobie życie od początku. Byłem podobny, lecz na pewno inny. Dobrze, nie byłem jakiś święty, lecz umiałem przystopować. Co innego Dylan, ale to inna historia.
Siedziałem przed mieszkaniem mojej ciotki i u której zatrzymałem się przez pewien czas, dopóki nie znajdę mieszkania dla siebie. Siedziałem i obmyślałem, jak powiedzieć Dylan'owi, że nie chcę tak pracować. Nie w takiej branży.
-Cześć.-Powiedziała Demi, a ja ucałowałem delikatnie jej policzek.-Muszę Ci o czymś opowiedzieć.-Powiedziała uśmiechając się radośnie.
-Słucham Cię.-Odpowiedziałem, siadając na murku blisko szkoły Demi. Dziewczyna zrobiła ten sam czyn.
-Dzwonił Dylan. Pytał, czy mam wolny piątek.-Powiedziała szczęśliwa.
-Dylan? Demi, nie możesz się z nim spotykać. To nie chłopak dla Ciebie. Nawet nie wiesz, jaką on ma przeszłość.-Powiedziałem kręcąc głową.-Może nie jestem lepszy, ale ja się z tobą nie umawiam, tak? To chyba proste. Nie możesz się z nim spotykać. On...
-Niall! Przestań.-Powiedziała unosząc ton głosu.-To jest moje życie dla twojej wiadomości. Będę się z nim spotykać, bo już to robię!-Krzyknęła wstając.-Jest sympatyczny, miły a do tego przystojny i umie szanować kobiety. Chodzący ideał!-Siedziałem wryty w mur. On...on uwierzyła mu w te jego opowiadania, które nigdy nie miały miejsca? Zawsze tak podrywał laski.
-Rób co chcesz. Ale ja Cię uprzedzałem. Jest świetnym przyjacielem, ale na chłopaka on się nie nadaje. Zawsze tak było.-Wstałem, poprawiając bluzę.-Nie płacz, jak Cię zostawi. To świnia.-Dziewczyna machnęła ręką.
-Przecież go znam...
-Tak! Całe 2 tygodnie! To wieczność!-Przerwałem jej w połowie zdania.
-Niall... Przepraszam.-Powiedziała, przytulając się do mnie. Nie reagowałem. Byłem odrobinę na nią zły. Nie za na go praktycznie nie zna. Nie wie, jaki on jest naprawdę.
-Niall?-Zapytała, zmieniając swój naturalny głos, na głos małej rozpieszczonej dziewczynki.-Wiesz, że Cię lubię, prawda?-Spojrzała na moją twarz. Oczy świeciły blaskiem słońca, które padało na jej bladą buzię, robiąc różowawy kolor.
-No nie wiem. Ostatnio jakoś mi tego nie okazujesz, za bardzo, mało.-Potknąłem delikatnie nosa dziewczyny, która uśmiechnęła się.
-Ale dobrze wiesz, że ja Cię bardzo lubię. I wiesz, że jestem niemądra i głupia. I popełniam błędy, które ty musisz mi wytykać.-Uśmiechnęła się do mnie dziewczęco, a ja mocniej przycisnąłem ją do mojego ciała.
-Jesteś idiotką.-Stwierdziłem, całując jej czoło. Dziewczyna uderzyła mnie w ramię i zaczęła się śmiać.

-Fajnie się gada i w ogóle, ale się umówiłem.-Powiedziałem zakładając swój sweter na ramiona. Rozmawialiśmy podajże 3 godziny, o swojej przeszłości i przyszłości.
-Niall się umówił? Z dziewczyną? Nie wierzę!
-Haha...-Powiedziałem z sarkazmem.-Nie z dziewczyną, tylko z przyjacielem. Dokładnie z Dylan'em.-Dopiero teraz ugryzłem się w język. Po co ja jej mówiłem z kim?
-Am...nie no...miłego spotkania...-Powiedziała dosyć zmieszana.-Pozdrów go...ode mnie...-Dokończyła, wstając z zimnego murku.
-Dem... To mój przyjaciel. Obiecałem mu spotkanie. Odmówić nie mogę.-Powiedziałem, podchodząc do mniej. Dziewczyna bawiła się swoimi palcami, które stały się bardzo ciekawe.-Słyszysz?
-Słyszę.-Niepewnie zerknęła na moją twarz.-Rozumiem. Przyjaciele. Cóż...zakazać Ci nie mogę, prawda?-Uśmiechnęła się blado.

Demi
Szłam spokojnie drogą, kopiąc kamyki, które spotykałam na swojej drodze. Rozmyślałam, co teraz mam zrobić z zaproszeniem od Dylan'a. Jest miły, sympatyczny i naprawdę przystojny. Mam go...odrzucić? Jakoś  nie potrafię. Być może jest jedynym taki facetem na ziemi, a ja mam go odrzucić, zostawić?
Weszła do domu, ściągając po drodze buty. Usiadłam na taborecie w kuchni, wcześniej wyciągając z lodówki jogurt malinowy. Zaczęłam sączyć napój pitny. Włączyłam telewizor, aby dowiedzieć się czegoś z tego świata.

Harry
-Tak mamo. Obiecuję że jutro się zobaczymy. Nie zawiodę.-Tłumaczyłem swojej matce, iż na milion procent odwiedzę ją.
-Harry. Trzymam Cię za słowo. Nie widziałam Cię prawie 3 miesiące, to wieczność.-Usłyszałem w słuchawce.
-Mamo...przyjadę jutro, obiecuje. A teraz muszę kończyć. Kocham Cię i Gemmę. A ta w ogóle, pozdrów ją ode mnie.-Uśmiechnąłem się sam do siebie, wiedząc iż kobieta uczyniła ten sam czyn. Zawsze tak robi, gdy mówię że ją kocham.
-Też Cię kocham, Harry. Trzymaj się i pozdrów Demi.-Rozłączyła się. Włożyłem urządzenie do kieszeni spodni, dalej idąc do swojego domu. Dziś miałem naprawdę ciężki dzień. Cały dzień musiałem spędzić w szkole, a teraz wieczorem z niej wracać. Po drodze muszę jeszcze wstąpić do Demi, aby z nią chociaż 10 minut porozmawiać przed wyjazdem. Niall obiecał, że się nią zajmie przez ten tydzień. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby jej się coś stało. Jest dla mnie, jak druga siostra, najlepsza przyjaciółka, pocieszycielka, bez niej, trudno byłoby mi żyć. Jest dla mnie tak jakby tlenem, którego brakuje mi, gdy nie ma jej w pobliżu. Dem jest cudowną dziewczyną, poszukującą szczęścia w niewłaściwych facetach, który bawią się jej sercem, jakby była to zabawka dla dziecka. Ta dziewczyna naprawdę chcę, aby wreszcie ktoś ją pokochał. Jest taką zagubioną kobietą, której nikt nie potrafi pomóc w odnalezieniu szczęścia.
Zadzwoniłem do drzwi Demi, bardzo charakterystycznym dzwonkiem.
-Cześć.-Powiedziałem, uśmiechając się w jej stronę. Było widać, że ma jakiś problem, kłopot, z którym nie może sobie poradzić.
-Hej, wejdź Hazz.-Zachęciła mnie ruchem ręki do środka. Niepewnie przekroczyłem próg domu, upewniając się, że na pewno nie będę przeszkadzał.
-To słucham co się stało. Masz jakiś problem, nie?-Zapytałem, siadając na brzegu kanapy. Dziewczyna poszła w moje ślady, wcześniej przynosząc mi herbatę.
-Rozmawiałam dziś z Dylan'em i zaprosił mnie na spotkanie w piątek. Jeszcze rozmawiałam z Niall'em i mi powiedział, że nie powinnam się z nim spotykać, ponieważ to nie facet dla mnie. I co ja mam teraz zrobić? Dylan jest naprawdę miły, słodki i przystojny. Prawie jak mój ideał, no. Harry, co ja mam teraz zrobić? Odpuścić?-Zapytała, patrząc na mnie smutnymi oczami, które były wypełnione łzami. Przytuliłem dziewczynę do swojego torsu, dając pocieszenie.
-Demi, zrobisz jak zechcesz. To twoje życie, nikt nie może Cię w nim upominać. Ale...później wszystkiego możesz pożałować, wiesz o tym.-Powiedziałem przytulając ją jeszcze mocniej. Poczułem jak mój podkoszulek, robi się wilgotny. Demi nie wytrzymała napięcia i po prostu rozpłakała się z bezsilności.
-Nie płacz, mała. Cii...-Uciszałem ją, kołysząc się raz w prawo, raz w lewo.
-Nie może tak być, wszystko można przecież naprawić. Nie chcę Dylan'a.-Powiedziała, odsuwając się ode mnie i uśmiechając delikatnie.


                                                                                 ~*~
Heej <3 Obiecałam i jest, kochani ;* Teraz liczę na komentarze, których jest coraz mniej, miśki ;c To smutne, naprawdę. :/
Kocham Was ♥
Daga x
PS. ANKIETA W PRAWYM, GÓRNYM ROGU! 

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Informacja

Czeeść kochane pyszczki ♥ Mam dziś taki dobry humor, że muszę wam coś przekazać! Aww...wracam! Tak, tak...będę dalej pisać x Mam nadzieje, że się trochę stęskniliście, nie?
Ps. Co myślicie o Eleanor? Wierzycie w Larry'ego? Bo ja już nie wiem ;_;
Kocham was ♥
Daga x
Ps2. Rozdział pojawi się w tym tygodniu :)

piątek, 14 czerwca 2013

Informacja

Zabijcie mnie, powieście i co tam jeszcze chcecie, ale muszę. Ja was tak bardzo kocham...tak bardzo mocno. ALE. Ale muszę to zrobić, na czas nieokreślony. Chyba się domyślacie, nie?
Tak... ZAWIESZAM BLOGA, NA CZAS NIEOKREŚLONY.
Przepraszam was.
Teraz możecie śledzić mnie na tym blogu: Imaginy o One Direction.
Kocham <3
Daaga!

niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 6

Następnego dnia po szkole.
Niall

Obudziłem się, nie zwykle zmęczony. Wczorajsza idiotyczna sytuacja, naprawdę nie powinna mieć miejsca. Demi nie ma prawa wiedzieć o niczym. Nie powinna mną się zajmować, lecz odwrotnie. Harry mi powiedział, że musi wyjechać na jakiś tydzień do swojej rodziny, która mieszka z Liverpool. Więc, powierzył mi zadanie, abym pilnował Dem, i nie pozwolił jej w nic się wpakować, co jest trudne, ponieważ ta dziewczyna, uwielbia kłopoty.
Ledwo co wyszedłem z swojego aktualnego mieszkania, zacząłem robić to, co kocham taka samo jak muzykę. Praktycznie cały Londyn, był przeze mnie sfotografowany. Uwielbiałem to robić i nikt nie nie powstrzyma.
-Widzę, że mistrzu ćwiczy.-Usłyszałem za sobą czyiś głos. Po chrypce domyślam się, że tym osobnikiem jest Styles.
-Ja nie muszę ćwiczyć. Moim zdaniem, nie jest tak najgorzej.-Stwierdziłem, przeglądając zdjęcia w aparacie. Jedno szczególnie mi się spodobało.
-Harry, masz aparat ze sobą?-Zapytałem. Ten pokiwał twierdząco głową. Uśmiechnąłem się do niego promiennie.
-Usiądź na tych liściach i udawaj, że robisz zdjęcie, okay?-Zapytałem. Chłopak bez słowa wykonał moją prośbę. Ustawiłem odpowiednio aparat, i wykonałem zdjęcie. Byłem dumny, sam z siebie.
Harry podniósł się z posadzki, otrzepując. Podszedł do mnie.
-Pokaż to twoje dzieło.-Zaśmiałem się. Pokazałem zdjęcie, a chłopakowi szczęka opadła. Naprawdę było aż tak dobre?
-Stary, to jest jedno z najlepszych zdjęć, jakie widziałem w swoim życiu. Masz talent.-Stwierdził. Położył rękę na moim ramieniu, i w takiej pozycji oglądaliśmy dalsze moje 'dzieła'.

Demi
Obudziłam się, nadzwyczajnie wcześnie. Ogólnie nie mogłam spać w nocy. Bolała mnie okropnie głowa, a teraz doszedł jeszcze brzuch. Jestem chora, czy jak?
Ubrałam swoje delikatnie mówiąc zniszczone vansy. Założyłam swoją katanę, która świetnie pasowała do moich dżinsowych spodenek, w których znajdowała się koszula ombre. Przejrzałam się w lustrze i uznałam, że nie jest tak źle. Przeczesałam włosy szczotką i pomalowałam rzęsy, usta i nałożyłam trochę pudru. Zadowolona z swego wyglądu, wyszłam z domu. Zadzwoniłam do mojego przyjaciela, Hazzy.
-Słucham?-Usłyszałam w słuchawce.
-Siema, Hazza. Gdzie jesteś? Może się spotkamy...-Zapytałam niepewnie nie wiedząc, jaka będzie jego reakcja. Raczej to on proponował takie spotkania.
-Ee. Jasne, tylko że jestem z Horan'em. Przyjdź do naszego parku, na nasz murek. Będziemy tam czekać na Ciebie.-Usłyszałam w oddali, jak blondyn krzyczy do mnie coś w stylu 'hej'. Uśmiechnęłam się na myśl o nim.
-Okey. Będę za 10 minut. Do zobaczenia.-Rozłączyłam się i wyruszyłam do wyznaczonego celu.

-No heej, laska!-Usłyszałam za swoimi plecami. Szli jacyś facecie, którzy nie są w ogóle wychowani. Przewróciłam oczami i szłam dalej przed siebie.
-Dylan! Ta laska musi być twoja!-Usłyszałam za sobą. Przeszedł mnie dreszcz. Przyspieszyłam tępa. Słyszałam za sobą kroki. Coraz głośniejsze...
-Cześć, jestem Dylan.-Powiedział chłopak, zatrzymując się przede mną i wyciągając rękę, aby ją ucisnęła. Zrobiłam to, jak najdelikatniej umiałam. Chłopak uśmiechnął się do mnie przyjaźnie.
-Demi.-Powiedziałam, dosyć zmieszanym głosem. Bałam się? Nie powiem, że nie. Lecz ten facet, wydawał mi się na dosyć miłego i sympatycznego.
-Wybierasz się gdzieś?-Zapytał, wkładając ręce do kieszeni swoich czarnych rurek.
-Tak, do przyjaciół. Może chciałbyś ze mną pójść?-Zapytałam. Chciałam pokazać, że jestem pewna siebie. Chłopak uśmiechnął się do mnie szeroko.
-Jasne. Jeśli nie będę przeszkadzał...
-No co ty. Oczywiście że nie.-Powiedziałam uśmiechnięta i ruszyłam w dalszą drogę.

Pogrążeni w rozmowie, doszliśmy do celu. Na murku, siedzieli chłopcy z aparatami.
-Hej.-Powiedziałam uśmiechnięta. Przywitałam się z Harry'm i Niall'em. Blondyn spojrzał na osobę, która stała obok mnie. Rozszerzył swoje źrenice, do możliwości. Dylan zareagował podobnie.
-Cześć. Jestem Dylan, a wy?-Zapytał brunet, wyciągając rękę. Chłopaki ucisnęli ją.
-Harry.
-A ja jestem, Niall.-Powiedział odwracając wzrok.-Gdzieś Cię już widziałem.
-Mnie? To niemożliwe. Mieszkam w Niemczech, tylko jestem na wakacjach. Chyba tam nie byłeś, prawda?

Niall
Co on sobie robił? Przecież...jest moim przyjacielem, tak? Więc jak możemy się nie znać? Co on znowu wymyślił?
-Nie, nie byłem. Jednak wydaje mi się, że widziałem Cię...w Ameryce.-Chłopak zaśmiał się cicho.
-Wydawało Ci się, Niall. Nigdy tam nie byłem.-Powiedział. Widziałem w jego oczach, że coś wymyślił i nie ma zamiaru odpuścić. Nie wiedziałem dokładnie o kogo chodzi. O mnie? O Demi? A może o Harry'ego? Przecież on ich nie zna. O co tu chodzi do cholery?
-Słuchajcie. Ja muszę lecieć. Masz Demi.-Podał dziewczynie aparat.-Później po niego wpadnę, okey?-Dziewczyna pokiwała twierdząco głową. Chłopak powiedział jeszcze, że spotkamy się później i odszedł.
-Co będziemy robić?-Zapytała dziewczyna, siadając na lekko zabrudzonym murku.
-Idziemy do mnie? Znaczy, do mojej mamy.-Poprawiłem się. Moja mam mieszka w Londynie, a tata w Irlandii. Rozwiedli się, gdy ja miałem tylko 5 lat. Pamiętam ten moment, gdy mama zniosła ze schodów,  swoje duże 2 walizki. Kazała także mi się spakować i mojemu starszemu bratu, Greg'owi. Płakałem, tak samo mocno i długo jak tata. Nie chciałem nigdzie się przeprowadzać. Jednak matka lepiej wiedziała, co jest dla mnie lepsze.
Gdy ukończyłem lat 11, przeprowadziłem się do Irlandii, do ojca. Zostawiłem tu wszystko. Życie, szkołę, przyjaciół... Prawdziwych przyjaciół, takich jak Harry. Żałowałem tej decyzji? Może trochę, lecz poznałem tam Dylan'a, który stał się moim drugim, prawdziwym przyjacielem. Nigdy nie pożałuje że go poznałem. Jest to osoba, którą w jakimś sensie, kocham. Kocham całym sercem. Prawdopodobnie bez niego, nigdy bym się niczego nie nauczył. Przez niego, zdarzyły się małe problemy. Lecz nie żałuję. To wzmocniło naszą więź, która dalej jest bardzo mocna. Ale chyba mniej mocna.
Dylan miał wtedy 16 lat, tyle samo ile ja. Jego matka zachorowała. I to poważnie. Musieli wybrać decyzję. Życie matki-lub jej śmierć. Nad decyzją długo się nie zastanawiali. Chcieli, aby żyła jak najdłużej. Rak. Jest to najgorsza choroba, jak może dotknąć człowieka. Nie masz siły na życie. Nie masz...
Z tą decyzją, wiązała się jeszcze jedna decyzja. Decyzja o przeprowadzce. Przeprowadzce do Ameryki. Pamiętam, jak się żegnałem z nim na lotnisku. Gdy powiedział do mnie słowa, których nigdy nie zapomnę. Nigdy. 'Niall. Pamiętaj, dbaj o swoją rodzinę jak najlepiej umiesz. Nie pozwól, aby cokolwiek jej się stało. Zaopiekuj się naszymi interesami, stary.(..)I pamiętaj. Kocham Cię, bracie...' Po tych słowach, przytulił mnie jak najmocniej. Najmocniej jak umiał. Pamiętam, że uronił łzę. To było dowodem na to, że naprawdę mnie kocha i chcę, abym był jego przyjacielem.
Żyłem bez przyjaciół. Nie miałem ochoty poznawać nowych ludzi, ponieważ i tak kiedyś Cię zostawią, lub ty ich. Życia nie wybierasz. Urody też nie, lecz charakter możesz mieć tak, jaki tylko zechcesz. A serce, dostosuje się do wszystkiego.
Chciałem wrócić do Londynu. Pragnąłem tego tak bardzo... Chciałem ponownie spojrzeć na jego roześmiane oczy i te urocze dołeczki w policzkach. Nigdy nie zapomnę, jak się ze mną żegnał. Czy wszystko musiało się ułożyć w takie NIC? Dlaczego nie mogłem mieć normalnego dzieciństwa? Dlaczego musiałem zostawić prawdziwego przyjaciela? Dlaczego prawdziwy przyjaciel, musiał zostawić mnie? Życie jest czymś, jego nie przewidzisz. Dlatego nienawidzę życia.

Weszliśmy całą trójką do 'mojego' domu. Nigdy nie będę się tak tu czuł. Mój dom, jest w Irlandii, bez wątpienia.
-Mamo! Jestem!-Krzyknąłem, ściągając swoje przetarte vans'y. Rodzicielka wyszła z kuchni i spojrzała na mnie.
-Słyszę, nie musisz się tak wydzierać. Widzę, że przyprowadziłeś przyjaciół.-Zauważyła. Módlmy się, aby nie rozpoznała Dylan'a.
-Dzień dobry.-Przywitali się równocześnie, co wywołało cichy śmiech u mnie. Kobieta pokiwała głową i także przywitała się.
-Pójdziemy do mnie, mamo.-Powiedziałem, stawiając pierwsze kroki na schodach. Pozostała dwójka, wykonała to samo. W pokonaniu schodów, skręciliśmy w prawo, trafiając do mojego królestwa.
-Dobra. Co robimy?-Zapytał Dylan.
-To twoja gitara?-Zapytała Demi z entuzjazmem. Zaśmiałem się z jej reakcji.
-Tak, tak. Kiedyś grałem coś tam. Przeszłość.-Powiedziałem uśmiechnięty. Spojrzałem na bruneta. Od jako jedyny wiedział, że umiem grać i dalej to robię.
-Zagraj coś! Proszę Cię, Niall.-Błagała Demi.-Ja zrobię Ci świetne zdjęcie, no! Proszę!-Przewróciłem oczami. Tej dziewczynie, nie umiem odmówić.
Podszedłem do rogu pokoju i wziąłem moją księżniczkę w dłonie.
-Okey. Ustaw się tu, a ja wykonam swoją pracę.-Powiedziała. Wykonałem jej prośbę. Dziewczyna poprawiła jeszcze moje włosy a także ustawienie mojego ciała.
-Okey. Robimy.-Powiedziała. Słyszałem tylko cichy 'pstryk', że zdjęcie jest wykonane. Ustawiałem się w prze różne pozy.
Na jednych byłem uśmiechnięty, a na drugich wręcz odwrotnie. Bawiliśmy się aparatami, praktycznie cały dzień...









                                                                                    ~*~
Czeeść ♥ Co tam u wass? Koniec weekend'u :C Cóż...trudno..:/
Oparłam się trochę, na mojej historii życia. Chodzi mi tu o tą chorobę..
Kochaam wass miśki, nooo! <3
Loffki ;D
Daga x
Ps.Rozdział 7, pojawi się WTOREK-ŚRODA-CZWARTEK.

środa, 5 czerwca 2013

Rozdział 5

Dziś wieczorem, wyjeżdżamy do Anglii. Całą trójką. Mimo, mojej chęci, aby Niall i Harry się pogodziły, nic z tego nie wyszło. Hazza cały czas myśli, że nie ma większego sensu, aby blondyn wyjeżdżał ze swego Państwa. Dobrze, rozumiem, że może chcieć jak najlepiej, jednak Niall nie ma dwóch lat i powinien wiedzieć, co robi, prawa?
Selena jak na razie, nie ma zamiaru ruszyć z Ameryki. Będzie próbowała mnie odwiedzać, lecz nic nie obiecuje. Brakuje mi jej, i to bardzo. Zawsze mogłam znaleźć w niej oparcie, zawsze mnie pocieszała i mówiła tylko i wyłącznie prawdę. Za to ją najbardziej kocham.
Selena, uparła się, że musi nas odwieź na lotnisko i poczekać na samolot, abyśmy wsiedli do odpowiedniego. A już nie wiem. Czy ona myśli, że jesteśmy na tyle idiotami, aby pomylić samoloty? Naprawdę, Sel?
-No, jesteśmy.-Powiedziałam niezadowolona czarnulka. Wyszliśmy wszyscy z pojazdu. Podeszłam do przyjaciółki.
-Sel...-Powiedziałam cicho.
-Nic nie mów. Ja wszystko wiem.-Odpowiedziałam mi.
-Ja już naprawdę nie wiem, o co Ci chodzi.-Powiedziałam, poprawiając włosy.-O co jesteś zła?-Dziewczyna prychnęła pod nosem.
-O co? O to, że mnie okłamujesz.-Powiedziała. Zamurowało mnie totalnie. O czym ona mówi? Kiedy ją okłamałam?
-Słucham? Ja Cię okłamałam?-Zapytała z niedowierzaniem. Nigdy nic podobnego.
-A co? Może ja, co?-Podniosła ton głosu. Chwyciłam ją za ramiona.
-Niby kiedy Cię okłamałam?
-Nie pamiętam kiedy dokładnie mi mówiłaś, że ty i Harry to tylko przyjaciele.-Powiedziała, zakładając ręce na klatce piersiowej.
-Sel? Przecież to prawda.-Przypomniałam jej, na co dziewczyna uśmiechnęła się dziwnie.
-Prawda? Wczoraj też to było prawdą?-Zapytała z sarkazmem. Wybuchłam śmiechem. Jej chodzi o tą sytuację w domu?
-Ja Cię kiedyś zabiję, mała.-Powiedziałam i podeszłam do chłopaków. Klepnęłam Hazze w tyłek, na co Sel mocno się zmieszała. A chłopaka jakby nic, stał dalej i gadał, a raczej kłócił z blondynem. To były już w naszym 'związku', normalne. Tylko że, nie jesteśmy żadną parą. Jeśli coś, to parą przyjaciół, którzy nie potrafią bez siebie żyć.

Od dwóch godzin, lecimy tym samolotem. Nudziło mi się okropnie.
-Niall...-Położyłam głową, na jego ramieniu.-Nudzę się.
-Nie moja wina.-Skomentował, patrząc w swój telefon, gdzie z kimś pisał.
-Anne? Kto to?-Zapytałam, widząc że przyszła od niej świeża wiadomość. Chłopak odpisał jej, że napiszę później.
-Anne to moja stara przyjaciółka. Jednak dalej najlepsza.-Uśmiechnął się delikatnie do mnie, co odwzajemniłam.-To w co chcesz grać?-Zapytał poprawiając się na fotelu. Uśmiechnęłam się do niego promiennie.
-W...prawdę?-Zapytałam, poruszając śmiesznie brwiami, na co farbowany blondyn, wybuchł śmiechem.
-Pośpiewajmy coś, okey?-Poprosił Harry, na co ja momentalnie się zgodziłam. Uwielbiałam to robić. Zawsze mi mówiono, żeby szła do jakiegoś x-factor' lub coś podobnego. Każdego wyśmiewałam i mówiłam żeby sam poszedł.
-Niall też umie śpiewać. I to bardzo dobrze.-Dodał po chwili loczek, patrząc na Horan'a. Ten tylko pokiwał twierdząco głową. Śpiewaliśmy tak, aby mało kto nas usłyszał. Na początek, śpiewaliśmy Katy Perry, a później wszystko po kolei co leciało nam w głowach.
-Demi. Nasza piosenka.-Powiedział Harry, a mnie olśniło. Ta jedyna w swoim rodzaju. Kochałam ją, kocham i kochać będę na zawsze.
-If you ever find yourself stuck in the middle of the sea, I'll sail the world to find you..-Zanucił cicho Harry. Bruno Mars-Count on me. Jedną z najlepszych piosenek na świecie. Przyłączyłam się i zachęcałam Niall aby zrobił to samo. Po namowach, uczynił to, a ja usłyszałam jego piękny głos.

-To do zobaczenia.-Powiedział Niall, przytulając mnie do siebie. Nie powiem, ten gest mnie naprawdę ucieszył. Lubiłam być przytulana, a blondyn, robił to chyba najlepiej na świecie.(Wiem, że na zdjęciu nie jest to Demi, tylko siostra Zayn'a, ale tu wydaje się trochę podobna)Uśmiechnęłam się i ucałował polik blondyna.
-Kiedy wpadniesz do nas, na następne lekcję śpiewu?-Zaśmiał się i pokiwał śmiesznie głową, wkładając dłonie do kieszeni spodni.
-Jak najszybciej się da, Demi. Obiecuję Ci. Nie mógłbym przepuścić takie okazji, jak śpiewanie ze Styles'em.-Spojrzał na chłopaka, który nie miał ucieszonej miny. Wręcz przeciwnie. Zjadał wzrokiem.
-Nie no, żartuje. Dziś jest niedziela, więc może wtorek? Wcześnie kończysz lekcję?-Zapytał. Zastanawiałam się chwilę, aby mogła sobie przypomnieć mój plan lekcji na ten dzień.
-Kończę o 13:20. Przyjdziesz po mnie? Proszę.-Zrobiłam maślane oczka. Chłopak przewrócił oczami.
-Przyjdę. Będę czekał przed szkołą, okey?-Pokiwałam twierdząco głową.
-Ej. A ty nie powinieneś chodzić do szkoły?-Zapytałam. Przecież był w moim wieku. Chłopak westchnął głośno.
-Wiesz, nie jest mi to jakoś szczególnie potrzebne w życiu.-Odpowiedział. Momentalnie spoważniałam.
-Horan, nie. Do jakiej szkoły chcesz chodzić?-Zapytałam, krzyżując ręce.
-Demi, daj spokój. Nie jest mi to potrzebne.-Powiedział, unosząc odrobinę ton głosu.
-Do jakiej się pytam. Może ze mną i Hazzą, co?-Dopytywałam. Chłopak przygryzł swoją dolą wargę.
-Mówiłem Ci, że nie jest mi to potrzebne, tak!?-Krzyknął, patrząc na mnie wściekłym wzrokiem. Jeszcze takiego Niall'a, nie widziałam.
-Uspokój się i odpowiedz na moje pytanie, dobra?
-Demi! Daj mi spokój do jasnej cholery! Nie chcę chodzić i nie będę. Nie jesteś moją matką!-Powiedział wściekły. Przewróciłam oczami.
-Szybko się denerwujesz i masz ciężki charakter.-Stwierdziłam.-Mam podobnie. Chłopak wyciągnął z tylnej kieszeni spodni, paczkę papierosów.Wyciągnął jednego, zapalił zapalniczką i zaciągnął się.
-Nie poczęstujesz?-Zadałam pytanie, którym zdziwiłam blondyna.
-Palisz? Nie spodziewałbym się.-Powiedział i wyciągnął przede mnie paczkę. Wzięłam jednego do dłoni, a chłopak podpalił go.
-Dużo jeszcze o mnie nie wiesz, Horan.-Skomentowałam krótko, zgodnie z prawdą. Staliśmy tak, na zimnym powietrzu i po prostu paliliśmy.
-Nie będę tego wdychał.-Powiedział Harry i wszedł do mojego domu. Uśmiechnęłam się delikatnie.
-Jest bardzo wrażliwy na tego typu rzeczy.-Powiedziałam. Wahałam się, czy zadać Niall'owi pytanie, które prześladuje mnie od wczoraj.
-Niall?
-Tak?-Wypuścił dym z płuc. Spojrzałam prosto w jego niebieskie oczy.
-Czy ty ćpasz?-Zadałam pytanie, a blondyn zaczął głośno kaszleć...

                                                                                                ~*~
Siema miśkii ;3 Dodałam dziś, ponieważ w weekend, nic się nie pojawi :/ Mam trochę do załatwienia, ale w niedziele, powinno się coś znaleźć.
Jak wam się podoba? Nie ma jakoś dużo akcji i takie tam, ale mi się podoba :] Wreszcie napisałam, co ich wszystkich łączy, łącznie z Seleną. Muzyka, śpiew.
A teraz mniej przyjemna sprawa. Jest piąty rozdział, a tylko 2 komentarze :/ Jest mi trochę smutno, że praktycznie nikt tego nie czyta. Teraz zawiesiłam 2 inne blogi i chciałam oddać się temu, ponieważ mnie najbardziej wciągnął, jednak widzę, że chyba źle zrobiłam :c
Cóż...jeszcze się zastanowimy, co z tym zrobimy ;)
                                                            KOMENTARZ=SZACUNEK
Kocham.
Daga x
                                                                 

wtorek, 4 czerwca 2013

Rozdział 4

-Dylan? Co ty tu robisz? Przecież powinieneś siedzieć w pace..-Powiedziałem. Przecież...miał jeszcze prawie dwa lata do odsiedzenia.
-O, Niall. Jak ja Cię długo nie widziałem, bracie.-Podszedł do mnie i przytulił mnie, tak jak to robią faceci. Dylan, to mój przyjaciel od piaskownicy. To on nauczył mnie tak dobrze jeździć samochodem, jak dobrze je kraść i się do nich bezproblemowo włamać. To ona był i jest w ciągu dalszym, moim bratem. Oczywiście nie prawdziwym, jednak czasem nas pytają, jakie jest między nami pokrewieństwo.
-Też się cieszę, Dylan. Ale nie powinieneś siedzieć?
-Stary, przecież chyba umie się uciekać, nie?-Powiedział ze swym uśmieszkiem. Jest naprawdę nieobliczalny, jednak wiem, że w jego towarzystwie mogę się czuć bezpiecznie, tak samo, jak jakakolwiek dziewczyna. To podziwiałem w nim, od zawsze. Do każdego ma szacunek, niezależnie od tego, czy jest grubszy, innego koloru skóry... Po prostu ma do wszystkich szacunek i to się nie zmieni, wiem o tym.
-No wiem że ty to potrafisz robić, ale będziesz mieć teraz przerąbane.-Zauważyłem, a on spojrzał na mnie zdziwiony.
-Niall? Co się  z tobą stało, gdy mnie nie było? Jesteś...inny.-Powiedział, przyglądając mi się uważnie. Przewróciłem oczami.
-Uwierz mi, mało się zmieniło. Tylko to, że ograniczyłem papierosy.-Chłopak uśmiechnął się. Już wiedziałem o co mu chodzi.-Nie, to robię. Ale muszę to ograniczyć, bo tak długo nie pociągnę.-Chłopak wyjął z tylnej kieszeni, to czego potrzebowałem. Uśmiechnąłem się na samą myśl, że dziś się trochę zabawimy. Dylan podał mi woreczek, a ja wepchnąłem go do kieszeni bluzy.
-Dzięki, stary. Ratujesz mi życie. Anne już nie ma, trzeba dostawy.-Zaśmiałem się. Chłopak zamyślił się chwilę.
-Chcesz dla mnie pracować?-Zapytał, pokazując mi ławkę, abym na niej usiadł. Wykonałem prośbę.
-Pracować? Dla przyjaciela? W jaki sposób?
-Wszystko Ci wytłumaczę.-Powiedział, popijając zimną lemoniadę.

Harry
Usłyszałem sygnał moje telefonu. Rzuciłem się na niego, jak jakieś zwierzę mówiąc w prost. Odczytałem sms od Niall'a i podziękowałem w duchu bogu, że nic mu nie jest i za niedługo wróci.
-Selena!-Zawołałem czarnulkę. Po chwili usłyszałem kroki dziewczyna. Była tylko okryta lekkim ręcznikiem. Mimowolnie zawiesiłem swój wzrok, na wysokości jej ud. Dziewczyna założyła dłonie, na biodrach i patrzyła tak na mnie. Szczerze? Jej ciało, było jednym z najlepszych, jakie widziałem. Idealne można rzec.
-Harry...-Powiedziała cicho. Spojrzałem na jej twarz. Na jej polikach, można było postrzec lekkie, rumieńce. Przeniosłem wzrok na jej usta. Przygryzłem wargę, nawet o tym nie wiedząc.
-Harry.-Powtórzyła, lecz teraz głośniej. Wybudziła mnie, tak jakby z transu.
Potrząsnąłem głową, patrząc na telefon. Uśmiechnąłem się delikatnie pod nosem.
-Słucham?-Powiedziałem, jakby cała sytuacja nie miała miejsca. Poprawiła ręcznik, aby jej nie opadł i posłała i wrogie spojrzenie.
-Wołałeś mnie, tak Ci przypomnę.
-Aa. Tak. Niall przysłał wiadomość. Napisał, abym się nie martwił i że będzie tu za jakieś dwie godziny.-Powiedziałem, uśmiechając się do Sel. Odwzajemniła uśmiech i ruszyła ponownie do łazienki, ruszając ponętnie biodrami. Nie potrafiłem oderwać od niej wzroku. Ma coś w sobie, co przyprawia mnie o gęsią skórkę. Nie ukrywajmy. Jest modelką, bardzo piękną i...interesującą. Umie postawić na swoim i być bezczelna. Gdy ktoś na to oczywiście zasłuży.

Demi

Od rana w domu, panował harmider. Harry praktycznie wyszedł na cały dzień, Sel miała jakąś sesję. Zostałam sama, w ogromnym domu. Nie żebym się bało, lub coś podobnego, ale nie jest to za miłe uczucie.
Zeszłam do salonu, gdy usłyszałam wołanie Seleny, przez Hazze. Tak, z czystej ciekawości. Przystanęłam, widząc jak chłopak przygląda się Sel, która paradowała w samym ręczniku. Szczerze mówiąc, nie mógł oderwać od niej wzroku. Był zapatrzony w nią, jak w obrazek. Nie chciałam im przeszkadzać, więc udałam się do 'mojego' pokoju, uśmiechając się pod nosem. Po chwili, słyszałam kroki. Zapewne Seleny, gdy wchodziła do góry. Postanowiłam wykorzystać fakt i pójść do Hazzy.
-Siema.-Powiedziałam uśmiechając się do niego. Odwrócił się i pocałował mnie w policzek. Spojrzałam na niego zaskoczona.
-Co Ci jest, Styles, co?-Zapytałam, łapiąc go w biodrach i patrząc w oczy. Chłopak uśmiechnął się, pokazując przy tym swoje urocze dołeczki.
-Muszę Ci jakoś wynagrodzić to, że mało z tobą czasu spędziłem. Szczególnie dziś.-Wymruczał mi ostatnie zdanie do ucha, z tą niesamowitą chrypką. Przeniósł swoje duże dłonie, na moje biodra, delikatnie je ściskając. Uśmiechnęłam się i wtuliłam się w niego, jakby był moim jedynym misiem.
-Zachowujecie się, jakby byliście parą.-Usłyszałam głos Sel. Momentalnie zaczęłam się śmieć. Brunet poszedł w moje ślady.
-Jakbym to pierwszy raz słyszała.-Skomentowałam, odrywając się od chłopaka. Spojrzałam na dziewczynę. Przegryzła nerwowo wargę i wyszła z domu, bez jakiegokolwiek pożegnania.
-Ee. Co jej się stało?-Zapytał Harry. Wzruszyłam ramionami i ponownie przytuliłam się do niego. Uwielbiałam to robić.-Ej, muszę Ci powiedzieć, że czuję się, jakbym był twoim chłopakiem.
-Marzenia, Styles.-Powiedziałam, wymijając go. Włożyłam na swoje stopy, ulubione trampki.-Idę na miasto coś zjeść. Podejrzewam, że ty razem ze mną.-Powiedziałam, delikatnie się uśmiechając.
-Chciałbym i to bardzo, ale muszę poczekać na Niall'a i z nim porozmawiać.-Zrobił smutną minkę.
-Dobra, rozumiem. To...do zobaczenia później.-Powiedziałam i wyszłam z domu, zatrzaskując za sobą drewniane, białe drzwi. Postanowiłam, że pójdę do Nando's, który wręcz uwielbiam.

Selena
Wyszłam z domu, bez żadnego pożegnania. Nie miałam ochoty, patrzeć na tą 'słodką' parę, przyjaciół. To, co widziałam, nie przypominało czystych relacji przyjacielskich. Wręcz odwrotnie. Demi wtulała się w niego mocno, a Hazza trzymał swoje dłonie na jej biodrach, delikatnie je ściskając. Naprawdę, wyglądało to, jakby miał na nią ochotę. A nie wiele wcześniej gapił się na mnie. Zwykły podrywacz.
Rozmyślałam, chodząc po moim kochanym Chicago. Tyle wspomnień z tym miastem. A najwięcej to oczywiście z moją kochaną Dem. Jest moją przyjaciółką, od przedszkola i to się chyba nigdy nie zmieni. Jest dla mnie jak siostra, której nigdy nie miałam. Kocham ją i tak zostanie na zawsze.

Niall
Wszedłem cicho do domu. Miałem wielką nadzieję, że Hazzy nie będzie. Ta. Marzenia.
-No siema, stary.-Usłyszałem głos z salonu. Udałem się w jego stronę. Harry leżał rozłożony na kanapie i graj w swoją ulubioną grę, 'fifę'.
-Część, Harry.-Powiedziałem, siadając obok niego. Chłopak nic nie mówił, tylko grał i grał. Spodziewałem się, wielkiego naskoczenia.
-Nic nie powiesz? Przygotowywałem się, na jakieś kazanie,a tu...nic?-Zapytałem, patrząc na niego.
-Przecież jesteś pełnoletni.-Przypomniał mi.-Ja Cię wychowywać nie będę. Dobrze o tym wiesz.-Mówił, nie przerywając gry. Było widać, że jest na mnie trochę zły.
-Hazza... Wiem, że jesteś trochę wściekły, ale pogadaj ze mną normalnie.
-Rozmawiam normalnie, przecież.
-Harry! Wykrzycz mi, jaki jestem nieodpowiedzialny i głupi. Że powinienem zadzwonić, lub dać jakiś znak życia! Wykrzycz mi to, prosto w twarz!-Mówiłem, a nawet krzyczałem do niego, jednak z jego strony, było zero reakcji. Walnąłem z całej siły w stół, powodując rozbicie szklanki z prawdopodobnie sokiem pomarańczowym.
-Uspokój się po pierwsze, okey? A po drugie, sam na siebie się wydarłeś, więc ja nie widzę potrzeby, abym ja to robił.-Powiedział, bardzo spokojnie. Wkurzało mnie to, bardzo, nie będę ukrywał.
-Kurwa, Styles. Obiecuję, że Ci przywalę.-Wydusiłem, przez zaciśnięte zęby. Czułem, jak każdy mięsień na moim ciele, spina się do granic możliwości. Chłopak zastopował grę i odłożył dżojstik. Popatrzył na mnie.
-Niall. Masz natychmiast się uspokoić, rozumiesz?-Pokiwałem twierdząco głową.-Teraz. Dobrze wiesz, że powinieneś odebrać ode mnie telefon, tak?-Ponownie pokiwałem twierdząco głową.-Więc, dlaczego do cholery tego nie zrobiłeś?-Uniósł swój głos. Teraz wiedziałem, że będę mieć przerąbane.
-Harry, miałem do załatwienia parę spraw.-Powiedziałem spokojnie.
-Horan! Znowu bierzesz!-Krzyknął, unosząc się w górę. Spuściłem głowę na dół.
-Hazza...
-Nie ma, Hazza! Bierzesz i tyle! Znowu? Po co Ci to? Dobrze wiesz, że wszystko tym zepsujesz. Zepsujesz swoje całe życie, Niall.-Powiedział siadając na miejsce.
-Wyjeżdżam do Londynu.-Powiedziałem szybko. Chłopak znieruchomiał. 
-Co ty powiedziałeś? Masz zamiar wyprowadzić się z Irlandii? Naprawdę tego chcesz?-Zapytał, patrząc tym przenikliwym wzrokiem, którego takie nie lubię.
-Harry, jadę tam pracować.-Poinformowałem go, ściągając bluzę.-A tak w ogóle, gdzie jest Demi i Selena?-Zapytałem, zmieniając temat na bardziej przyjemniejszy.
-Nie zmieniaj tematu, Horan.-Powiedział wściekły.-Demi na mieście, to samo Selena.
-Harry, proszę Cię. Jadę do Londynu, do twojego miasta pracować. Potrzebuje forsy i jadę zarobić trochę, okay? Nie wkurzaj się, dobra? Moje życie, moja sprawa.
-A nie pomyślałeś, że może się o Ciebie martwię?! Nie? -Powiedział naprawdę wkurzony. Bez słowa, ubrałem swoją bluzę. Chciałem już wyjść z domu, lecz się na chwilę wróciłem do niego.
-Że biorę, to nie oznacza, że nie przestanę.-Powiedziałem w jego stronę. Otwarłem drzwi, a w nich, napotkałem, Demi.
-O! Jaka miła niespodzianka. Zguba się znalazła.-Uśmiechnęła się do mnie, promiennie. Odwzajemniłem czynność, lecz bez większego entuzjazmu. Dziewczyna wyczuła coś, przez co zmarszczy swoje czoło.
-Coś się stało?-Zapytała zatroskanym głosem.
-Nie. Tylko trochę z Harry'm się pokłóciłem.-Powiedziałem, krzywiąc się trochę. Dziewczyna westchnęła cicho i wskazała ręką, abym wszedł ponownie do pomieszczenia. Wykonałem jej prośbę.
-Pogadamy, co? Tak we trójkę. Przyda nam się to.-Uśmiechnęła się, zdejmują trampki.
-Ładne masz buty.-Powiedziałem. Demi posłała mi szczery uśmiech w podziękowaniu. Szedłem za dziewczyną, przyglądając się jej krągłością. Były naprawdę, niezłe.
-Harry, wyłącz to natychmiast.-Powiedziała, a loczek wykonał jej rozkaz. Słuchał jej, jak jakiś baranek. Usiadłem na fotelu, który znajdował się nieopodal kanapy.
-To tak. O co poszło chłopaki? Tylko szczerze, Harry.-Powiedziała a chłopak popatrzył na nią z wyrzutem. Widzę, że zna go lepiej niż nie jeden jego kuzyn.
-Niall chcę się przeprowadzić do Londynu i zostawić swoją kochaną Irlandię, która jest dla niego całym światem. To nienormalne.-Powiedział Harry.

Demi
Chłopaki zaczęli ze sobą dyskutować, a ja wykorzystałam fakt i słuchałam wszystkiego, co wyszło z ich ust. Dowiedziałam się, że Niall coś tam bierze, pali papierosy i lubi wypić. Bierze. Ale co? Narkotyki? Tego w prost żadne z nich nie powiedział. Cóż, może kiedyś się dowiem.

                                                                                         ~*~
Heej! ;* Obiecałam i jeeest! <3
Kocham.
Daga x
Ps. Następny w czwartek-piątek :)


niedziela, 2 czerwca 2013

Rozdział 3

Do domu wróciliśmy późno. Mianowicie około 4 nad ranem. Zabawa, była naprawdę udana. Nigdy się tak dobrze nie bawiłam.
Co do Hazzy, to upił się, i gdzieś teraz leży. Nie mam pojęcia, gdzie.
Sel. Widziałam, jak całowała się z jakimś brunetem. Ohh...nazwać to całowaniem...
Zdjęłam swoje szpilki i udałam się do kuchni, razem z Niall'em. Stwierdził, że będzie lepiej, jak mnie podprowadzi do domu. Dobra. Może byłam trochę 'upita', ale nie przesadzajmy. Chodzić umiem.
-Jaka ciamajda!-Powiedział Niall, gdy wpadłam na szafkę, rozbijając przy tym nocą lampkę. No przepraszam bardzo! Co za idiota, ją tu postawił!?
-Nie obrażaj mnie, Horan.
-Nie obrażam. Mówię, jak jest.-Zaczął się bronić. Nie słuchałam go, tylko rzuciłam się na kanapę, zbijając szklankę ze stołu. Chłopak zakrył twarz dłońmi, ledwo powstrzymując się od śmiechu.
-Nigdy więcej nie pij, proszę Cię.-Powiedziała Selena, wchodząc do pomieszczenia, zwanym salonem.-Bo z mojego domu, nic nie zostanie, po prostu!-Przewróciłam oczami, przykrywając się kocem.

Obudziły mnie promienie słoneczne, przedostające się przez żaluzję. Mówiłam Sel, aby ich nie kupowała, jednak ona jest i tak swoje. Jest tak strasznie upartą osobą...
-Widzę, że się wyspaliśmy.-Usłyszałam głos przyjaciela. Delikatnie podniosłam się na łokciach, czego zaraz pożałowałam. Moja głowa, od razu dała o sobie znać. Ból był nie do wytrzymania.
-Chyba jednak nie, Harry.-Powiedziałam, upadając na poduszkę. Dopiero teraz zauważyłam, że spałam w salonie, z nieznanych mi powodów. Lecz nie przejmowałam się teraz tym. Byłam ciekawa, co ja wczoraj robiłam, na tej imprezie.
-Hazza?
-Hmm?-Nie zdołał nic więcej wypowiedzieć, ponieważ przegryzał jakieś czekoladowe ciasteczka.
-Powiesz mi, co ja wczoraj tak w ogóle robiłam? Na tej imprezie, oczywiście.
-Haha!-Zaśmiał się.-Nie chcesz wiedzieć, uwierz mi, mała!-Powiedział roześmiany. Aż tak było źle? Naprawdę?
-Harry, no powiedz mi. Wiesz, że ja mało pamiętam.-Zrobiłam smutną minę. Zielonooki poprawił się na fotelu.
-Eh... Mało co wiem. Wiem, że wypiłaś sporo i trochę narozrabiałaś.-Powiedział. Tyle? Na serio?-A! I jeszcze zapoznałam Cię z Niall'em.-Z kim? Kto to w ogóle jest?
-Wszystko spoko, spoko. Ale kto to Niall? Pustka!
-Niall, to mój przyjaciel z Irlandii. Opowiadałem Ci wczoraj o nim. Nie pamiętasz, Demi?-Zapytał z niedowierzaniem. Może coś tam wspominał, ale nie zapamiętałam.
-A może. Nieważne. Głodna jestem. Zrób mi coś do jedzenia.-Chłopak przewrócił oczami i wyszedł z domu. Zdążyłam tylko krzyknąć krótki 'dzięki!'.

Harry
Wyszedłem z domu, w celu poszukania mojego przyjaciela. Wczoraj wyszedł w nocy bez pożegnania. Nie odbiera telefonu. Martwię się o niego, ponieważ wiem, że jest zdolny do wszystkiego.
Założyłem swoje przeciwsłoneczne okulary i ruszyłem przed siebie, poprawiając swoją koszulkę z napisem 'Jack Wills'.
Szukałem chłopaka, w jego ulubionej kafejce. Popytałem kelnerki, barmana, a nawet samego właściciela. Jednak, nigdy go nie widział, ani nie spotkał. Martwiłem się, naprawdę. Bałem się, że spotkał jakiś swoich 'kumpli', z którymi ma na karku. Dobrze go znam i wiem do czego jest zdolny. Nigdy się nie poddawał i nie dawał za wygraną. Zadziorny to on był i to bardzo.
Po parogodzinnej wycieczce, stwierdziłem że udam się do domu jego rodziny. Na szczęście wiem, gdy oni mieszkają.
Udałem się pod odpowiedni adres, dzwoniąc jeszcze raz do niego na telefonu komórkowy. Jednak bez większego skutku. Zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi. Usłyszałem, jak ktoś zszedł ze schodów.
-Dzień dobry, Pani.-Powiedziałem uprzejmie. Kobieta przeleciała wzrokiem po mojej osobie, delikatnie się uśmiechając. Jak ja mam do odebrać?
-No, dzień dobry.-Powiedziała uśmiechnięta,-W czym mogę Ci pomóc, młodzieńcze?
-Szukam Niall'a.-Słysząc imię Irlandczyka, spoważniała.
-Nie wiem gdzie się teraz znajduję. Dzwoń do niego, może odbierze.-Uciekała wzrokiem, w każdą możliwą stronę.
-Nie było go dziś w domu?-Zapytałem pełen obaw. W co on się znowu wpakował?
-A miał być? Wczoraj mówił że wychodzi na jakąś imprezę i nie wróci za prędko.-Wytłumaczyła kobieta. Poprawiłem nerwowo włosy.
-No nic... Jakby się pojawił, to niech Pani mu przekaże, aby się ze mną skontaktował. To ważne.-Powiedziałem na odchodne. Kobieta pokiwała twierdząco głową, wchodząc do swego mieszkania. Ponownie ubrałem okulary, ruszając w stronę domu.

Niall
Wciąż mój telefon wibrował w mej kieszeni. Nie miałem teraz czasu i ochoty rozmawiać z kimkolwiek. Musiałem wyrównać rachunki.
-No, no... Kogo moje piękne oczy widzą.-Powiedziałem, uśmiechając się szeroko do nastolatki. Ta w pośpiechu zgasiła papierosa.
-Piękne, piękne. Siema Niall.-Podała mi dłoń, którą ucisnąłem.-W czym problem?-Zapytała, ze swą wyrazistą chrypą w głosie.
-Potrzebuje trochę...no wiesz.-Powiedziałem odrobinę speszony. Dziewczyna od razu załapała.
-Horaan..-Przeciągnęła.-Dałam Ci w czwartek. Przypominam Ci, że dziś jest sobota.-Skrzyżowała ręce na piersiach, przyglądając mi się uważnie. Przewróciłem oczami.
-Anne, proszę Cię. Wiesz, że potrzebuje.-Powiedziałem z błagalnym głosem. Wiedziałem, że dziewczyna tak szybko się nie podda.
-Niall, nie!-Podniosła głos.-Mam mało. Nie wiem, czy dla mnie wystarczy, przykro mi.-Powiedziała wymijając mnie.
-Czekaj!-Zatrzymała się i odwróciła delikatnie.-Dużo zapłacę. Proszę.-Dziewczyna zastanawiała się chwilę. Podeszła do mnie, podając mi jakąś karteczkę z adresem, który widzę pierwszy raz na oczy.
-Idź do niego, może będzie coś miał. Ja jestem sama w dupie, Horan.-Powiedziała poważnie.
-Mogę Ci pomóc. Przecież wiesz, że jesteśmy przyjaciółmi, tak?-Zapytałem upewniając się.
-Wiem, wiem.-Pokiwała głową.-Ale muszę sobie sama poradzić. Moje długi, nie twoje.-Powiedziała, odwracając się na pięcie. Przyjrzałem się dokładniej szarawej karteczce. Włożyłem ją do tylnej kieszeni, lekko przedartych jans'ów. Nie czekając dłużej, udałem się pod wskazany adres.

Harry
Nie mogłem znaleźć sobie miejsca. Bałem się o niego, jak jakaś rodzina, normalnie!
-Harry. Możesz wreszcie usiąść? Denerwujesz tym chodzeniem w tą i tamtą.-Powiedziała czarnulka. Wykonałem jej prośbę. Byłem zdenerwowany jak nigdy.
-Nie!-Wstałem gwałtownie, a Selena wylała na siebie czarną ciecz, którą była kawa.
-Kurwa, Styles! Jestem cała do przebrania!-Wrzasnęła wkurzona.-Co Ci odbija?!
-Nie mogę się do niego dodzwonić. Nie daje znaku życia.-Powiedziałem zrezygnowany, rzucając się na kanapę. Dziewczyna zmarszczyła czoło.
-Ale... Do kogo?
-Do Niall'a. Nie odbiera.-Dziewczyna odetchnęła głęboko.
-Może dasz mu trochę prywatnego życia, co? Nie jest twoją własnością, chciałam zauważyć. Jest pełnoletni, tak? Powinien wiedzieć co robi.-Wstała z fotela i ruszyła po schodach, do łazienki. Miała rację, wiem o tym, ale tylko ja wiem, do czego on jest zdolny. Nie...nie tylko ja.
Z prędkością światła, ubrałem trampki i skórzaną kurtkę. Po zawiązaniu sznurowadeł, wybiegłem z domu, słysząc pytający głos Demi, gdzie się tak spieszę.

Anne
Siedziałam sobie spokojnie jak zawsze, na swoim ulubionym murku, obok domu moich przyjaciół. Rozmyślałam, co mogę zrobić, aby wywiązać się z moich zadłużeń. Nie mogłam ponownie pożyczyć. To nie wchodziło w grę.
-Cześć.-Usłyszałam za sobą znajomy głos. Jego głos. Wszystko wróciło z prędkością światła. Wszystkie wspomnienia.
Niepewnie odwróciłam się, bojąc się zobaczyć jego postać. Stał tuż nade mną, bacznie mi się przyglądając.
-Co...-Nie byłam w stanie nic z siebie wydusić.
-Chciałem tylko zapytać, gdzie jest Niall. I nie mów mi, że nie wiesz, bo wiem, że się z nim spotkałaś.-Powiedział poważnie. Wstałam, poprawiając swoje czarne rurki. Nie mogłam zdradzić przyjaciela.
-Nie bądź takie pewny siebie, Styles.-Powiedziałam.-Nie mam zielonego pojęcia gdzie jest twój przyjaciel.-Powiedziałam, ignorując jego osobę, siadając na poprzednim miejscu. Chłopak uczynił tą samą czynność. Popatrzyłam na niego zdziwiona.
-Powiedz mi. Martwię się o niego, zrozum.
-Nie zrozumie. Styles, idź już!-Podniosła głos.-Na co czekasz? Nie powiem Ci! Za nic!-Powiedziałam, zapalając szluga. Harry przyglądał się każdej wykonanej przeze mnie czynności, ruchu.
-Dobra. Powiem mu, aby się do Ciebie odezwał. Pasuje?-Zapytałam. Chłopak uśmiechnął się i ucałował mój polik w podziękowaniu i odszedł. Szybkim ruchem wyjęłam swój telefon i wykonałam połączenie do blondyna. Odebrał po dwóch sygnałach.
-Co się dzieje?-Zapytał lekko zdyszany.
-Nic Horan. Tylko...musisz zadzwonić do Harry'ego. Był u mnie i chciał się dowiedzieć, gdzie jesteś. Oczywiście nic mu nie powiedziałam, tylko namówiłam go, że do Ciebie zatelefonuje.
-Okey, zadzwonię. Ale później, teraz szukam.-Słyszałam w jego głosie, jakąś niepewność.
-Dobra! Wracaj do mnie. Załatwię to dla Ciebie. Ale obiecaj mi jedno.
-Nieważne co, zgadzam się na wszystko.
-Obiecaj, że wrócisz do domu. Ale wcześniej wstąpisz do Hazzy. On się naprawdę o Ciebie martwi, Niall... Wyślij chociaż wiadomość. Wróć do mnie...
Po tych słowach, zakończyłam połączenie. Miał to 'coś', co mnie do niego ciągnęło. Uwielbiałam spędzać czas w jego towarzystwie. Nie miałam przed nim żadnych tajemnic, prócz jednej. Jednej, lecz najważniejszej. On nie wie, że ja dalej go kocham. Kocham nad życie i tak już pozostanie...

Niall
Po telefonie Anne, zawróciłem, wysyłając sms do Hazzy o treści: Nie martw się, stary. Będę za jakieś dwie godziny u Seleny. Trzymaj się :)
-Mam nadzieje, że teraz da mi spokój.-Powiedziałem cicho, sam do siebie. Rozglądnąłem się na wszystkie strony. Moją uwagę przykuł dom z adres, który dała mi Anne. Bez zastanowienia, wszedłem do altanki, widząc, siedzącą postać.
-Siema.-Powiedziałem. Mężczyzna odwrócił się do mnie przodem. Zamurowało mnie.
-Dylan? Co ty tu robisz? Przecież powinieneś siedzieć w pace...

                                                                              ~*~
Heeej :*

  1. Chcę was przeprosić za taki długi okres, w którym się nic nie pojawiło. Lecz to się zmieni. Teraz będę mieć więcej czasu na tego bloga :)
  2. Byłam chora po wycieczce, więc brak weny, chęci, a przede wszystkim, brak siły dał się we znaki. Dlatego ni się nie pojawiło, za co ponownie przepraszam! 
  3. Jak myślicie? Co będzie z tą Anne? Zamiesza w życiu?(Taki wiem. W bohaterach jej nie było, lecz już dodałam!)
PRZEPRASZAM x
Daga xoxo
Ps.Rozdział: PONIEDZIAŁEK-WTOREK.