wtorek, 4 czerwca 2013

Rozdział 4

-Dylan? Co ty tu robisz? Przecież powinieneś siedzieć w pace..-Powiedziałem. Przecież...miał jeszcze prawie dwa lata do odsiedzenia.
-O, Niall. Jak ja Cię długo nie widziałem, bracie.-Podszedł do mnie i przytulił mnie, tak jak to robią faceci. Dylan, to mój przyjaciel od piaskownicy. To on nauczył mnie tak dobrze jeździć samochodem, jak dobrze je kraść i się do nich bezproblemowo włamać. To ona był i jest w ciągu dalszym, moim bratem. Oczywiście nie prawdziwym, jednak czasem nas pytają, jakie jest między nami pokrewieństwo.
-Też się cieszę, Dylan. Ale nie powinieneś siedzieć?
-Stary, przecież chyba umie się uciekać, nie?-Powiedział ze swym uśmieszkiem. Jest naprawdę nieobliczalny, jednak wiem, że w jego towarzystwie mogę się czuć bezpiecznie, tak samo, jak jakakolwiek dziewczyna. To podziwiałem w nim, od zawsze. Do każdego ma szacunek, niezależnie od tego, czy jest grubszy, innego koloru skóry... Po prostu ma do wszystkich szacunek i to się nie zmieni, wiem o tym.
-No wiem że ty to potrafisz robić, ale będziesz mieć teraz przerąbane.-Zauważyłem, a on spojrzał na mnie zdziwiony.
-Niall? Co się  z tobą stało, gdy mnie nie było? Jesteś...inny.-Powiedział, przyglądając mi się uważnie. Przewróciłem oczami.
-Uwierz mi, mało się zmieniło. Tylko to, że ograniczyłem papierosy.-Chłopak uśmiechnął się. Już wiedziałem o co mu chodzi.-Nie, to robię. Ale muszę to ograniczyć, bo tak długo nie pociągnę.-Chłopak wyjął z tylnej kieszeni, to czego potrzebowałem. Uśmiechnąłem się na samą myśl, że dziś się trochę zabawimy. Dylan podał mi woreczek, a ja wepchnąłem go do kieszeni bluzy.
-Dzięki, stary. Ratujesz mi życie. Anne już nie ma, trzeba dostawy.-Zaśmiałem się. Chłopak zamyślił się chwilę.
-Chcesz dla mnie pracować?-Zapytał, pokazując mi ławkę, abym na niej usiadł. Wykonałem prośbę.
-Pracować? Dla przyjaciela? W jaki sposób?
-Wszystko Ci wytłumaczę.-Powiedział, popijając zimną lemoniadę.

Harry
Usłyszałem sygnał moje telefonu. Rzuciłem się na niego, jak jakieś zwierzę mówiąc w prost. Odczytałem sms od Niall'a i podziękowałem w duchu bogu, że nic mu nie jest i za niedługo wróci.
-Selena!-Zawołałem czarnulkę. Po chwili usłyszałem kroki dziewczyna. Była tylko okryta lekkim ręcznikiem. Mimowolnie zawiesiłem swój wzrok, na wysokości jej ud. Dziewczyna założyła dłonie, na biodrach i patrzyła tak na mnie. Szczerze? Jej ciało, było jednym z najlepszych, jakie widziałem. Idealne można rzec.
-Harry...-Powiedziała cicho. Spojrzałem na jej twarz. Na jej polikach, można było postrzec lekkie, rumieńce. Przeniosłem wzrok na jej usta. Przygryzłem wargę, nawet o tym nie wiedząc.
-Harry.-Powtórzyła, lecz teraz głośniej. Wybudziła mnie, tak jakby z transu.
Potrząsnąłem głową, patrząc na telefon. Uśmiechnąłem się delikatnie pod nosem.
-Słucham?-Powiedziałem, jakby cała sytuacja nie miała miejsca. Poprawiła ręcznik, aby jej nie opadł i posłała i wrogie spojrzenie.
-Wołałeś mnie, tak Ci przypomnę.
-Aa. Tak. Niall przysłał wiadomość. Napisał, abym się nie martwił i że będzie tu za jakieś dwie godziny.-Powiedziałem, uśmiechając się do Sel. Odwzajemniła uśmiech i ruszyła ponownie do łazienki, ruszając ponętnie biodrami. Nie potrafiłem oderwać od niej wzroku. Ma coś w sobie, co przyprawia mnie o gęsią skórkę. Nie ukrywajmy. Jest modelką, bardzo piękną i...interesującą. Umie postawić na swoim i być bezczelna. Gdy ktoś na to oczywiście zasłuży.

Demi

Od rana w domu, panował harmider. Harry praktycznie wyszedł na cały dzień, Sel miała jakąś sesję. Zostałam sama, w ogromnym domu. Nie żebym się bało, lub coś podobnego, ale nie jest to za miłe uczucie.
Zeszłam do salonu, gdy usłyszałam wołanie Seleny, przez Hazze. Tak, z czystej ciekawości. Przystanęłam, widząc jak chłopak przygląda się Sel, która paradowała w samym ręczniku. Szczerze mówiąc, nie mógł oderwać od niej wzroku. Był zapatrzony w nią, jak w obrazek. Nie chciałam im przeszkadzać, więc udałam się do 'mojego' pokoju, uśmiechając się pod nosem. Po chwili, słyszałam kroki. Zapewne Seleny, gdy wchodziła do góry. Postanowiłam wykorzystać fakt i pójść do Hazzy.
-Siema.-Powiedziałam uśmiechając się do niego. Odwrócił się i pocałował mnie w policzek. Spojrzałam na niego zaskoczona.
-Co Ci jest, Styles, co?-Zapytałam, łapiąc go w biodrach i patrząc w oczy. Chłopak uśmiechnął się, pokazując przy tym swoje urocze dołeczki.
-Muszę Ci jakoś wynagrodzić to, że mało z tobą czasu spędziłem. Szczególnie dziś.-Wymruczał mi ostatnie zdanie do ucha, z tą niesamowitą chrypką. Przeniósł swoje duże dłonie, na moje biodra, delikatnie je ściskając. Uśmiechnęłam się i wtuliłam się w niego, jakby był moim jedynym misiem.
-Zachowujecie się, jakby byliście parą.-Usłyszałam głos Sel. Momentalnie zaczęłam się śmieć. Brunet poszedł w moje ślady.
-Jakbym to pierwszy raz słyszała.-Skomentowałam, odrywając się od chłopaka. Spojrzałam na dziewczynę. Przegryzła nerwowo wargę i wyszła z domu, bez jakiegokolwiek pożegnania.
-Ee. Co jej się stało?-Zapytał Harry. Wzruszyłam ramionami i ponownie przytuliłam się do niego. Uwielbiałam to robić.-Ej, muszę Ci powiedzieć, że czuję się, jakbym był twoim chłopakiem.
-Marzenia, Styles.-Powiedziałam, wymijając go. Włożyłam na swoje stopy, ulubione trampki.-Idę na miasto coś zjeść. Podejrzewam, że ty razem ze mną.-Powiedziałam, delikatnie się uśmiechając.
-Chciałbym i to bardzo, ale muszę poczekać na Niall'a i z nim porozmawiać.-Zrobił smutną minkę.
-Dobra, rozumiem. To...do zobaczenia później.-Powiedziałam i wyszłam z domu, zatrzaskując za sobą drewniane, białe drzwi. Postanowiłam, że pójdę do Nando's, który wręcz uwielbiam.

Selena
Wyszłam z domu, bez żadnego pożegnania. Nie miałam ochoty, patrzeć na tą 'słodką' parę, przyjaciół. To, co widziałam, nie przypominało czystych relacji przyjacielskich. Wręcz odwrotnie. Demi wtulała się w niego mocno, a Hazza trzymał swoje dłonie na jej biodrach, delikatnie je ściskając. Naprawdę, wyglądało to, jakby miał na nią ochotę. A nie wiele wcześniej gapił się na mnie. Zwykły podrywacz.
Rozmyślałam, chodząc po moim kochanym Chicago. Tyle wspomnień z tym miastem. A najwięcej to oczywiście z moją kochaną Dem. Jest moją przyjaciółką, od przedszkola i to się chyba nigdy nie zmieni. Jest dla mnie jak siostra, której nigdy nie miałam. Kocham ją i tak zostanie na zawsze.

Niall
Wszedłem cicho do domu. Miałem wielką nadzieję, że Hazzy nie będzie. Ta. Marzenia.
-No siema, stary.-Usłyszałem głos z salonu. Udałem się w jego stronę. Harry leżał rozłożony na kanapie i graj w swoją ulubioną grę, 'fifę'.
-Część, Harry.-Powiedziałem, siadając obok niego. Chłopak nic nie mówił, tylko grał i grał. Spodziewałem się, wielkiego naskoczenia.
-Nic nie powiesz? Przygotowywałem się, na jakieś kazanie,a tu...nic?-Zapytałem, patrząc na niego.
-Przecież jesteś pełnoletni.-Przypomniał mi.-Ja Cię wychowywać nie będę. Dobrze o tym wiesz.-Mówił, nie przerywając gry. Było widać, że jest na mnie trochę zły.
-Hazza... Wiem, że jesteś trochę wściekły, ale pogadaj ze mną normalnie.
-Rozmawiam normalnie, przecież.
-Harry! Wykrzycz mi, jaki jestem nieodpowiedzialny i głupi. Że powinienem zadzwonić, lub dać jakiś znak życia! Wykrzycz mi to, prosto w twarz!-Mówiłem, a nawet krzyczałem do niego, jednak z jego strony, było zero reakcji. Walnąłem z całej siły w stół, powodując rozbicie szklanki z prawdopodobnie sokiem pomarańczowym.
-Uspokój się po pierwsze, okey? A po drugie, sam na siebie się wydarłeś, więc ja nie widzę potrzeby, abym ja to robił.-Powiedział, bardzo spokojnie. Wkurzało mnie to, bardzo, nie będę ukrywał.
-Kurwa, Styles. Obiecuję, że Ci przywalę.-Wydusiłem, przez zaciśnięte zęby. Czułem, jak każdy mięsień na moim ciele, spina się do granic możliwości. Chłopak zastopował grę i odłożył dżojstik. Popatrzył na mnie.
-Niall. Masz natychmiast się uspokoić, rozumiesz?-Pokiwałem twierdząco głową.-Teraz. Dobrze wiesz, że powinieneś odebrać ode mnie telefon, tak?-Ponownie pokiwałem twierdząco głową.-Więc, dlaczego do cholery tego nie zrobiłeś?-Uniósł swój głos. Teraz wiedziałem, że będę mieć przerąbane.
-Harry, miałem do załatwienia parę spraw.-Powiedziałem spokojnie.
-Horan! Znowu bierzesz!-Krzyknął, unosząc się w górę. Spuściłem głowę na dół.
-Hazza...
-Nie ma, Hazza! Bierzesz i tyle! Znowu? Po co Ci to? Dobrze wiesz, że wszystko tym zepsujesz. Zepsujesz swoje całe życie, Niall.-Powiedział siadając na miejsce.
-Wyjeżdżam do Londynu.-Powiedziałem szybko. Chłopak znieruchomiał. 
-Co ty powiedziałeś? Masz zamiar wyprowadzić się z Irlandii? Naprawdę tego chcesz?-Zapytał, patrząc tym przenikliwym wzrokiem, którego takie nie lubię.
-Harry, jadę tam pracować.-Poinformowałem go, ściągając bluzę.-A tak w ogóle, gdzie jest Demi i Selena?-Zapytałem, zmieniając temat na bardziej przyjemniejszy.
-Nie zmieniaj tematu, Horan.-Powiedział wściekły.-Demi na mieście, to samo Selena.
-Harry, proszę Cię. Jadę do Londynu, do twojego miasta pracować. Potrzebuje forsy i jadę zarobić trochę, okay? Nie wkurzaj się, dobra? Moje życie, moja sprawa.
-A nie pomyślałeś, że może się o Ciebie martwię?! Nie? -Powiedział naprawdę wkurzony. Bez słowa, ubrałem swoją bluzę. Chciałem już wyjść z domu, lecz się na chwilę wróciłem do niego.
-Że biorę, to nie oznacza, że nie przestanę.-Powiedziałem w jego stronę. Otwarłem drzwi, a w nich, napotkałem, Demi.
-O! Jaka miła niespodzianka. Zguba się znalazła.-Uśmiechnęła się do mnie, promiennie. Odwzajemniłem czynność, lecz bez większego entuzjazmu. Dziewczyna wyczuła coś, przez co zmarszczy swoje czoło.
-Coś się stało?-Zapytała zatroskanym głosem.
-Nie. Tylko trochę z Harry'm się pokłóciłem.-Powiedziałem, krzywiąc się trochę. Dziewczyna westchnęła cicho i wskazała ręką, abym wszedł ponownie do pomieszczenia. Wykonałem jej prośbę.
-Pogadamy, co? Tak we trójkę. Przyda nam się to.-Uśmiechnęła się, zdejmują trampki.
-Ładne masz buty.-Powiedziałem. Demi posłała mi szczery uśmiech w podziękowaniu. Szedłem za dziewczyną, przyglądając się jej krągłością. Były naprawdę, niezłe.
-Harry, wyłącz to natychmiast.-Powiedziała, a loczek wykonał jej rozkaz. Słuchał jej, jak jakiś baranek. Usiadłem na fotelu, który znajdował się nieopodal kanapy.
-To tak. O co poszło chłopaki? Tylko szczerze, Harry.-Powiedziała a chłopak popatrzył na nią z wyrzutem. Widzę, że zna go lepiej niż nie jeden jego kuzyn.
-Niall chcę się przeprowadzić do Londynu i zostawić swoją kochaną Irlandię, która jest dla niego całym światem. To nienormalne.-Powiedział Harry.

Demi
Chłopaki zaczęli ze sobą dyskutować, a ja wykorzystałam fakt i słuchałam wszystkiego, co wyszło z ich ust. Dowiedziałam się, że Niall coś tam bierze, pali papierosy i lubi wypić. Bierze. Ale co? Narkotyki? Tego w prost żadne z nich nie powiedział. Cóż, może kiedyś się dowiem.

                                                                                         ~*~
Heej! ;* Obiecałam i jeeest! <3
Kocham.
Daga x
Ps. Następny w czwartek-piątek :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz