niedziela, 2 czerwca 2013

Rozdział 3

Do domu wróciliśmy późno. Mianowicie około 4 nad ranem. Zabawa, była naprawdę udana. Nigdy się tak dobrze nie bawiłam.
Co do Hazzy, to upił się, i gdzieś teraz leży. Nie mam pojęcia, gdzie.
Sel. Widziałam, jak całowała się z jakimś brunetem. Ohh...nazwać to całowaniem...
Zdjęłam swoje szpilki i udałam się do kuchni, razem z Niall'em. Stwierdził, że będzie lepiej, jak mnie podprowadzi do domu. Dobra. Może byłam trochę 'upita', ale nie przesadzajmy. Chodzić umiem.
-Jaka ciamajda!-Powiedział Niall, gdy wpadłam na szafkę, rozbijając przy tym nocą lampkę. No przepraszam bardzo! Co za idiota, ją tu postawił!?
-Nie obrażaj mnie, Horan.
-Nie obrażam. Mówię, jak jest.-Zaczął się bronić. Nie słuchałam go, tylko rzuciłam się na kanapę, zbijając szklankę ze stołu. Chłopak zakrył twarz dłońmi, ledwo powstrzymując się od śmiechu.
-Nigdy więcej nie pij, proszę Cię.-Powiedziała Selena, wchodząc do pomieszczenia, zwanym salonem.-Bo z mojego domu, nic nie zostanie, po prostu!-Przewróciłam oczami, przykrywając się kocem.

Obudziły mnie promienie słoneczne, przedostające się przez żaluzję. Mówiłam Sel, aby ich nie kupowała, jednak ona jest i tak swoje. Jest tak strasznie upartą osobą...
-Widzę, że się wyspaliśmy.-Usłyszałam głos przyjaciela. Delikatnie podniosłam się na łokciach, czego zaraz pożałowałam. Moja głowa, od razu dała o sobie znać. Ból był nie do wytrzymania.
-Chyba jednak nie, Harry.-Powiedziałam, upadając na poduszkę. Dopiero teraz zauważyłam, że spałam w salonie, z nieznanych mi powodów. Lecz nie przejmowałam się teraz tym. Byłam ciekawa, co ja wczoraj robiłam, na tej imprezie.
-Hazza?
-Hmm?-Nie zdołał nic więcej wypowiedzieć, ponieważ przegryzał jakieś czekoladowe ciasteczka.
-Powiesz mi, co ja wczoraj tak w ogóle robiłam? Na tej imprezie, oczywiście.
-Haha!-Zaśmiał się.-Nie chcesz wiedzieć, uwierz mi, mała!-Powiedział roześmiany. Aż tak było źle? Naprawdę?
-Harry, no powiedz mi. Wiesz, że ja mało pamiętam.-Zrobiłam smutną minę. Zielonooki poprawił się na fotelu.
-Eh... Mało co wiem. Wiem, że wypiłaś sporo i trochę narozrabiałaś.-Powiedział. Tyle? Na serio?-A! I jeszcze zapoznałam Cię z Niall'em.-Z kim? Kto to w ogóle jest?
-Wszystko spoko, spoko. Ale kto to Niall? Pustka!
-Niall, to mój przyjaciel z Irlandii. Opowiadałem Ci wczoraj o nim. Nie pamiętasz, Demi?-Zapytał z niedowierzaniem. Może coś tam wspominał, ale nie zapamiętałam.
-A może. Nieważne. Głodna jestem. Zrób mi coś do jedzenia.-Chłopak przewrócił oczami i wyszedł z domu. Zdążyłam tylko krzyknąć krótki 'dzięki!'.

Harry
Wyszedłem z domu, w celu poszukania mojego przyjaciela. Wczoraj wyszedł w nocy bez pożegnania. Nie odbiera telefonu. Martwię się o niego, ponieważ wiem, że jest zdolny do wszystkiego.
Założyłem swoje przeciwsłoneczne okulary i ruszyłem przed siebie, poprawiając swoją koszulkę z napisem 'Jack Wills'.
Szukałem chłopaka, w jego ulubionej kafejce. Popytałem kelnerki, barmana, a nawet samego właściciela. Jednak, nigdy go nie widział, ani nie spotkał. Martwiłem się, naprawdę. Bałem się, że spotkał jakiś swoich 'kumpli', z którymi ma na karku. Dobrze go znam i wiem do czego jest zdolny. Nigdy się nie poddawał i nie dawał za wygraną. Zadziorny to on był i to bardzo.
Po parogodzinnej wycieczce, stwierdziłem że udam się do domu jego rodziny. Na szczęście wiem, gdy oni mieszkają.
Udałem się pod odpowiedni adres, dzwoniąc jeszcze raz do niego na telefonu komórkowy. Jednak bez większego skutku. Zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi. Usłyszałem, jak ktoś zszedł ze schodów.
-Dzień dobry, Pani.-Powiedziałem uprzejmie. Kobieta przeleciała wzrokiem po mojej osobie, delikatnie się uśmiechając. Jak ja mam do odebrać?
-No, dzień dobry.-Powiedziała uśmiechnięta,-W czym mogę Ci pomóc, młodzieńcze?
-Szukam Niall'a.-Słysząc imię Irlandczyka, spoważniała.
-Nie wiem gdzie się teraz znajduję. Dzwoń do niego, może odbierze.-Uciekała wzrokiem, w każdą możliwą stronę.
-Nie było go dziś w domu?-Zapytałem pełen obaw. W co on się znowu wpakował?
-A miał być? Wczoraj mówił że wychodzi na jakąś imprezę i nie wróci za prędko.-Wytłumaczyła kobieta. Poprawiłem nerwowo włosy.
-No nic... Jakby się pojawił, to niech Pani mu przekaże, aby się ze mną skontaktował. To ważne.-Powiedziałem na odchodne. Kobieta pokiwała twierdząco głową, wchodząc do swego mieszkania. Ponownie ubrałem okulary, ruszając w stronę domu.

Niall
Wciąż mój telefon wibrował w mej kieszeni. Nie miałem teraz czasu i ochoty rozmawiać z kimkolwiek. Musiałem wyrównać rachunki.
-No, no... Kogo moje piękne oczy widzą.-Powiedziałem, uśmiechając się szeroko do nastolatki. Ta w pośpiechu zgasiła papierosa.
-Piękne, piękne. Siema Niall.-Podała mi dłoń, którą ucisnąłem.-W czym problem?-Zapytała, ze swą wyrazistą chrypą w głosie.
-Potrzebuje trochę...no wiesz.-Powiedziałem odrobinę speszony. Dziewczyna od razu załapała.
-Horaan..-Przeciągnęła.-Dałam Ci w czwartek. Przypominam Ci, że dziś jest sobota.-Skrzyżowała ręce na piersiach, przyglądając mi się uważnie. Przewróciłem oczami.
-Anne, proszę Cię. Wiesz, że potrzebuje.-Powiedziałem z błagalnym głosem. Wiedziałem, że dziewczyna tak szybko się nie podda.
-Niall, nie!-Podniosła głos.-Mam mało. Nie wiem, czy dla mnie wystarczy, przykro mi.-Powiedziała wymijając mnie.
-Czekaj!-Zatrzymała się i odwróciła delikatnie.-Dużo zapłacę. Proszę.-Dziewczyna zastanawiała się chwilę. Podeszła do mnie, podając mi jakąś karteczkę z adresem, który widzę pierwszy raz na oczy.
-Idź do niego, może będzie coś miał. Ja jestem sama w dupie, Horan.-Powiedziała poważnie.
-Mogę Ci pomóc. Przecież wiesz, że jesteśmy przyjaciółmi, tak?-Zapytałem upewniając się.
-Wiem, wiem.-Pokiwała głową.-Ale muszę sobie sama poradzić. Moje długi, nie twoje.-Powiedziała, odwracając się na pięcie. Przyjrzałem się dokładniej szarawej karteczce. Włożyłem ją do tylnej kieszeni, lekko przedartych jans'ów. Nie czekając dłużej, udałem się pod wskazany adres.

Harry
Nie mogłem znaleźć sobie miejsca. Bałem się o niego, jak jakaś rodzina, normalnie!
-Harry. Możesz wreszcie usiąść? Denerwujesz tym chodzeniem w tą i tamtą.-Powiedziała czarnulka. Wykonałem jej prośbę. Byłem zdenerwowany jak nigdy.
-Nie!-Wstałem gwałtownie, a Selena wylała na siebie czarną ciecz, którą była kawa.
-Kurwa, Styles! Jestem cała do przebrania!-Wrzasnęła wkurzona.-Co Ci odbija?!
-Nie mogę się do niego dodzwonić. Nie daje znaku życia.-Powiedziałem zrezygnowany, rzucając się na kanapę. Dziewczyna zmarszczyła czoło.
-Ale... Do kogo?
-Do Niall'a. Nie odbiera.-Dziewczyna odetchnęła głęboko.
-Może dasz mu trochę prywatnego życia, co? Nie jest twoją własnością, chciałam zauważyć. Jest pełnoletni, tak? Powinien wiedzieć co robi.-Wstała z fotela i ruszyła po schodach, do łazienki. Miała rację, wiem o tym, ale tylko ja wiem, do czego on jest zdolny. Nie...nie tylko ja.
Z prędkością światła, ubrałem trampki i skórzaną kurtkę. Po zawiązaniu sznurowadeł, wybiegłem z domu, słysząc pytający głos Demi, gdzie się tak spieszę.

Anne
Siedziałam sobie spokojnie jak zawsze, na swoim ulubionym murku, obok domu moich przyjaciół. Rozmyślałam, co mogę zrobić, aby wywiązać się z moich zadłużeń. Nie mogłam ponownie pożyczyć. To nie wchodziło w grę.
-Cześć.-Usłyszałam za sobą znajomy głos. Jego głos. Wszystko wróciło z prędkością światła. Wszystkie wspomnienia.
Niepewnie odwróciłam się, bojąc się zobaczyć jego postać. Stał tuż nade mną, bacznie mi się przyglądając.
-Co...-Nie byłam w stanie nic z siebie wydusić.
-Chciałem tylko zapytać, gdzie jest Niall. I nie mów mi, że nie wiesz, bo wiem, że się z nim spotkałaś.-Powiedział poważnie. Wstałam, poprawiając swoje czarne rurki. Nie mogłam zdradzić przyjaciela.
-Nie bądź takie pewny siebie, Styles.-Powiedziałam.-Nie mam zielonego pojęcia gdzie jest twój przyjaciel.-Powiedziałam, ignorując jego osobę, siadając na poprzednim miejscu. Chłopak uczynił tą samą czynność. Popatrzyłam na niego zdziwiona.
-Powiedz mi. Martwię się o niego, zrozum.
-Nie zrozumie. Styles, idź już!-Podniosła głos.-Na co czekasz? Nie powiem Ci! Za nic!-Powiedziałam, zapalając szluga. Harry przyglądał się każdej wykonanej przeze mnie czynności, ruchu.
-Dobra. Powiem mu, aby się do Ciebie odezwał. Pasuje?-Zapytałam. Chłopak uśmiechnął się i ucałował mój polik w podziękowaniu i odszedł. Szybkim ruchem wyjęłam swój telefon i wykonałam połączenie do blondyna. Odebrał po dwóch sygnałach.
-Co się dzieje?-Zapytał lekko zdyszany.
-Nic Horan. Tylko...musisz zadzwonić do Harry'ego. Był u mnie i chciał się dowiedzieć, gdzie jesteś. Oczywiście nic mu nie powiedziałam, tylko namówiłam go, że do Ciebie zatelefonuje.
-Okey, zadzwonię. Ale później, teraz szukam.-Słyszałam w jego głosie, jakąś niepewność.
-Dobra! Wracaj do mnie. Załatwię to dla Ciebie. Ale obiecaj mi jedno.
-Nieważne co, zgadzam się na wszystko.
-Obiecaj, że wrócisz do domu. Ale wcześniej wstąpisz do Hazzy. On się naprawdę o Ciebie martwi, Niall... Wyślij chociaż wiadomość. Wróć do mnie...
Po tych słowach, zakończyłam połączenie. Miał to 'coś', co mnie do niego ciągnęło. Uwielbiałam spędzać czas w jego towarzystwie. Nie miałam przed nim żadnych tajemnic, prócz jednej. Jednej, lecz najważniejszej. On nie wie, że ja dalej go kocham. Kocham nad życie i tak już pozostanie...

Niall
Po telefonie Anne, zawróciłem, wysyłając sms do Hazzy o treści: Nie martw się, stary. Będę za jakieś dwie godziny u Seleny. Trzymaj się :)
-Mam nadzieje, że teraz da mi spokój.-Powiedziałem cicho, sam do siebie. Rozglądnąłem się na wszystkie strony. Moją uwagę przykuł dom z adres, który dała mi Anne. Bez zastanowienia, wszedłem do altanki, widząc, siedzącą postać.
-Siema.-Powiedziałem. Mężczyzna odwrócił się do mnie przodem. Zamurowało mnie.
-Dylan? Co ty tu robisz? Przecież powinieneś siedzieć w pace...

                                                                              ~*~
Heeej :*

  1. Chcę was przeprosić za taki długi okres, w którym się nic nie pojawiło. Lecz to się zmieni. Teraz będę mieć więcej czasu na tego bloga :)
  2. Byłam chora po wycieczce, więc brak weny, chęci, a przede wszystkim, brak siły dał się we znaki. Dlatego ni się nie pojawiło, za co ponownie przepraszam! 
  3. Jak myślicie? Co będzie z tą Anne? Zamiesza w życiu?(Taki wiem. W bohaterach jej nie było, lecz już dodałam!)
PRZEPRASZAM x
Daga xoxo
Ps.Rozdział: PONIEDZIAŁEK-WTOREK.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz